Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Bieszczady. Góry magiczne
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
"Moje magiczne Bieszczady" stanowią jednocześnie pełnię bólu i radości. Stojąc na szczycie, blisko nieba, zadaję Bogu pytanie: jak to jest, że nadchodzi moment, gdy trzeba opuścić rodzinne strony, cmentarz w rodzinnej wsi, święte ikony, i odejść. Latające ku niebu okrzyki rozpaczy milkną, a oni po raz ostatni oglądają się za siebie. W czerwcowym słońcu cerkiewne kopuły błyszczą, a w ciszy rozbrzmiewa "Hospody pomiłuj".
Chodząc pośród wysokich, schnących traw, zbierałem jabłka opadłe z dzikich sadów, wygrzewające swoją czerwień w jesiennym słońcu. Czułem ich cierpki smak. Gdzieś niedaleko bojkowski cmentarz zanurzał się w równinie. Te Bieszczady przypominają mi obrazy świętych, które ocaliłem z domu moich dziadków.
W moich Bieszczadach mieszkałem przez wiele lat, przemierzając je z młodzieńczą radością. Być może zbyt pośpiesznie, przez co ich nie zrozumiałem w pełni, ale je podziwiałem. Niezmiennie powracam do nich, kierowany tęsknotą za utraconym krajobrazem. Bieszczady stają się jak drabina do nieba, prowadząca coraz wyżej w zachwycie.
Andrzej Potocki
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
"Moje magiczne Bieszczady" stanowią jednocześnie pełnię bólu i radości. Stojąc na szczycie, blisko nieba, zadaję Bogu pytanie: jak to jest, że nadchodzi moment, gdy trzeba opuścić rodzinne strony, cmentarz w rodzinnej wsi, święte ikony, i odejść. Latające ku niebu okrzyki rozpaczy milkną, a oni po raz ostatni oglądają się za siebie. W czerwcowym słońcu cerkiewne kopuły błyszczą, a w ciszy rozbrzmiewa "Hospody pomiłuj".
Chodząc pośród wysokich, schnących traw, zbierałem jabłka opadłe z dzikich sadów, wygrzewające swoją czerwień w jesiennym słońcu. Czułem ich cierpki smak. Gdzieś niedaleko bojkowski cmentarz zanurzał się w równinie. Te Bieszczady przypominają mi obrazy świętych, które ocaliłem z domu moich dziadków.
W moich Bieszczadach mieszkałem przez wiele lat, przemierzając je z młodzieńczą radością. Być może zbyt pośpiesznie, przez co ich nie zrozumiałem w pełni, ale je podziwiałem. Niezmiennie powracam do nich, kierowany tęsknotą za utraconym krajobrazem. Bieszczady stają się jak drabina do nieba, prowadząca coraz wyżej w zachwycie.
Andrzej Potocki
