Książka - Zniknięty ksiądz. Moja historia

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Zniknięty ksiądz. Moja historia

Zniknięty ksiądz. Moja historia

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Kim są kobiety, z którymi księża żyją pod jednym dachem? Ile kosztuje wizyta księdza w domu chorego? Jakie wynaturzenia kryją się za „misiowymi dniami”, organizowanymi w wybranych parafiach? Na jaką zniżkę może liczyć ksiądz w popularnych salonach samochodowych?  

1 października 2022 roku wydłużył się okres formacji do seminarium duchownego. Potrwa on siedem lat, a nie jak do tej pory sześc. Skąd te zmiany? Nowe reguły i zasady formacji kapłańskiej na terenie Polski ustanowił dokument „Droga formacji prezbiterów w Polsce. Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia”. Ważną zmianą będzie wprowadzenie tzn. etapu propedeutycznego, który w założeniach ma przygotować przyszłych seminarzystów do nowej drogi w życiu. Etap propedeutyczny ma służyć budowaniu osobistej relacji przyszłego duchownego z Bogiem oraz pogłębionemu procesowi poznania indywidualnych motywacji, oraz predyspozycji w zakresie życia kapłańskiego kandydata.  Podobne ośrodki już funkcjonują m.in. w Legnicy oraz w Opolu.  

Marcin Adamiec, autor książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” wstąpił do seminarium duchownego w wieku 23 lat. Początkowo kierowały nim pobudki idealistyczne: jak sam opisuje, spodziewał się, że księża żyją przede wszystkim w zgodzie z naukami Ewangelii oraz własnym sumieniem. W seminarium nauki głoszone przez księży zakładały życie w ubóstwie, oddawanie się modlitwie i pomoc wiernym, często potrzebującym wsparcia, rozmowy, albo zwykłej ludzkiej życzliwości.  

„Zniknięty ksiądz. Moja historia” stanowi świadectwo nie tylko Marcina Adamca, ale również innych księży, których autor spotkał na swojej drodze swojej posługi. Relacje opisane w książce zawierają opowieści pełne życia w oparach alkoholu, pogardzie dla wiernych, rozwiązłości i przekonania o byciu „wybranym przez Boga”. Autor książki przez lata gromadził materiały związane z prawdziwym życiem za murami kościoła. Początkowo notatki te służyły mu jako forma terapii. Z czasem okazały się solidnym fundamentem do napisania osobistej relacji od czasu jego wstąpienia do seminarium, przez kolejne awanse w strukturach kościelnych, aż do feralnego wypadku samochodowego, który zmienił na zawsze Marcina Adamca.  

„Moim zdaniem, bardziej niż ci konkretni ludzie, winny jest system i obowiązujące w Kościele zasady”.  Piotr Adamiec „Zniknięty ksiądz. Moja historia”.

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Kim są kobiety, z którymi księża żyją pod jednym dachem? Ile kosztuje wizyta księdza w domu chorego? Jakie wynaturzenia kryją się za „misiowymi dniami”, organizowanymi w wybranych parafiach? Na jaką zniżkę może liczyć ksiądz w popularnych salonach samochodowych?  

1 października 2022 roku wydłużył się okres formacji do seminarium duchownego. Potrwa on siedem lat, a nie jak do tej pory sześc. Skąd te zmiany? Nowe reguły i zasady formacji kapłańskiej na terenie Polski ustanowił dokument „Droga formacji prezbiterów w Polsce. Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia”. Ważną zmianą będzie wprowadzenie tzn. etapu propedeutycznego, który w założeniach ma przygotować przyszłych seminarzystów do nowej drogi w życiu. Etap propedeutyczny ma służyć budowaniu osobistej relacji przyszłego duchownego z Bogiem oraz pogłębionemu procesowi poznania indywidualnych motywacji, oraz predyspozycji w zakresie życia kapłańskiego kandydata.  Podobne ośrodki już funkcjonują m.in. w Legnicy oraz w Opolu.  

Marcin Adamiec, autor książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” wstąpił do seminarium duchownego w wieku 23 lat. Początkowo kierowały nim pobudki idealistyczne: jak sam opisuje, spodziewał się, że księża żyją przede wszystkim w zgodzie z naukami Ewangelii oraz własnym sumieniem. W seminarium nauki głoszone przez księży zakładały życie w ubóstwie, oddawanie się modlitwie i pomoc wiernym, często potrzebującym wsparcia, rozmowy, albo zwykłej ludzkiej życzliwości.  

