Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Dziennik 1954
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Wychodząc z domu, nagle naszła mnie myśl o trwałej wartości tego, co zapisuję w swoim dzienniku. Kiedyś już o tym myślałem, lecz wydawało mi się to zbyt zarozumiałe. Dziennik był dla mnie formą prywatnego odprężenia, co samo w sobie wydawało się wystarczające. Jednak dzisiaj pomyślałem, że jeśli moje zapiski przetrwają czas i ujrzą światło dzienne w druku, mogą stać się moim dziedzictwem.
W tym kontekście nasuwa się pytanie: do kogo są skierowane moje słowa? Czy powinni to być Polacy, czy może ogólnie ludzie? To wydaje się zbyt śmiałe. Może moimi idealnymi czytelnikami byliby ci, którzy przetrwali czasy komunizmu, ale i ci, którzy jeszcze pamiętają jego ciężar jak zimny uścisk duszący szyję. Taka publika byłaby najwłaściwsza, bo tylko ona doceni, co ja sam uważam za najważniejsze w moim dzienniku: nieugiętą postawę.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Wychodząc z domu, nagle naszła mnie myśl o trwałej wartości tego, co zapisuję w swoim dzienniku. Kiedyś już o tym myślałem, lecz wydawało mi się to zbyt zarozumiałe. Dziennik był dla mnie formą prywatnego odprężenia, co samo w sobie wydawało się wystarczające. Jednak dzisiaj pomyślałem, że jeśli moje zapiski przetrwają czas i ujrzą światło dzienne w druku, mogą stać się moim dziedzictwem.
W tym kontekście nasuwa się pytanie: do kogo są skierowane moje słowa? Czy powinni to być Polacy, czy może ogólnie ludzie? To wydaje się zbyt śmiałe. Może moimi idealnymi czytelnikami byliby ci, którzy przetrwali czasy komunizmu, ale i ci, którzy jeszcze pamiętają jego ciężar jak zimny uścisk duszący szyję. Taka publika byłaby najwłaściwsza, bo tylko ona doceni, co ja sam uważam za najważniejsze w moim dzienniku: nieugiętą postawę.
