Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Dziękuję Ci Boże za starość
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Zakupiłam zaniedbany kawałek ziemi, oczarowana starymi drzewami owocowymi, które przyciągnęły mnie swoim majestatem. Decyzję o pielęgnacji tej przestrzeni podjęłam mimo kłopotów, jakie się z tym wiązały. Drzewa, choć olbrzymie i pełne charakteru, okazały się ciężko chore. Rozpoczęłam od wycinki mirabelki – jedynej zdawało się zdrowej, lecz jej rozłożystość zaburzała harmonię niewielkiego ogrodu. Owoce, choć piękne, zasypywały otoczenie. Mimo niedoświadczenia czułam, że mirabelki zasługują na więcej uznania; wspomnienia dzieciństwa przywoływały obraz mirabelek z targu, z których mama przygotowywała dżemy i kompoty. Kolejne drzewo, które musiałam pożegnać, to węgierka, chora na raka. Początkowo cieszyliśmy się smakowitymi owocami, ale choroba okazała się zbyt zaawansowana. Dwie okazałe jabłonie również utraciły swoją witalność, a pielęgnacja ich stała się niebezpieczna, zwłaszcza kiedy mój mąż musiał wspinać się na ich konary. Wtedy byłam zmuszona do nich również pożegnać, wykorzystując koparkę.
Julka, moja wnuczka z Warszawy, odwiedzała nas latem. Był to czas, kiedy mogłam ją w pełni poznać i obserwować jej dorastanie. Jest niezwykle inteligentna i muzykalnie uzdolniona, pełna ciepła i delikatności. Uczęszczałysmy na Msze Święte i modliłyśmy się razem, kiedy była małym dzieckiem. Jednak wraz z jej dorastaniem, wspólne praktyki stały się rzadsze. Mimo że w jej domu kwestie wiary nie są jednoznaczne, Julia nadal chce rozmawiać ze mną o Bogu. Staram się nie wywierać presji, aby nie prowokować niepotrzebnych rozmów w jej rodzinie. Pamiętam chwile, gdy klękała obok mnie do modlitwy, a jej dziecięca szczerość i prostota zawsze mnie zachwycały.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Zakupiłam zaniedbany kawałek ziemi, oczarowana starymi drzewami owocowymi, które przyciągnęły mnie swoim majestatem. Decyzję o pielęgnacji tej przestrzeni podjęłam mimo kłopotów, jakie się z tym wiązały. Drzewa, choć olbrzymie i pełne charakteru, okazały się ciężko chore. Rozpoczęłam od wycinki mirabelki – jedynej zdawało się zdrowej, lecz jej rozłożystość zaburzała harmonię niewielkiego ogrodu. Owoce, choć piękne, zasypywały otoczenie. Mimo niedoświadczenia czułam, że mirabelki zasługują na więcej uznania; wspomnienia dzieciństwa przywoływały obraz mirabelek z targu, z których mama przygotowywała dżemy i kompoty. Kolejne drzewo, które musiałam pożegnać, to węgierka, chora na raka. Początkowo cieszyliśmy się smakowitymi owocami, ale choroba okazała się zbyt zaawansowana. Dwie okazałe jabłonie również utraciły swoją witalność, a pielęgnacja ich stała się niebezpieczna, zwłaszcza kiedy mój mąż musiał wspinać się na ich konary. Wtedy byłam zmuszona do nich również pożegnać, wykorzystując koparkę.
Julka, moja wnuczka z Warszawy, odwiedzała nas latem. Był to czas, kiedy mogłam ją w pełni poznać i obserwować jej dorastanie. Jest niezwykle inteligentna i muzykalnie uzdolniona, pełna ciepła i delikatności. Uczęszczałysmy na Msze Święte i modliłyśmy się razem, kiedy była małym dzieckiem. Jednak wraz z jej dorastaniem, wspólne praktyki stały się rzadsze. Mimo że w jej domu kwestie wiary nie są jednoznaczne, Julia nadal chce rozmawiać ze mną o Bogu. Staram się nie wywierać presji, aby nie prowokować niepotrzebnych rozmów w jej rodzinie. Pamiętam chwile, gdy klękała obok mnie do modlitwy, a jej dziecięca szczerość i prostota zawsze mnie zachwycały.
