Najpiękniejsza pamiątka

Nie sposób było nie zakochać się w "Najpiękniejszej pamiątce". "Milo i Maddie rozpalili mojego Kindle'a swoją chemią, która iskrzyła i skwierczała od momentu, gdy ich drogi skrzyżowały się podczas ich uroczego, niekonwencjonalnego spotkania, i tylko płonęła gorętszym płomieniem w miarę postępu historii. Z całego serca patrzyłam i uśmiechałam się do ekranu, kiedy się połączyli i zaczęli swoją super zabawną przygodę.
Nie sposób było ich nie pokochać. Oboje byli zranionymi bohaterami, którzy potrzebowali uzdrowienia - ale nie szukali go w sobie nawzajem. W istocie jest to historia o miłości, która znalazła się tam, gdzie najmniej się jej spodziewano. W pewnym sensie wywróciło to ich życie do góry nogami. Z drugiej strony, wszystkie elementy układanki dobrze do siebie pasują. Ich historia jest trochę jak rollercoaster, ale ich wzajemna chemia nigdy nie przygasła. Kiedy byli razem, ta historia rozpalała mnie w środku, świeciła tak jasno i sprawiała tyle radości podczas czytania.
W niektórych momentach, gdy byli osobno, było mi trudniej się z nimi związać. Pominęłam niektóre fragmenty, które trochę mi się dłużyły, sprawiały, że czułam się zniecierpliwiona i poirytowana. Nie sądzę, żeby to było źle napisane, ani nawet niekoniecznie nieprawdziwe w stosunku do bohaterów - ale było kilka rzeczy, które mi się nie podobały i chciałabym, żeby wszystko potoczyło się inaczej.
Jednak te momenty nie umniejszyły wspaniałości, jaką byli Milo i Maddie. Pod koniec książki na mojej twarzy znów zagościł ogromny uśmiech i ocierałam łzy ze szczęścia. Uwielbiałam każdą chwilę spędzoną z nimi razem. Uwielbiałam ich dziwaczną, zabawną, a czasem chwytającą za serce historię. Ale najbardziej podobał mi się sposób, w jaki się kochali, i to, jak bardzo satysfakcjonujące było czytanie tego na końcu. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek tego duetu autorów i zdecydowanie warto ją przeczytać!

Nie sposób było nie zakochać się w "Najpiękniejszej pamiątce". "Milo i Maddie rozpalili mojego Kindle'a swoją chemią, która iskrzyła i skwierczała od momentu, gdy ich drogi skrzyżowały się podczas ich uroczego, niekonwencjonalnego spotkania, i tylko płonęła gorętszym płomieniem w miarę postępu historii. Z całego serca patrzyłam i uśmiechałam się do ekranu, kiedy się połączyli i zaczęli swoją super zabawną przygodę.
Nie sposób było ich nie pokochać. Oboje byli zranionymi bohaterami, którzy potrzebowali uzdrowienia - ale nie szukali go w sobie nawzajem. W istocie jest to historia o miłości, która znalazła się tam, gdzie najmniej się jej spodziewano. W pewnym sensie wywróciło to ich życie do góry nogami. Z drugiej strony, wszystkie elementy układanki dobrze do siebie pasują. Ich historia jest trochę jak rollercoaster, ale ich wzajemna chemia nigdy nie przygasła. Kiedy byli razem, ta historia rozpalała mnie w środku, świeciła tak jasno i sprawiała tyle radości podczas czytania.
W niektórych momentach, gdy byli osobno, było mi trudniej się z nimi związać. Pominęłam niektóre fragmenty, które trochę mi się dłużyły, sprawiały, że czułam się zniecierpliwiona i poirytowana. Nie sądzę, żeby to było źle napisane, ani nawet niekoniecznie nieprawdziwe w stosunku do bohaterów - ale było kilka rzeczy, które mi się nie podobały i chciałabym, żeby wszystko potoczyło się inaczej.
Jednak te momenty nie umniejszyły wspaniałości, jaką byli Milo i Maddie. Pod koniec książki na mojej twarzy znów zagościł ogromny uśmiech i ocierałam łzy ze szczęścia. Uwielbiałam każdą chwilę spędzoną z nimi razem. Uwielbiałam ich dziwaczną, zabawną, a czasem chwytającą za serce historię. Ale najbardziej podobał mi się sposób, w jaki się kochali, i to, jak bardzo satysfakcjonujące było czytanie tego na końcu. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek tego duetu autorów i zdecydowanie warto ją przeczytać!