„Zniknięty ksiądz. Moja historia” stanowi świadectwo nie tylko Marcina Adamca, ale również innych księży, których autor spotkał na swojej drodze swojej posługi. Relacje opisane w książce zawierają opowieści pełne życia w oparach alkoholu, pogardzie dla wiernych, rozwiązłości i przekonania o byciu „wybranym przez Boga”. Autor książki przez lata gromadził materiały związane z prawdziwym życiem za murami kościoła. Początkowo notatki te służyły mu jako forma terapii. Z czasem okazały się solidnym fundamentem do napisania osobistej relacji od czasu jego wstąpienia do seminarium, przez kolejne awanse w strukturach kościelnych, aż do feralnego wypadku samochodowego, który zmienił na zawsze Marcina Adamca.  

„Moim zdaniem, bardziej niż ci konkretni ludzie, winny jest system i obowiązujące w Kościele zasady”.  Piotr Adamiec „Zniknięty ksiądz. Moja historia”.

Szczegóły

Opinie

Książki autora

Podobne

Dla Ciebie

Książki z kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: - zł
Okładka: Miękka
Ilość stron: 230
Rok wydania: 2022
Rozmiar: 135 × 210 mm
ID: 9788326838644
Autorzy:
Wydawnictwo:

Inne książki: Marcin Adamiec

Podobne produkty

Może Ci się spodobać

Inne książki z tej samej kategorii

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

880 zł

Dodana przez Wiktor w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu

Miesiąc temu byłem na spotkaniu klasowym. Pochodzę z małej miejscowości, tradycja naszych spotkań sięga już wielu lat wstecz. To okazja, aby powspominać stare czasy, ale również podzielić się spełnionymi i niespełnionymi marzeniami. Patrzę w oczy moich kolegów i koleżanek, niektóre zgasły, inne odżyły, jeszcze innych w ogóle brakuje. Miałem kolegę w liceum, który wydawał się wtedy nieco „zniewieściały”. Nikt do końca nie wiedział, co się kryje pod tym terminem, ale każdy zdawał sobie sprawę z jego „inności”. Nie był z tego powodu jakoś szczególnie szykanowany, po prostu pozostawał z boku spraw zwykłych nastolatków. Picie piwa za szkolą czy obgadywanie dziewczyn może nie przynosiło nam chluby, ale wpisywało się w ogólny nurt młodzieżowego etapu życia. Piotrek w tym czasie jechał służyć do mszy jako ministrant, a później lektor, a zamiast palić nielegalne rzeczy, wolał jeść kanapki z ogórkiem. Nie byliśmy tym szemranym towarzystwem, które namawia do złego, ale próbowaliśmy różnych rzeczy, a nasz kolega pozostawał lojalny i nie przewijał tego dalej. Ryzyko istniało, jako jedyny pozostawał niewinny, ale kierował się swoimi wartościami. Krótko przed maturą okazało się, że wybiera się do seminarium duchownego. Kiedy ja widziałem siebie oczami wyobraźni na studiach, Piotrek ekscytował się posługa kapłana przez resztę życia. Co się z nim stało? Nie wiem, nawet na Facebooku go nie ma. „Był człowiek, nie ma człowieka”, jak mawiali bohaterowie książki „Ślepnąc od Świateł”, autorstwa Jakuba Żulczyka. Zastanawiacie się, dlaczego o tym wszystkim wspominam? Poniekąd dla własnej przyjemności, dawno nie recenzowałem książki. Drugim powodem jest owa książka:  „Zniknięty ksiądz. Moja historia” to znakomite dzieło Marcina Adamieca. Sugestywny tytuł nie pozostawia wątpliwości. Autor poszedł drogą kapłaństwa i z niej zawrócił, a to, co opisał, rzuca nowe światło na postawę mojego kolegi Piotra.  

