Dodana przez Adela w dniu 09.05.2022
Podejrzewana o udział w śmierci swojego bogatego pracodawcy, Dolores Claiborne opowiada policji historię swojego życia, od rozpadu małżeństwa i podejrzanej śmierci męża po związek, jaki łączył ją z jej pracodawcą, Verą Donovan.
Ta książka jest dość wyjątkowa - ma formę monologu Dolores, która szczegółowo opowiada o wydarzeniach, które doprowadziły do śmierci jej męża kilka lat wcześniej, a także o niedawnej śmierci jej pracodawczyni, Very Donovan. Nie ma tu żadnych rozdziałów, przerw, niczego. Tylko ciągła narracja naszej bohaterki. Zaskakujące jest to, że ani przez chwilę nie czułam się, jakbym czytała tekst Kinga - czułam się, jakbym czytała spowiedź Dolores. Zdolność Kinga do doskonałego wczucia się w sytuację kobiety w średnim wieku zadziwia mnie. Ma tak silny, wiarygodny głos. Brawo, King, brawo.
Dolores sprawiła, że śmiałam się na głos, doprowadzała mnie do łez i kibicowałam jej na każdym kroku. Jest to postać, która daje niezłego kopa, silna kobieta i jedna z najlepszych w dorobku Kinga. Doskonale pokazuje siłę matczynej miłości, nawet jeśli rodzi ona wiele pytań dotyczących moralności i tego, jak daleko powinniśmy się posunąć, by chronić tych, których kochamy. Trochę dłużej zajęło mi przekonanie się do Very, ale w końcu ją również pokochałam. Wspaniale jest czytać o dwóch kobietach, które, mimo że miały pewne problemy, wspierały się nawzajem. Książka "Dolores Claiborne" może i dała mi nową ulubioną postać Kinga na liście, ale dała mi też nową najbardziej znienawidzoną postać. Jej cholerny mąż, Joe. Sposób, w jaki traktuje Dolores i rzeczy, które do niej mówi, a także to, jak traktuje inne postacie, sprawiły, że miałam ochotę wyrżnąć go w łeb! UGH. NIENAWIDZĘ GO!!!
Mimo że książka ta ma sporo zabawnych momentów i zabawnych cytatów "Dolores Claiborne", porusza pewne mroczne tematy, takie jak przemoc domowa, alkoholizm i wykorzystywanie seksualne. Nie jest to też książka grozy, choć niektóre fragmenty trochę mnie zdenerwowały, o czym nie mogę mówić, żeby nie spoilerować! Chociaż podobała mi się wyjątkowa narracja tej książki, osobiście nie przepadałam za brakiem rozdziałów i przerw między częściami, ale to chyba tylko moje osobiste preferencje. Kilka osób na Instagramie stwierdziło, że wolą takie rozwiązanie, ponieważ pomogło im to w szybszym czytaniu książki. Ale to nie było dla mnie!
Prawie chciałam znaleźć w tej książce rzeczy, które mi się nie podobały, bo ostatnio mam taką świetną passę wspaniałych lektur i czasami czuję się skrępowana, że daję tak wielu książkom z rzędu wysoką ocenę - ale nieważne. Uwielbiam ją i tyle! Nie będę przepraszać za to, że wybieram takie wspaniałe lektury (lub w tym przypadku za to, że Abbie, moja najlepsza przyjaciółka, wybrała wspaniałą lekturę dla mnie). 5 gwiazdek!
Dodana przez Ela w dniu 09.05.2022
Pięć gwiazdek dla "Dolores Claiborne" Stephena Kinga!
Powoli przeglądałam książki Kinga i sięgnęłam po "Dolores Claiborne", bo spodobała mi się wersja filmowa z 1995 roku z Kathy Bates i Jennifer Jason Leigh.
Nie byłam jednak przygotowana na to, jak wspaniałe są dialogi, jak inteligentna będzie postać Dolores i jak porywające są wątki powieści, mimo że mgliście pamiętałam fabułę filmu. Szybko pochłonęła mnie tak bardzo, że porzuciłam inne plany na ten dzień i czytałam dalej. I czytałem. I nie mogłem zasnąć, nie mogąc doczekać się końca.
Jedną z rzeczy, które najbardziej doceniłem w tej książce, było to, jak dobrze King napisał postacie kobiece, zwłaszcza Dolores i Verę. Kobiety miały siłę. Miały werwę. Były w pełni ukształtowanymi osobami, z własnymi umysłami. Ciekawie się o nich czytało.
Kilka miesięcy temu przeczytałem powieści trzech bestsellerowych autorów płci męskiej: Harlana Cobena, Johna Grishama i Johna le Carré. Czytając kolejno ich książki, uderzyło mnie, jak stereotypowo zostały napisane niektóre z kobiet - przedstawiane jako słabeusze, często płaczące i chowające się w kącie, podczas gdy MĘŻCZYŹNI wyrywali się do rozwiązywania problemów. Kiedy kobiety nie płakały, mężczyźni zwracali uwagę na to, jak poruszają się ich tyłki, kiedy chodzą, lub fantazjowali o ich seksualności. Albo irytowało ich zrzędzenie kobiet, narzekanie na ich nastroje i nerwice, albo na to, że kobiety przeszkadzają im, gdy trzeba wykonać prawdziwą pracę. Byłam rozdrażniona, gdy to zauważyłam. Naprawdę zirytowana i zdegustowana. Przyznaję, że książka le Carré została napisana w latach sześćdziesiątych, ale powieści Cobena i Grishama były publikacjami z 2017 roku. Dajcie spokój, chłopaki! Wyjdźmy poza erę Mad Men i dajmy kobietom coś więcej do roboty niż chodzenie w obcisłych spodniach i płacz w kącie.
Podczas rozmowy o stereotypach płci w powieściach jeden z przyjaciół powiedział, że jego zdaniem Stephen King całkiem dobrze pisze o kobietach. I miał rację. "Dolores Claiborne" przywróciła mi wiarę w pisarzy-mężczyzn. Będę nadal czytać książki Kinga, ale może zrobię sobie przerwę od innych facetów.
Książka opowiada tę samą historię w inny sposób niż scenariusz filmu. W powieści Dolores opowiada swoją historię w długiej rozmowie ze śledczymi, jest to więc wyłącznie jej głos i perspektywa. W filmie scenarzyści wprowadzili postać córki, Seleny, co nadało historii inny wymiar i perspektywę. Dlatego właśnie uwielbiam porównywać materiały źródłowe z adaptacjami filmowymi - to fascynujące, że można zobaczyć, jak scenarzyści podchodzą do historii na różne sposoby.