Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Seks. Odwieczny problem Kościoła
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Chyba żadna religia świata nie skoncentrowała swojego zainteresowania na płciowości i seksualności człowieka w takim stopniu, jak uczyniło to chrześcijaństwo, a katolicyzm w szczególności. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego Kościół tak dawniej, jak i dziś uznaje, że głównym miejscem popełniania grzechu jest małżeńska (lub niemałżeńska) sypialnia, a nie inne miejsca, gdzie łamanie przykazań boskich jest zdecydowanie bardziej jednoznaczne - na przykład pole bitwy - może być bardzo interesujące.
Według Uty Ranke Heinmann nabierające kształtów wczesne chrześcijaństwo w naturalny sposób zaadaptowało popularne w tym okresie wzorce antyczne. Głównie chodzi tu o dziedzictwo gnostycko-stoickie z jego umiłowaniem ascezy, kultem czystości, zanegowaniem przyjemności cielesnych itd. Nie kto inny jak Seneka nawoływał: Nie czynić nic dla rozkoszy.
Wraz z upływem wieków chrześcijański system moralności, zawsze mocno związany z życiem intymnym człowieka, ulegał zadziwiającym, często wręcz szokującym zmianom. Mimo to hierarchowie kościelni, zazwyczaj starsi, bezżenni mężczyźni (celibatariusze, jak ich nazywa autorka), nigdy nie zrezygnowali z prawa do nauczania, czym jest nieczystość, zmysłowość, nieprzyzwoitość, co jest naturalne, a co przeciw naturze. Skąd czerpali pewność w tym względzie? Oczywiście z nauk Jezusa. Ponieważ nie miały one nigdy charakteru pełnego, usystematyzowanego wykładu i nie zawierały jednoznacznych wskazówek, Kościół zręcznie temu zaradził, uzupełniając, porządkując i konkretyzując przesłanie Jezusa w duchu teologii moralnej. Czy miał i ma do tego prawo? Czy interpretacje te są aby na pewno słuszne? Oto jest pytanie
Wszystkie barwne teorie, zbiory zakazów i nakazów, ustalenia kolejnych kościelnych synodów i papieskich encyklik na temat tego, co jest, a co nie jest grzechem w dziedzinie seksualności w dużej mierze opierały się na przemyśleniach wielkich filozofów, często uznanych potem za świętych. Najsolidniejszymi filarami katolickiej moralności seksualnej byli Augustyn i Tomasz z Akwinu. Autorka jest bezlitosna w cytowaniu ich nauk. Niektóre z nich można by nawet uznać za zabawne, gdyby nie to, że bardzo wpłynęły na poglądy kolejnych, już późniejszych myślicieli, i wyrządziły zapewne ogromną szkodę w zdrowiu i życiu niezliczonych rzesz ludzi. Przygnębiające, a zarazem przerażające były fragmenty poświęcone dziełu dwóch dominikanów pt. Młot na czarownice oraz rozdział poruszający problematykę diabła, który jak powszechnie wierzono i nauczano - mając możliwości mieszania się do seksu, powodował w tej dziedzinie ludzkiego życia wiele zagrożeń.
Czym dla poprzednich stuleci były szczegółowe dywagacje, czy ksiądz ma prawo udzielić sakramentu małżeństwa eunuchowi, które pozycje seksualne są grzeszne, a które nie, czy i w jakim wypadku żona może odmówić mężowi współżycia, na ile dni przed Komunią Świętą należy powstrzymać się od seksu, dlaczego stosunek przerywany jest grzechem śmiertelnym, kiedy dopuszczalne jest użycie prezerwatywy, pod warunkiem, że ma dziurki - tym w naszym stuleciu stały się inne, równie trudne zagadnienia. Katoliccy moraliści muszą rozstrzygać, co robić z małżeństwami bez ślubu, parami homoseksualnymi, antykoncepcją, zapłodnieniem in vitro, zmianą płci, coraz silniejszym nawoływaniem do zniesienia celibatu itd., itd. Problemów nie brakuje! Chyba że większość ludzi uzna, iż wszystkie te sprawy nie są sprawami teologów i papieży, lecz medycyny i samych małżonków. Że należą do obszarów ich własnej odpowiedzialności i stosunku do partnera.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Chyba żadna religia świata nie skoncentrowała swojego zainteresowania na płciowości i seksualności człowieka w takim stopniu, jak uczyniło to chrześcijaństwo, a katolicyzm w szczególności. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego Kościół tak dawniej, jak i dziś uznaje, że głównym miejscem popełniania grzechu jest małżeńska (lub niemałżeńska) sypialnia, a nie inne miejsca, gdzie łamanie przykazań boskich jest zdecydowanie bardziej jednoznaczne - na przykład pole bitwy - może być bardzo interesujące.
