Dodana przez
Mateusz
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>W miniony weekend spotkałem się ze znajomymi na piwo i byłem zaskoczony, jak sporo miejsca w naszych dyskusjach poświęcono Rosji i Władimirowi Putinowi. Sytuacja na Kremlu jeszcze nigdy za naszego życia tak mocno nie elektryzowała opinii publicznej, co ma związek z groźbami kierowanymi wobec zachodu w przedmiocie użycia broni jądrowej, co oczywiście bezpośrednio uderza w bezpieczeństwo Polski i naszych obywateli. Czy Putin jest wystarczająco szalony, aby obrócić świat który znany w nuklearną pustynię? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, moi znajomi również nie wiedzą czego się spodziewać po gospodarzu Kremla. Świat, jaki znaliśmy przez ostatnie trzy dekady, znalazł się na zakręcie i co raz więcej mówi się o nowym rozdaniu, w którym państwa takie jak Chiny, Brazylia czy Indie będą miały więcej do powiedzenia niż do tej pory. Jedynym krajem, który wydaje się mieć dość siły, aby odwrócić niebezpieczną tendencję, są Stany Zjednoczone, bliski sojusznik Polski. Tutaj pojawiają się kolejne pytania – czy taki sojusz stanowi dla naszego kraju większą szansę, czy jeszcze większe zagrożenie, kiedy uświadomimy sobie, że Waszyngton z daleka przygląda się rozwojowi sytuacji w Europie Środkowowschodniej? Odpowiedzi poszukałem w książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję i zwróciło się przeciwko Zachodowi”, której autorką jest Catherine Belton. Brytyjska dziennikarka kreśli intrygujący portret Władimira Putina oraz jego zaufanej świty, która od ponad dwóch dekad rozdaje karty na Kremlu i wyznacza kierunek neoimperialnym dążeniom Moskwy do odzyskania dawnych stref wpływu. </p><p>Pamiętam jak przez mgłę końcówkę lat 90’ w Polsce. Szare blokowiska, brak perspektyw, wysokie bezrobocie. Rodacy w naszym kraju z nostalgią patrzyli na zachód, a postępująca integracja ze strukturami NATO i w dalej kolejności Unii Europejskiej przynosiła potencjalny powiew wolności, tak różny od sytuacji w Federacji Rosyjskiej. W tamtym czasie władze na Kremlu nie były traktowane poważnie na arenie międzynarodowej. Sytuacja taka stanowiła pokłosie rządów Borysa Jelcyna, który w czasie swoich dwóch kadencji przyczynił się do rozpadu Rosji i uwikłania jej w spory wewnętrzne, związane z podziałem zysków przez kremlowskie elity i rosnącymi wolnościami obywatelskimi, tak niepasującymi do klimatu rosyjskiej państwowości. Zdaniem wielu komentatorów w latach 90’ XX wieku Rosja przechodziła okres „wielkiej smuty”, co historycznie działo się w przeszłości wielokrotnie i zawsze miało negatywne konotacje, kojarzone z upadkiem władzy centralnej i śmiałym panoszeniem się lokalnych bojarów, co przypominało najgorsze lata carskiej władzy w imperium rosyjskim. Vladimir Putin jak zauważa Catherine Belton w swojej publikacji „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” nie pojawił się ze znikąd. W przeszłości aktualny Prezydent Federacji Rosyjskiej był ważnym członkiem służb specjalnych, a jego obecność w strukturach KGB we wschodnim Berlinie wiązała się ze szpiegowaniem, zastraszaniem czy eliminowaniem przedstawicieli zachodnich struktur. A jednak w 1999 roku nie był on faworytem do objęcia schedy po ustępującym Jelcynie, który w przyszłości miał wyznać, że żałuje tylko dwóch rzeczy za swoich rządów: wojny w Czeczenii oraz mianowania Vladimira Putina tymczasowym prezydentem. Jak to się stało, że człowiek tak bezkompromisowy i cyniczny jak Vladimir Putin, zjednał sobie wewnętrzną opozycję i stał się najpotężniejszym i najbogatszym człowiekiem świata?