Kryminały to mój ulubiony gatunek literacki. Wydawać by się mogło, że wybór w tym zakresie szeroki, a wielość pisarzy z całego świata gwarantuje kolejne, zaskakujące pomysły na przerażające zbrodnie. Lubie się bać, jeszcze bardziej lubię po nitce do kłębka odkryć tożsamość sprawcy, najlepiej, zanim ujawni to autor! Moim odkryciem w gatunku mocnych i barwnych kryminałów pozostaje od kilku miesięcy Katarzyna Puzyńska. Dlaczego barwnych? Polska pisarka od chwili wydania powieści „Motylek” w 2014 roku kontynuuje pomysły na kryminały osadzone w malowniczej miejscowości na Pojezierzu Brodnickim. Lipowo to jedno z tych miejsc, gdzie ludzie dobrze wiedzą, kto co zjadł na obiad i w której ławce siedział na mszy w niedzielę. Nic tutaj nie ginie z oczu lokalnym mieszkańcom, często znudzonym własnym życiem. Wielu z nich ma jednak tajemnice, które dają nowe życie kolejnym częścią kryminalnej sagi Katarzyny Puzyńskiej.
W latach 80’ i 90’ XX wieku w telewizji można było obejrzeć serial „Policjanci z Miami”. Uwielbiałam flanelową koszulę Dona Johnsona. Opowieść Katarzyna Puzyńskiej to bardziej kryminalna wariacja rodzimego serialu „Ranczo”, aniżeli odpowiedz na amerykańską superprodukcję z minionych dekad. Inaczej autorka przeniosłaby cała akcje do Warszawy, może Wrocławia albo Krakowa. Tymczasem „Nora” to dziewiąta część sagi o dzielnych gliniarzach na głębokiej prowincji. Lipowa i Brodnica to okolice dobrze znane czytelnikom serii znajomymi z poprzednimi częściami. Tym razem polska pisarka rozpoczyna nietypowo. Tym razem bowiem nie przeczytamy o morderstwie, a zaginięciu, jakie stanowi przyczynek do całej intrygi. To spora nowość, poprzednie części autorka od razu zaczynała opisem brutalnych zbrodni. Nie oznacza, to, że powieść „Nora” wolna jest od kryminalnych intryg. Przeciwnie! Oto okazuje się, że zaginęła zbuntowana nastolatka. Nie chodzi jednak o panienkę, co to obraziła się na rodziców, bo jej nie kupili biletu, na koncert Dawida Posiadły. Berenika to dziewczyna uczęszczająca na co dzień do elitarnego liceum. Ma opinie krnąbrnej, zbuntowanej i chodzącej własnymi ścieżkami. Uciekła, ale dokąd? Matka dziewczyny i jej ojczym nie wykazują się szczególną troską o los zaginionej córki. To zastanawia i ciekawi. Ciekawość budzi również postać przyjaciółki Bereniki. Dziewczyna zdaje się wiedzieć o zaginionej więcej niż jej najbliższa rodzina. Rozwiązania sprawy podejmuje się dobrze znane i równie mocno uwielbiane trio: Daniel Podgórski, Emilia Strzałkowska oraz Komisarz Klementyna Kopp. Wierni czytelnicy w tym miejscu przecierają oczy ze zdumienia. Jak to, pani Klementyna wróciła do formy? Poprzednie tom serii o Lipowych policjantach pozwolił lepiej nam się przyjrzeć byłej komisarz posterunku w Brodnicy. Jej historia żyje własnym życiem, choć powrót po 40 latach do domu i związane z tym zderzenia opisane w „Domu Czwartym” pozostawiły na niej głębokie piętno. Oficjalnie pozostaje na emeryturze, nieoficjalnie została zaangażowana w poszukiwania Bereniki. To ciekawy zabieg ze strony autorki. Rozwój Daniela Sikorskiego i jego osobliwą metamorfozą w super-lipowskiego-macho mogła prowokować pytania, czy aby seria nie pójdzie w kierunku perypetii Jacka Reachera, postaci dobrze znanej z twórczości Lee Childa. Spieszę oznajmić z radością, że nic podobnego się nie wydarzyło! Katarzyna Puzyńska, zamiast opisywać przygody polskiego Rambo na Pojezierzu Brodnickim, zachowuje konwencję całej historii o naturze mocno obyczajowej. Doświadczona i zahartowana traumatyczna przeszłością Komisarz Kopp wraca w dobrej formie, a fakt, że pozostaje poza strukturami policji, umożliwia jej działania na granicy prawa. Czy to zaskoczenie? Nie, jeśli znacie Komisarz Kopp z poprzednich części. Ekscentryczna Wariatka w skórze i glanach to kiepski materiał na emerytkę. Dziarskie zachowanie i błyskotliwe spojrzenie na sprawę zaginionej Bereniki zaprowadzi lipowskich policjantów w mroczne rubieże brodnickich jezior. Tym razem jednak Katarzyna Puzyńska nie zabiera czytelników do lasu, gdzie wdowiec-drwal szuka diabla, jak to miało miejsce w poprzedniej części, ale opisze kłopotliwe powiązania uczuciowe ojca jednego z policjantów posterunku w Lipowie. Sprawa, choć początkowo ma wymiar kryminalny, szybko zyskuje obyczajowego charakteru. A tam, gdzie pojawiają się emocje i uczucia, tam ludzie nie mówią prawdy. Po raz kolejny Danielowi, Emilii oraz Klementynie przyjdzie zmierzyć się ze zmową milczenia okolicznych mieszkańców. Z radością oznajmiam, że największe szanse na jego pokonanie ma emerytowana policjantka!