Uwielbiam Vi Keeland i Penelope Ward, ale jest coś wyjątkowego w ich wspólnie napisanych dziełach. Są to dwie fantastyczne autorki, ale kiedy łączą swoje siły, dzieje się magia. Emocje, ciepło, ciekawa fabuła - wszystko łączy się w te wyjątkowe historie. Jeśli jeszcze nie czytaliście powieści, których współautorkami są Keeland oraz Ward, "Najpiękniejsza pamiątka" jest idealnym miejscem, by zacząć.
Unikatowa fabuła i wciągający styl pisania sprawiły, że "Najpiękniejsza pamiątka" przyciągnęła moją uwagę od samego początku. To był ten rodzaj historii, która mocno mnie pochłonęła i nie chciałam jej odłożyć. Po prostu nie chciałam, aby ta historia się skończyła.
Nie chcę zdradzać nic z tej historii, ale powiem tylko tyle - spodziewajcie się niespodziewanego. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, myślałam, że wiem, do czego zmierza ta historia, ale myliłam się. Keeland i Ward dorzucili do tej książki niesamowity zwrot akcji, którego się nie spodziewałam, a był to tylko jeden z wielu problemów, z jakimi musiała zmierzyć się ta para. Może i wbijali się w moje serce uderzeniem za uderzeniem, ale robili to, a jednocześnie udało im się opowiedzieć tę historię bez poczucia ciężkości czy wyniszczenia. Było zabawnie, było śmiesznie, było pełne zauroczenia i napięcia seksualnego, a także rozdzierające serce w najlepszy możliwy sposób.
Zabawna i oryginalna, a ja nie mogłam przeczytać "Ulubionej pamiątki" wystarczająco szybko. Romantyczna, dowcipna, parna i emocjonalna, zapadająca w pamięć i pełna niespodzianek historia miłosna między dwojgiem zagubionych, samotnych, zranionych miłością ludzi, którzy wybrali się na szaloną przejażdżkę. Pokochałam tę parę i tak bardzo, bardzo pokochałam ich historię. Dla Penelope Ward i Vi Keeland za książkę "Najpiękniejsza pamiątka" - pięć gwiazdek!

Uwielbiam Vi Keeland i Penelope Ward, ale jest coś wyjątkowego w ich wspólnie napisanych dziełach. Są to dwie fantastyczne autorki, ale kiedy łączą swoje siły, dzieje się magia. Emocje, ciepło, ciekawa fabuła - wszystko łączy się w te wyjątkowe historie. Jeśli jeszcze nie czytaliście powieści, których współautorkami są Keeland oraz Ward, "Najpiękniejsza pamiątka" jest idealnym miejscem, by zacząć.
Unikatowa fabuła i wciągający styl pisania sprawiły, że "Najpiękniejsza pamiątka" przyciągnęła moją uwagę od samego początku. To był ten rodzaj historii, która mocno mnie pochłonęła i nie chciałam jej odłożyć. Po prostu nie chciałam, aby ta historia się skończyła.
Nie chcę zdradzać nic z tej historii, ale powiem tylko tyle - spodziewajcie się niespodziewanego. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, myślałam, że wiem, do czego zmierza ta historia, ale myliłam się. Keeland i Ward dorzucili do tej książki niesamowity zwrot akcji, którego się nie spodziewałam, a był to tylko jeden z wielu problemów, z jakimi musiała zmierzyć się ta para. Może i wbijali się w moje serce uderzeniem za uderzeniem, ale robili to, a jednocześnie udało im się opowiedzieć tę historię bez poczucia ciężkości czy wyniszczenia. Było zabawnie, było śmiesznie, było pełne zauroczenia i napięcia seksualnego, a także rozdzierające serce w najlepszy możliwy sposób.
Zabawna i oryginalna, a ja nie mogłam przeczytać "Ulubionej pamiątki" wystarczająco szybko. Romantyczna, dowcipna, parna i emocjonalna, zapadająca w pamięć i pełna niespodzianek historia miłosna między dwojgiem zagubionych, samotnych, zranionych miłością ludzi, którzy wybrali się na szaloną przejażdżkę. Pokochałam tę parę i tak bardzo, bardzo pokochałam ich historię. Dla Penelope Ward i Vi Keeland za książkę "Najpiękniejsza pamiątka" - pięć gwiazdek!