Wybaczcie ten kryminalny wątek na wstępie recenzji, ale wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego mój kolega nigdy nie skontaktował się z żadnych z nas. Marcin Adamiec w swojej książce opisuje cały proces „Stawania się księdzem”. Chodzi o zupełnie inne spojrzenie na świat, niż wszystko, co było do tej pory znane młodemu człowiekowi. Wymagana jest pokora i absolutne posłuszeństwo. Modlitwa stanowi lek jak każde zło, zwłaszcza natury cielesnej. Podobne mądrości były wpajane również w seminarium duchownym, gdzie Marcin Adamiec przygotowywał się do drogi kapłaństwa. Autor wspomina kilku bohaterów drugoplanowych swojej historii. Ciekawe są spostrzeżenia związane z rygorem, jaki panował w seminarium duchownym. Dość szybko można było się zorientować, że zasady, jakie tam panują, nieco różnią się od tych w szkole. I nie chodzi tylko o brak możliwości przyjmowania gości czy wychodzenia wieczorem. Ten, kto się układał z przełożonymi, wykazywał się wobec nich 100% uległościom i przyznawał we wszystkim rację, mógł liczyć na lepsze traktowanie, lepsze oceny, ciekawsze możliwości w przyszłości. Selekcja dokonywała się już na etapie nauk teologicznych w seminarium, miejscu, gdzie młodzi ludzie poszukują odpowiedzi na wezwanie boga. Ci, którzy byli przekorni, zbuntowani albo zadawali niewygodne pytania, stopniowo byli odsuwani od życia grupy. Jako powód wskazywano potrzebę głębszej integracji z bogiem takiego młodego człowieka, chodziło jednak przede wszystkim o uniknięcie zbiorowych wątpliwości. Co ciekawe, Marcin Adamiec deklaruje, że jego samemu długo obce były pokusy. Być może wpływ miał na to fakt, że mężczyzna wstąpił do seminarium w wieku 23 lat? Jak sam opisuje, kryzys dosięgnął go mniej więcej w wieku 30 lat. Nagle dał sobie sprawę, że wszystko idzie tak, jak chciał: ustawił się, miał sporo kasy, parafianie go cenili, a rodzina uwielbiała. On sam doszedł jednak do wniosku, że każdego dnia pielęgnuje swoja samotność, bo wszystko, co ma, nie ma wartości bez drugiego człowieka.  Bóg to nie wszystko, jak uczy historia autora książki.

Wątek kobiet w książce “Zniknięty ksiądz. Moja historia” pojawia się wielokrotnie. Sam autor wyznaje, że ostatnie pół roku swojego kapłaństwa żył w ukrytym związku. Takich jak on, jak wspomina, było wielu. Część z nich to były „weekendowe związki”, inni z kolei żyli w tym samym budynku. Kobiety pełniły wówczas funkcje „gosposi”. Kto był kim w takiej relacji, to nie było żadną tajemnicą dla okolicznych mieszkańców, dlatego ważne było, aby żyć z nimi dobrze. Parafianie stanowią zwłaszcza na wioskach formę sądu ostatecznego, jednocześnie są jednym źródłem zarobku dla księży. Kobiety i pieniądze to motywy książek o mafii, ale nie mniej miejsca poświęcił im autor książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia”. Marcin Adamiec barwnie opisuje, że podkochiwał się w nowej parafiance co roku. Podobne uproszczenie ma pokazać pewien mechanizm bliski duchowieństwu – ogólne przyzwolenie na romansowanie z klerykami od ich przełożonych. Na lamach książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” pojawia się mocna sugestia autora, że aby kuria zareagowała w podobnych przypadkach potrzeba „pikantnego filmiku” z księdzem w roli głównej. Nie ma filmiku = nie ma problemu. Niekiedy problemem są parafianie, dlatego księża bardzo uważnie dobierają sobie towarzystwo. Mają więcej do stracenia. Marcin Adamiec opisuje, że w przypadku najmłodszych księży podobne rzeczy nie rzadko kończą się ucieczka z kobietą. Nowe życie nie zawsze bywa kolorowe, autor książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” opisuje swoja decyzje  porzuceniu kapłaństwa i związku z kobietą jako „ryzykowną”. Nie miał pewności, czy to wypali, ale nie mógł też dłużej oszukiwać siebie. W przypadku starszych księży sprawa jest bardziej skomplikowana. W przypadku wydalenia ze stanu duchowieństwa lądują z niczym, bez wykształcenia, perspektyw i często rodziny, która w takich sytuacjach odwraca się od byłego księdza. W przypadku autora książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” sprawa wyglądała nieco inaczej, znalazł prace w korporacji przez znajomość języków obcych. Można odnieść wrażenie, że zdecydowana większość księży podobnie jak Adamiec przekonuje się o prawdziwe twarzy kościoła i potrafi się do niej dostosować. Autor opisuje życie księży jako wygodne z wielu powodów. Zaufanie społeczne i rabaty na mercedesa to tylko niektóre z nich. Dlaczego zatem Marcin Adamiec porzucił duchowieństwo i napisał książkę “Zniknięty ksiądz. Moja historia”?  

