Napij się i zadzwoń do mnie

"Napij się i zadzwoń do mnie" jest jedną z najlepszych książek jakie kiedykolwiek czytałam. Poważnie! Od samego początku lektura jest ekscytująca i dowcipna. Czytając czujesz motyle w brzuchu, sprawia to, że jesteś tak podekscytowana i nie możesz doczekać się tego co ma nadejść.  Od pierwszej rozmowy telefonicznej bohaterów nie mogłam się doczekać podróży, w którą ta dwójka mnie zabierze.

Landon jest szczery, chce ponownie poznać Ranę. Ona pierwotnie chciała tylko odpowiedzi od niego, ale kiedy odebrał ten telefon i zdał sobie sprawę, kim ona jest, można było poczuć dokładnie, jak bardzo chciał z nią porozmawiać. To jest niesamowite. I słodkie. I Landon jest wszystkim z tych rzeczy.

Chłopak planujący randkę to najlepsza rzecz w historii. Kiedy czytałam o ich pierwszej randce byłam pod ogromnym wrażeniem. Przygotujcie się na totalny sztos!!!! To jest poważna sprawa. Landon jest typem faceta, który jest przykładem najlepszych Book Boyfriends. Jest po prostu taki dobry.

Nie wiem, może jestem jedyna, ale czułam, że ten związek poruszał się bardzo szybko. Od pierwszego telefonu do powiedzenia "kocham cię". Czułam, że fabuła porusza się niezwykle szybko, ale bez  zagłębiania się w związek i uczenia się, kim są teraz jako ludzie. Dość wcześnie stali się bardzo zależni od drugiej osoby. Myślę, że z powodu tego wszystkiego, ostatecznie miałam trudniejszy czas próbując połączyć się z bohaterami jako parą.

Czułam, że w trakcie książki, ta historia przeszła od niebytu z jej energią i uroczym, zabawnym bohaterem do dialogów z przewidywalnymi zwrotami akcji i scenariuszami z ciężką naturą. Nie zrozumcie mnie źle, jestem za ciężkością, gdy mamy do czynienia z ważnymi sprawami ale ta książka straciła całą swoją żywiołowość, którą początkowo uwielbiałam.

Bohaterowie przypali mi do gustu, podoba mi się to jak rozmawiali oni o swoich problemach. W ten sposób, kontrolowali, jak informacje zostały odebrane i zostawił mało miejsca na błędną komunikację, co eliminowało liczne dramaty.

Jest jedna mała część fabuły, której szczerze mówiąc nie mogę rozgryźć, jak mam się do niej dopasować. Nie ma to dla mnie sensu, bo nigdzie nie prowadzi. Na początku było to coś w rodzaju umowy, ale potem całkowicie zniknęło, aż nikt się tym już nie przejmował. Czy był w tym jakiś sens?

Ogólnie rzecz biorąc "Napij się i zadzwoń do mnie" jest uroczą historią. Rzeczywiście podobało mi się to!! Zapewniam Wam, że czytając tą lekturę nie będziecie mogły oprzeć się Landonowi. Początek tej książki był dla mnie magiczny. Z tej magii zrobiło się coś w rodzaju poczucia, że mi się podoba, a potem łagodnie wplotła się rozrywka, ale z poczuciem braku inspiracji. Nie wiem. Może jestem po prostu zrzędliwa? :) 

"Napij się i zadzwoń do mnie" to nowa, seksowna, samodzielna powieść romansowa autorstwa Penelope Ward. W tej książce mamy zaszczyt poznać wspaniały gorący duet Landon Roderick i tancerka brzucha Rana Saloomi.

Ich historia była bardzo podobna do kostki rubika - kolorowa i skomplikowana. Praca nad nią trwała latami, ale nagle jak zaczarowana, w przypadkową niedzielę, wszystko połączyło.

Te dwa nieprawdopodobne duety poznały się we wczesnych latach młodzieńczych, kiedy rodzina Rany mieszkała w zaadaptowanym garażu rodziny Landona na swojej posesji. Landon dokuczał jej bezustannie, zostawiał jej małe notatki, a jego przezwisko dla niej brzmiało "RAH na Ba NAH na".

Przez czas, kiedy jej rodzina tam mieszkała, on był dla niej wszystkim. Ale kiedy wyprowadzili się i nagle wyjechali, to był ostatni raz, kiedy go widziała.

Nie trzeba dodawać, że co jakiś czas jej umysł powracał do chłopaka, w którym się po raz pierwszy zakochała. Teraz, mając dwadzieścia sześć lat, zastanawia się, jak wygląda jego życie.

Pewnej nocy, po skończeniu pracy, po wypiciu jednej butelki wina, pomyślała, dlaczego by nie wrócić myślami do Landona? A pijane wybranie jego numeru wydawało się jeszcze lepszym pomysłem. 
Zimna rzeczywistość dopadła dziewczynę w momencie, kiedy się rozłączyła i zaczęła zastanawiać nad tym co właśnie zrobiła.

Pewnej nocy, po skończeniu pracy, po wypiciu jednej butelki wina, pomyślała, dlaczego by nie wrócić myślami do Landona? A pijane wybranie jego numeru wydawało się jeszcze lepszym pomysłem. 
Zimna rzeczywistość dopadła dziewczynę w momencie, kiedy się rozłączyła i zaczęła zastanawiać nad tym co właśnie zrobiła. Po kilku sekundach z zamyślenia wybudził ją dzwoniący telefon. Dziewczyna odebrała, nigdy nie spodziewała się, że będzie mogła usłyszeć jeszcze raz głos sprzed kilku chwil.

Od dnia, kiedy będąc pod wpływem alkoholu zadzwoniła do swojego przyjaciela, dwójka kochanków łączą się ze sobą, dzwoniąc do siebie co noc. Między nimi wszystkie mury upadają gdy ich uczucia przekraczają granice od przyjaciół do niezbadanych przygód dwójki bliskich sobie osób. Wolno spalić romans wynika, niszczące tajemnice są ujawnione, że do innych może złamać je, ale tylko uczynił je silniejsze.

To była słodka i emocjonalna powieść, od początku do końca byłam pochłonięta ich historią, wzlotami i upadkami, triumfami, ich seksownymi czasami. Można nawet posunąć się do nazwania tego romansem drugiej szansy, uwielbiam jak powoli ich ponowne połączenie się postępowało.   "Napij się i zadzwoń do mnie" to idealna niedzielna lektura.