Według Uty Ranke Heinmann nabierające kształtów wczesne chrześcijaństwo w naturalny sposób zaadaptowało popularne w tym okresie wzorce antyczne. Głównie chodzi tu o dziedzictwo gnostycko-stoickie z jego umiłowaniem ascezy, kultem czystości, zanegowaniem przyjemności cielesnych itd. Nie kto inny jak Seneka nawoływał: Nie czynić nic dla rozkoszy.
Wraz z upływem wieków chrześcijański system moralności, zawsze mocno związany z życiem intymnym człowieka, ulegał zadziwiającym, często wręcz szokującym zmianom. Mimo to hierarchowie kościelni, zazwyczaj starsi, bezżenni mężczyźni (celibatariusze, jak ich nazywa autorka), nigdy nie zrezygnowali z prawa do nauczania, czym jest nieczystość, zmysłowość, nieprzyzwoitość, co jest naturalne, a co przeciw naturze. Skąd czerpali pewność w tym względzie? Oczywiście z nauk Jezusa. Ponieważ nie miały one nigdy charakteru pełnego, usystematyzowanego wykładu i nie zawierały jednoznacznych wskazówek, Kościół zręcznie temu zaradził, uzupełniając, porządkując i konkretyzując przesłanie Jezusa w duchu teologii moralnej. Czy miał i ma do tego prawo? Czy interpretacje te są aby na pewno słuszne? Oto jest pytanie
Wszystkie barwne teorie, zbiory zakazów i nakazów, ustalenia kolejnych kościelnych synodów i papieskich encyklik na temat tego, co jest, a co nie jest grzechem w dziedzinie seksualności w dużej mierze opierały się na przemyśleniach wielkich filozofów, często uznanych potem za świętych. Najsolidniejszymi filarami katolickiej moralności seksualnej byli Augustyn i Tomasz z Akwinu. Autorka jest bezlitosna w cytowaniu ich nauk. Niektóre z nich można by nawet uznać za zabawne, gdyby nie to, że bardzo wpłynęły na poglądy kolejnych, już późniejszych myślicieli, i wyrządziły zapewne ogromną szkodę w zdrowiu i życiu niezliczonych rzesz ludzi. Przygnębiające, a zarazem przerażające były fragmenty poświęcone dziełu dwóch dominikanów pt. Młot na czarownice oraz rozdział poruszający problematykę diabła, który jak powszechnie wierzono i nauczano - mając możliwości mieszania się do seksu, powodował w tej dziedzinie ludzkiego życia wiele zagrożeń.
Czym dla poprzednich stuleci były szczegółowe dywagacje, czy ksiądz ma prawo udzielić sakramentu małżeństwa eunuchowi, które pozycje seksualne są grzeszne, a które nie, czy i w jakim wypadku żona może odmówić mężowi współżycia, na ile dni przed Komunią Świętą należy powstrzymać się od seksu, dlaczego stosunek przerywany jest grzechem śmiertelnym, kiedy dopuszczalne jest użycie prezerwatywy, pod warunkiem, że ma dziurki - tym w naszym stuleciu stały się inne, równie trudne zagadnienia. Katoliccy moraliści muszą rozstrzygać, co robić z małżeństwami bez ślubu, parami homoseksualnymi, antykoncepcją, zapłodnieniem in vitro, zmianą płci, coraz silniejszym nawoływaniem do zniesienia celibatu itd., itd. Problemów nie brakuje! Chyba że większość ludzi uzna, iż wszystkie te sprawy nie są sprawami teologów i papieży, lecz medycyny i samych małżonków. Że należą do obszarów ich własnej odpowiedzialności i stosunku do partnera.