W naszym kraju pieniądze budzą niemałą sensację, pozwolę sobie zatem odnieść się jeszcze do fragmentu związanego z poborami byłego księdza Adama. Autor książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” przedstawia mocno wstrząsająca relację ze swojej posługi. Pamiętam, jak moja babcia zachorowała, wyciągnęła sporych rozmiarów kopertę i powiedziała, że to dla księdza na wizyty. Nie bardzo rozumiałem, ale Marcin Adamiec niejako bezpośrednio się do tego odniósł. W teorii ksiądz jest dla każdego wiernego. O każdej porze dnia i nocy. Zwłaszcza wtedy, kiedy wierny znajduje się w kiepski stanie i wybiera się na tamten świat. „Ostatnie namaszczenie chorych” to sakrament, poprzedzony nierzadko wieloma wizytami. Nie pytajcie o cennik, „co łaska” jak opowiada Marcin Adamiec. Co się kryje pod łaską? Zależnie od parafii, niektórzy chorzy-wierni oferowali nawet 200 zł na wizytę w domu. Autor książki opisuje, że u tych chorych, którzy zostawiali mu kopertę, zostawał dłużej. Tam jadł ciastka i pil kawę, milo spędzał czas. Z kolei u tych biedniejszych cały ceremoniał trwał najwyżej trzy minuty. Czy można zbijać kasę na chorobach, nie pracując dla koncertu farmaceutycznego? Jak opisuje Marcin Adamiec, początkowo czul się nieswojo, że pobiera apanaże od osób będących w chorobie. Z czasem nie tylko to polubił, ale planował ilość chorych w kolejnych miesiącu, uwzględniając na przykład porę roku. Zanim wydacie wyrok na autora książki, spieszę dodać, że według jego słow, wielu księży robi dokładnie tak samo.  

Wydaje mi się, że książka “Zniknięty ksiądz. Moja historia” może zaskoczyć swoim sukcesem. Były już podobne książki w przeszłości, ale często zbyt wiele miejsca poświęcały ekumenizmowi. Marcin Adamiec nie podąża tą drogą, wprost przeciwnie: z książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” wyłania się obraz normalnego faceta, który wybrał w przeszłości kapłaństwo i obecnie zaczął niejako życie od nowa. Historia przemiany autora zasługuje na wyjaśnienie. To nie do końca tak, że mężczyzna zakochał się w kobiecie i porzucił dla niej sutannę. Dobry motyw na powieść romansową, ale Adamiec mocno stąpa po ziemi, opisując swoje ostatnie lata. Jak sam wspomina, kryzys wiary przyszedł na długo potem, jak  miał okazję oddać się pokusom życia. W książce “Zniknięty ksiądz. Moja historia” możemy przeczytać, ze wielu księży ma problem z uzależnieniem od gier komputerowych, narkotyków czy alkoholu. Marcin Adamiec z czasem zaczął wydawać pieniądze na najdroższe alkoholu, nikt tego nie kontrolował, co więcej, panowało „odgórne” przyzwolenie. Na swój sposób zabawnym wątkiem jest ten, gdy autor wspomina okoliczności „Wielkiego Czwartku”. W doktrynie Kościoła Katolickiego dzień ten stanowi święto wszystkich kapłanów. Początkowo w gronie księży pito lampkę wina z tej okazji, w kolejnych latach były to już butelki wina. To jednak nie alkohol był przyczyna wypadku, jakie autor książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” doznał jakiś czas temu. Złe warunki panujące na drodze, chwila nieuwagi i boska opatrzność spowodowały, że Marcin Adamiec przeżył tamto zdarzenie. Leczenie było czasochłonne i wyczerpujące. Autor książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” opowiada, że był to dla niego wyjątkowo trudny moment w życiu. Załamał się. Wkrótce został przeniesiony do innej parafii. Tam jednak nie mógł się odnaleźć, a wkrótce kuria skierowała go na leczenie depresji. Trzy miesiące, tyle trwało katharsis Marcina Adamieca. Terapia wyciągnęła mężczyznę nie tylko z depresji, ale przede wszystkim pozbawiła złudzeń. Nie było już boga, nie było już zmartwychwstania, nie było również sensu wracać do swojej parafii. Procedury w takim przypadku zakładają, że ksiądz może wziąć roczny urlop, aby upewnić się w swojej decyzji. Pewność przyszła bardzo szybko. Autor książki “Zniknięty ksiądz. Moja historia” przez rok pozostawał w swojej niewierze. Paradoksalnie to kobieta przywróciła mu wiarę w siebie, w życie i w boga. Rok po opuszczeniu seminarium Marcin Adamiec zaręczył się i znów zaczął uczęszczać na msze święta.  