Oczywiście to nie jedyny wątek powieści „Nora”. Katarzyna Puzyńska rzuca nowe światło na przeszłości Weroniki Nowakowskiej. Pojawienie się kobiety w Lipowie, stanowiło prolog do całej opowieści o miejscowych policjantach. Początkowo wywoływała entuzjazm i ciekawość lokalnej społeczności, przyzwyczajonej do swojej monotonii życia. Gdzie diabeł nie może, tam babę poślą? Cóż, nie ma wątpliwości, że pojawienie się Weroniki zmieniło mieszkańców małej wsi. Teraz możemy się przekonać, kim była, zanim zrobiła raban w malowniczej okolicy. To zupełny przypadek, że Weronika Nowakowska zjawiła się w Lipowie, a w każdym kolejnym tobie ginie kilka osób. Nie ona jednak jest seryjną morderca. Co więcej, w powieści „Nora”, Weronika prowadzi prywatne śledztwo w sprawie śmierci pewnej kobiety. Nie jest sama i to chyba jest najciekawszy watek 9 tomu serii Katarzyny Puzyńskiej. W poprzednim tomie mieliśmy okazje poznać Grzegorza Wilczyńskiego. Mężczyzna z zawodu jest psychiatrą, prywatnie były partner Weroniki, mocno skomplikuje i tak trudny do uchwycenia trójkąt miłosny z poprzednich części serii. Przypomnę tylko, że w przeszłości Daniel i Emilia mają za sobą burzliwy romans przed laty. Teraz wychodzi, że równie intensywna i szalona relacja łączyła w przeszłości Weronikę i Grzegorza. Trudne okoliczności rozstania z bolesnej przeszłości aktualnie nie mają znaczenia. Przynajmniej na początku. Później zmieniają wiele, nie tylko w życiu bohaterów powieści „Nora”, ale również w odbiorze czytelnika. I na tym właśnie chyba polega największą moc, jaka niosą za sobą książki Katarzyny Puzyńskiej. Bohaterowie są fikcyjni i żyją w wymyślonej miejscowości, ale na dobra sprawę mogliby mieszkać na naszym osiedlu i mówić nam każdego dnia „dzień dobry”. Wydają się prawdziwi, a to zasługa polskiej pisarki, która z powodzeniem łączy wiele wątków z przeszłości, i udanie implementuje je do bieżącej sytuacji mieszkańców Lipowa. Piszę, mieszkańców, a nie tylko samych policjantów, bo choć to oni są najważniejszymi bohaterami twórczości Katarzyny Puzyńskiej, tło Lipowa również żyje własnym życiem. Wydarzenia, jakie mają tam miejsce, wpływają na wszystkich. Widać to po ich sposobie zachowania i wypowiedzi. Czasem znikają i nigdy nie mamy pewności, czy to któryś z nich nie jest sprawca morderstwa, czy też na przykład pojechał rowerem nad jezioro. A to potęguje ciekawość i domysły!
„Nora” to najlepsza powieść z całego cyklu w mojej opinii. Pierwsze dwie części przedstawiły nam monumentalny świat Lipowa, gdzie nawet opis ptaków wracających na wiosnę miał znaczenie dla rozwiązania kryminalnej zagadki. Niekiedy ta wielość wątków i różnych linii czasowych przyprawiała o zawrót głowy. Katarzyna Puzyńska wydaje się wsłuchiwać w sugestie czytelników. Kolejne powieści ewoluowały i jeszcze mocniej wychodziły naprzeciw oczekiwań fanów serii. Styl, jaki prezentuje na łamach powieści „Nora”, wydaje się przemyślany i dojrzały. Polska autorka znakomicie prowadzi rozwój bohaterów i utrzymuje tym samym ciekawość fanów serii na wysokim poziomie. Już nie mogę się doczekać kolejnej części! „Rodzanice” czekają na mojej półce, dam znać, czy równie mocno zaskoczyły, jak „Nora”.
Pani Katarzyno Puzyńska,
Jestem uzależniona od Pani książek.
Pozdrawiam, Paulina!