Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Ludobójcy i ludzi. Sąsiedzi. Wołyń 1943
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Pewnego razu oddziały zostały zgromadzone pod pretekstem ćwiczeń, trafiając do polskiej kolonii. Tam nawiązali przyjaźnie, szczególnie z miejscowymi dziewczynami. Po okresie ćwiczeń odbył się apel, na którym odczytano szokujący rozkaz: zabić rodziny, u których byli zakwaterowani. Wśród żołnierzy wybuchło oburzenie — mieli bowiem walczyć o Ukrainę, a nie popełniać morderstwa na niewinnych. Komendant zażądał, by ci, którzy nie zgodzą się na wykonanie rozkazu, wystąpili z szeregu. Około 80 żołnierzy sprzeciwiło się, co poskutkowało tragiczną egzekucją pięciu z nich dokonanej przez dowódcę. W międzyczasie Aleksander Lubczyński z Woli Ostrowieckiej przebywał w szkole, gdzie zgromadzono wszystkich Polaków. Następnie grupami wyprowadzano ich do stodoły, gdzie ginęli od siekier, młotów i innych narzędzi.
Po wymordowaniu mężczyzn, postanowiono spalić żywcem zamknięte w szkole kobiety. Budynek został podłożony słomą i podpalony, a kobietom, mimo prób ucieczki przez okna, nie udało się przeżyć — ginęły od kul. Młode małżeństwo próbowało uciec na peryferie miasta do znajomej Ukrainki, dawnej służącej, ale zostali schwytani i zabici siekierami, wraz z niemowlęciem. Dziecko zginęło przez uduszenie sznurem. Ich starsza córka, pięcioletnia, została uratowana przez ukraińską kobietę, która ukryła ją przed napastnikami. Po pewnym czasie, w tajemnicy, oddała dziewczynkę w opiekę bratu matki, który mieszkał w Hucie Stepańskiej.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Pewnego razu oddziały zostały zgromadzone pod pretekstem ćwiczeń, trafiając do polskiej kolonii. Tam nawiązali przyjaźnie, szczególnie z miejscowymi dziewczynami. Po okresie ćwiczeń odbył się apel, na którym odczytano szokujący rozkaz: zabić rodziny, u których byli zakwaterowani. Wśród żołnierzy wybuchło oburzenie — mieli bowiem walczyć o Ukrainę, a nie popełniać morderstwa na niewinnych. Komendant zażądał, by ci, którzy nie zgodzą się na wykonanie rozkazu, wystąpili z szeregu. Około 80 żołnierzy sprzeciwiło się, co poskutkowało tragiczną egzekucją pięciu z nich dokonanej przez dowódcę. W międzyczasie Aleksander Lubczyński z Woli Ostrowieckiej przebywał w szkole, gdzie zgromadzono wszystkich Polaków. Następnie grupami wyprowadzano ich do stodoły, gdzie ginęli od siekier, młotów i innych narzędzi.
Po wymordowaniu mężczyzn, postanowiono spalić żywcem zamknięte w szkole kobiety. Budynek został podłożony słomą i podpalony, a kobietom, mimo prób ucieczki przez okna, nie udało się przeżyć — ginęły od kul. Młode małżeństwo próbowało uciec na peryferie miasta do znajomej Ukrainki, dawnej służącej, ale zostali schwytani i zabici siekierami, wraz z niemowlęciem. Dziecko zginęło przez uduszenie sznurem. Ich starsza córka, pięcioletnia, została uratowana przez ukraińską kobietę, która ukryła ją przed napastnikami. Po pewnym czasie, w tajemnicy, oddała dziewczynkę w opiekę bratu matki, który mieszkał w Hucie Stepańskiej.