Dodana przez Mateusz w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu

Kilka miesięcy temu głośno zrobiło się o skeczu kabaretu Neonówka pod tytułem „Wigilia”. Panowie kabareciarze podeszli z wielkim humorem do przedstawienia historii, jaka miała miejsce w wielu domach przy okazji tegorocznych świat Bożego Narodzenia. Kłótnie to nasza narodowa przywara. Kłócą się ze sobą wszyscy: politycy, artyści, lokalne autorytety, kłócą się ze sobą również rodziny przy wigilijnym stole. Zazwyczaj powodem jest polityka. Przyznaje, staram się od tych tematów uciekać, nie interesują mnie rzeczy, na które i tak nie mam wpływu. Decydować mogę jednak o tym, jaką książkę czytam, jak mawiał Karol Ludwik Monteskiusz - „Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera”. Pod koniec listopada sięgnąłem po mało wigilijna książkę Marcina Adamieca pod tytułem „Zniknięty ksiądz. Moja historia”. Na początku byłem w szoku po przeczytaniu tego rewelacyjnego dzieła. Autor odsłania kulisy kościoła po sześciu latach spędzonych w seminarium. Pełnił posługę jako kapłan, co nie jest takie oczywiste przy tego typu publikacjach. Trafiłem już na dwie, trzy książki, gdzie ich autorzy opisywali swoje rozczarowania powołaniem jeszcze na etapie seminarium, nigdy nie przekonując się, czym naprawdę jest droga posługi w życiu. Marcin Adamiec spróbował wszystkiego: seminarium, głoszenia dobrego słowa swoim parafianom, drogich samochodów i pięknych kobiet, a nawet kryzysu wiary i depresji. Swoją historię opisał w książce „Zniknięty ksiądz. Moja historia”, będącej świadectwem człowieka głęboko oszukanego, przez jakich ludzi spotkał na swojej drodze. Kościół, jaki Marcin Adamiec widział w ciągu sześciu lat swojej drogi kapłańskiej, mocno różnił się od tego, jakie cnoty przypisują mu wierni w całej Polsce.  