</p><p>Catherine Belton w swojej publikacji skupia się przede wszystkim na działaniach tajnych służb oraz roli Putina w przywróceniu Rosji wielkości i zwrócenia całej jej potęgi przeciwko zachodnim krajom. Autor zauważa jednak, że nie sposób nie wspomnieć o początkach życia Władimira Putina, choć książka „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” nie jest w żadnym stopniu biografią aktualnego gospodarza Kremla. Catherine Belton wskazuje jednak na trudne dzieciństwo Putina, który nie znał swojego ojca, z kolei jego matka sporo podróżowała i nie mogła na dobrą sprawę znaleźć sobie miejsca ani dla siebie, ani dla swojego syna. O wczesnym dzieciństwie Putina wiadomo w gruncie rzeczy nie wiele — na pewno spore znaczenie dla kształtowania się jego psychiki miał pobyt na Kaukazie, gdzie aktualny prezydent Federacji Rosyjskiej był szykanowany z uwagi na swoje pochodzenie i brak ojca. Kiedy jakiś czas później trafił do Petersburga, wiedział już doskonale, czym jest przemoc i bycie ofiarą ze strony silniejszych rówieśników. Po przeprowadzce do dawnego Leningradu Putin miał marzenie nauczyć się karate — było to związane z fascynacją osobą Bruce’a Lee, gwiazdą filmów akcji w latach 80’ XX wieku. Jego matki nie było jednak stać na kosztowne lekcje, dlatego też młody Putin zaczął uczęszczać na zajęcia z Taekwondo. Po dziś dzień zresztą chwali się czarnym pasem sztuk walki, a w przeszłości media regularnie obiegały zdjęcia z wizerunkiem Prezydenta Federacji Rosyjskiej, który mierzył się nie tylko z przeciwnikami na macie, ale również polował na niedźwiedzie czy konno przemierzał ogromne połacie północnej Syberii. Wizerunek Władimira Putina był starannie przemyślany, miał być wzorem dla rosyjskich mężczyzn, jednocześnie stanowił punkt odniesienia dla rosyjskich kobiet, które w urzędującym prezydencie widziały uosobienie siły i wielkości, tak mocno wytęsknionej po czasach rządów Borysa Jelcyna. Catherine Belton odwołuje się do znanej na zachodzie anegdoty, którą sam Putin wielokrotnie przedstawiał w swoich wystąpieniach publicznych. W książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” możemy przeczytać, że kiedy Putin był nastolatkiem, sporo czasu spędzał między blokowiskami Petersburga. Podczas jednego z takich spacerów, młody Wowa gonił szczura przez całą klatkę schodową z góry na dół. Kiedy był już blisko, szczur stanął przed ścianą i nie miał dokąd uciec. Przyszły Prezydent Federacji Rosyjskiej był pod wielkim wrażeniem, kiedy ów szczur odwrócił się i był gotowy do ataku, nie mając żadnej innej drogi ucieczki. Putin w swoich wystąpieniach lubił powtarzać, że Rosja jest jak ten szczur — jeśli postawi się ją pod ścianą, nie cofnie się przed niczym, zaatakuje z całą swoją wściekłością. Przez lata taka narracja wpisywała się w groźby Kremla wobec zachodu, jednak w III dekadzie XXI wieku słowa te brzmią wyjątkowo ponuro. </p><p>Sporą niespodzianką okazały się dla mnie starania Władimira Putina o przyjęcie do szeregów KGB. W książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” możemy przeczytać, że 17-letni przyszły prezydent Federacji Rosyjskiej dobrze wiedział, co chce robić w przyszłości, a spora w tym zasługa pewnego oficera tajnych służb. Putin jeszcze zanim osiągnął pełnoletniość, zapukał do siedziby KGB w Petersburgu i zapytał, co musi zrobić, aby zostać przyjętym w jej szeregi. Usłyszał, że powinien skończyć studia i najlepiej, jeśli będą to studia na kierunku prawniczym. Dziś trudno zweryfikować prawdziwość tej anegdoty, zwłaszcza że życie Putina składa się z symbolicznych momentów, do których on sam lubi nawiązywać w swoich publicznych wystąpieniach. Nie ulega jednak wątpliwości, że krótko po ukończeniu szkoły średniej Putin aplikował na wydział prawa w Uniwersytecie Państwowym w Petersburgu. Catherine Belton sugeruje, że to właśnie podczas II roku studiów Putin spotkał człowieka, który miał w przyszłości wyznaczyć kierunek jego działań w tajnych służbach, Anatolija Sobczaka. Jak na ironię brzmią dziś sukcesy Władimira Putina osiągnięte w czasie studiów — ukończył z wyróżnieniem specjalizację w zakresie prawa międzynarodowego. Przeczytawszy o tym, nie mogłem wyjść z podziwu, jak człowiek, który ukończył prestiżową uczelnię i zdobył wiedzę w przedmiocie stosunków międzynarodowych, od ponad dwóch dekad uchodzi za symbol kolejnych wojen, nieuzasadnionej przemocy i władzy totalitarnej? </p><p>Władimir Putin w powszechnej świadomości jest kojarzony ze służbami specjalnymi, ale mało kto pamięta, że współczesne FSB to w linii prostej spadkobiercą owianej złą sławą KGB. Kandydaci, którzy starali się o przyjęcie w szeregi