Marcin Adamiec w wieku 35 lat związał się z kobietą o imieniu Daria. Jak wspomina na łamach swojej książki, nie było łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości, to w pewnym sensie tak, jak gdyby autor dostał drugie życie. Dostał, a może sam po nie sięgnął? Wychowywał się w domu dwujęzycznym, od małego biegle mówił po niemiecku. Jak wspomina, pozwoliło mu to znaleźć pracę w korporacji po rozstaniu się z sutanną. Co sprawiło, że młody chłopak wybrał drogę czystości i posługi wiernym? Marcin Adamiec nie przedstawia zaskakujących powodów. Jak sam opisuje w książce „Zniknięty ksiądz. Moja historia”, takich jak on w seminarium duchownym było wielu. Od wczesnej młodości wychowywani w duchu pokory, przekonani, że kiedyś ktoś uderzy, należy nadstawić drugi policzek. Należy być miłym i uprzejmym dla innych, nawet jeśli ogarnia nas gniew i złość. Krótko mówiąc, udawaj kogoś, kim nie jesteś, w imię miłości do kogoś, kogo nie widzisz. Marcin Adamiec wychowywał się w dobrym domu, jednak sam jak opisuje, nie ma w tym zakresie reguły. Podczas podbierania nauk w seminarium spotkał zarówno chłopaków wysoko mierzących, jak i równie tych, dla których duchowieństwo było formą ucieczki od biedy, otoczenia czy patologii w domu. W książce „Zniknięty ksiądz. Moja historia” podtytuł może sugerować, że publikacja byłego księdza stanowi jego osobista spowiedź, jednak autor proponuje nam szerokie spojrzenie na omawiane sprawy. Poniekąd książka „Zniknięty ksiądz. Moja historia”ma wielu bohaterów, możemy przeczytać o motywacjach wielu z nich i trudno w tym dostrzec jakiś uniwersalny szablon. Na pewno wspólnym mianownikiem są oczekiwania ze strony środowiska takiego młodego człowieka. Często płyną one z rodziny przyszłego księdza, który już w czasach swojej młodości słyszy o wielu zaletach takiej drogi życiowej. Przekaz ten równie często bywa wzmacniany przez samych księży - Marcin Adamiec opisuje swoje doświadczenia w omawianym zakresie i są to fragmenty książki, gdzie widać żal autora do niektórych osób spotkanych w przeszłości. Chodzi przede wszystkim o pozory, jakie księża chętnie wywołują w wiernych, a szczególnie podatne na to pozostają dzieci. Co ciekawe, nie są to mądrości człowieka, który pragnie ostrzec innych przed swoimi błędami. Raczej refleksje nad własnymi wyborami, które nie zawsze były przemyślane, a które - jak wspomina autor – bliskie są większości jego dawnych kolegów, często niemających odwagi, aby o tym powiedzieć głośno. Marcin Adamiec miał 23 lata, kiedy poszedł do seminarium. Nie był wiec młodzieńcem, można by się spodziewać, że bardziej niż mniej wiedział, co robi. Żyjemy jednak w czasach nieograniczonych możliwości... Popularną ideą wśród młodych ludzi jest tzw. gap year. Cóż to takiego? Rok przerwy od życia, często skupiony na przyjemnościach i „poznawaniu siebie”, nawet za cenę opóźnionego, dorosłego życia. W przeszłości 23-letni chłopak rzeczywiście miał już nie tylko zawód, ale nierzadko mieszkanie i rodzinę. Mam tu na myśli czasy naszych dziadków. Obecnie nikogo nie dziwi, że młody mężczyzna w wieku 23 lat nie wie, czego chce od życia. Jak przekonuje w swojej książce autor, idąc do seminarium, był przekonany, że „został wybrany”.  

W książce „Zniknięty ksiądz. Moja historia” Marcin Adamiec opisuje scenę, kiedy księża oraz ich partnerki spędzają czas na wspólnej kolacji. Jest to jedno z wielu spotkań w tym gronie, obecni na niej goście siedzą w parach, nikogo to nie dziwi ani nie zaskakuje. Interesująca sprawa pozostaje w moich oczach, kim są kobiety, które decydują się na taki los. Autor książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” przynosi czytelnikowi kilka interesujących smaczków w tym zakresie. Zdaniem Marcina Adamieca, zdecydowana większość z nich to religijne kobiety. Bardzo często są to początkowo relacje bez żadnych podtekstów, obliczone na pomoc, ludzką życzliwość czy możliwość rozmowy. Z czasem te relacje ulegają pogłębieniu, rzadko dzieje się to gwałtownie. Potrzeba czasu, aby wyczuć wzajemne intencje, księża w takiej sytuacji mają bardzo wiele do stracenia. Z książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” wyłania się obraz duchowieństwa jako mocno hermetycznego grona, żyjącego niejako na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich to ta oficjalna, związana z rytuałami i obowiązkami księdza. Marin Adamiec podkreśla, że jeszcze w czasach seminarium jak mantrę wpajano do głowy studentom, że ich postawa rzutuje na cały kościół. Jednocześnie o niektórych kapłanach już wtedy krążyły niestworzone historie, co powodowało mocny dysonans w głowach młodych ludzi. Autor książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” przekonał się o tym najmocniej, kiedy ukończył 30. rok życia. Jak wspomina, zaczęła mu wtedy mocno doskwierać samotność. Nie miał z kim się dzielić tym, kim był. A był dobrym człowiekiem ze sporą kasą na koncie, który zwyczajnie potrzebował bliskości drugiego człowieka. Temat celibatu to drażliwa rzecz, zwłaszcza gdy wspomnieć, że został wprowadzony tysiąc lat po Chrystusie.e. Powód? Chodziło o brak możliwości dziedziczenia dóbr kościelnych przez potomstwo księży. Wszystko zostaje w rodzinie, póki potrafisz zachować dyskrecje. Marcin Adamiec przedstawił dość szokujący opis „misiowych dni”, jak określano w nomenklaturze duchownych okazje do spotkania na basenie. Autor książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” wskazuje, że konkretnie chodziło o Opole. Jak deklaruje, nigdy nie był na „misiowym zdarzeniu”, ale słyszał od innych księży, że spotkania mają miejsce w saunie, zbudowanej w miejsce salek parafialnych. Możemy się tylko domyślać, że chodziło o akty homoseksualizmu, jednak sam Marcin Adamiec deklaruje, że nie jest jego przeciwnikiem. Chodziło o uderzająca hipokryzje, gdzie zamiast stołówki dla bezdomnych zbudowano przybytek rozkoszy dla miłośników gorących kąpieli. Warto dodać, że autor książki nie kryje się z tym, że sam popadł w hipokryzję i jego droga z kapłaństwem z każdym kolejnym rokiem miała mniej wspólnego. Chodziło przede wszystkim o złamanie celibatu oraz gromadzenie co raz to większego majątku. Marcin Adamiec przedstawia konkretne wyliczenia, jeśli chodzi o dochody księży. Jak sam wspomina, z czasem sam planował swoje wydatki na kolejne miesiące, uwzględniając przeciętna ilość wesel czy pogrzebów w jego parafii.  

Książka „Zniknięty ksiądz. Moja historia” to znakomita historia człowieka, który wybrał w życiu niewłaściwą drogę i miał odwagę z niej zawrócić. Obecnie autor układa sobie życie na nowo, choć jak sam wyznał w swojej publikacji, nadal chodzi do kościoła. Patrzy jednak na jego instytucje zupełnie inaczej – wie doskonale, co kryje się pod fasadą rytuałów księży, nierzadko traktujących swoją posługę jako uprzywilejowany zawód. Uprzywilejowany z wielu powodów: księża mogą liczyć na 10% rabat w salonie samochodowym albo zwolnienia swoich przychodów z podatków. Wszystko to w ocenie Marcina Adamieca czyni kościół wciąż atrakcyjnym wyborem dla młodych pokoleń mężczyzn. Dużym zaskoczeniem dla mnie było poczucie humoru autora, w kilku miesiące pozwala sobie na język mocno potoczny. Wyznaje m.in., że jeszcze przed seminarium oglądał „pornosiki”, opisuje też swoje próby przegonienia natrętach, seksualnych skojarzeń w trakcie przygotowania do niesienia posługi. Wszystko to nadaje książce bardzo osobistego charakteru, pozwala nam spojrzeć na Marcina Adamieca jak na kolegę, z którym mamy okazje pójść na piwo i posłuchać co się zmieniło u niego w ciągu ostatnich lat. Wcześniej to piwo autor książki „Zniknięty ksiądz. Moja historia” mógł pic tylko ukryty za czterema ścianami swojego domu.  

Jego postawa rzutowała na cały kościół, obecnie to on rzuca nowe światło na stan duchowieństwa w naszym kraju.  

Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

13.99 zł

Darmowa od 190 zł

ORLEN Paczka

12.99 zł

Darmowa od 190 zł

Automaty DHL BOX 24/7 i punkty POP

12.99 zł

Darmowa od 190 zł

DPD Pickup Automaty i Punkty Odbioru

9.99 zł

Darmowa od 190 zł

Automaty Orlen Paczka, sklepy Żabka i inne

12.99 zł

Darmowa od 190 zł

GLS U Ciebie - Kurier

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier DPD

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier InPost

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Pocztex Kurier

13.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier DHL

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Punkt odbioru (Dębica)

2.99 zł

Darmowa od 190 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info