służb specjalnych, doskonale zdawali sobie sprawę spuścizny KGB, a jeszcze wcześniej NKWD i Putin nie był na tym tle wyjątkiem. Co więcej, jak wskazuje Catherine Belton, aktualny prezydent Federacji Rosyjskiej już w 1987 roku znalazł się wśród wybranych do pracy w KGB, a w momencie rozdania dyplomów na leningradzkiej uczelni, Putin był jedynym nazwiskiem branym pod uwagę! Autorka szeroko rozpisuje się o początkach Putina w strukturach KGB, pozwolę sobie jednak ominąć te fragmenty w mojej recenzji, ponieważ wiele mówią one o samym gospodarzu Kremlu i nie chce wam zabierać frajdy i przyjemności z ich odkrywania. Krótko mówiąc, czytając o determinacji Putina, miałem nieodparte wrażenie, że urodził się on stworzony do pracy w tajnych służbach, a jego wygłaszane przy wielu okazjach poematy na część i chwałę Związku Radzieckiego powodują wrażenie, że będąc odrzuconym w czasach dzieciństwa przez rodzinę, obecne gospodarza Kremla znalazł poczucie przynależności w życiu jedynie przez pryzmat obecności w strukturach wielkiego mocarstwa. Upadek ZSRR był więc dla Putina podwójną tragedią, niemniej szybko rozpoczął on karierę polityczną, która dawała na przełomie lat 80’ i 90” XX wieku zdecydowanie większe perspektywy. Tajne służby są bowiem tak silne, jak silny pozostaje aparat państwowy, a ten wymagał daleko idącej rewizji w ostatniej dekadzie XX wieku, co Putin wraz ze swoim otoczeniem znakomicie zdawali się rozumieć. Władimir Putin jak zaskakująco skutecznie piął się po drabinie kariery i jej kolejnych szczeblach, a nie bez znaczenia pozostawały tu jego kontakty ze „szpiegowskich” czasów i działalności prowadzonej we Wschodnich Niemczech. Otrzymany stopień podpułkownika w był wyrazem ambicji obecnego Prezydenta Federacji Rosyjskiej i stanowił jednocześnie atrakcyjną trampolinę w przyszłej karierze w administracji rządowej, jak możemy przeczytać w książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję”. Catherine Belton kreśli portret człowieka niezwykle cynicznego i wyrachowanego, który doskonale potrafił wykorzystać szanse, jakie stwarzało mu życie. Brak awansu na najwyższe szczeble KGB Putin tłumaczył... brakiem zainteresowania w podążeniu tą ścieżką z uwagi na wiek swoich rodziców, a ewentualne nominacje niechybnie oznaczałyby konieczność przeprowadzenia się do Moskwy. Tej aktualny gospodarz Kremla jak sam podkreślał, wolał unikać, ponieważ jego rodzice pamiętali jeszcze „blokadę”, czyli niemieckie oblężenie Leningradu w czasach II Wojny Światowej. Jak sam Putin twierdził, „nie mógł zabrać swoich rodziców z miejsca, gdzie się urodzili”. Nie mógł też ich zostawić, a przynajmniej tak twierdził. Warto przypomnieć w tym miejscu słowa Krystyny Kurczab-Redlich, autorki książki „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina”. Polska dziennikarka i specjalistka w zakresie historii najnowszej Rosji zauważyła na łamach swojej książki, że Putin w czasach służby we Wschodnich Niemczech był w istocie słabym urzędnikiem, odpowiedzialnym przede wszystkim za kontakty z lokalnym biznesmen lub osobami skompromitowanymi i szantażowanymi przez Stasi. Catherine Belton nie ciekawie przedstawia ten fragment życia Putina i wydaje się, że Prezydent Federacji Rosyjskiej już wtedy chciał uchodzić w oczach innych za ważniejszego, niż w rzeczywistości był. Nie był to ani pierwszy, ani ostatni taki przypadek w jego życiu. </p><p>Tytuł książki „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” ma nieco przewrotny charakter. Autorka wskazuje, że w latach 90’ państwowy aparat władzy administracyjnej oraz zasięg oddziaływania tajnych służb nieco się od siebie oddalili, potrzebna była osoba, która znów połączy te dwa światy i będzie kontynuować najgorsze praktyki ZSRR w tym zakresie. Putin jak możemy przeczytać w książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” nie był pierwszym nominatem na najważniejsze stanowisko państwowe w Rosji, wywodził się jednak z tajnych służb, a w późnych latach 90’ sytuacja była osobliwa. Lata terroru, przemocy i uścisku zamieniono na odwilż, Rosja otwierała się na zachód po upadku ZSRR, ale w gruncie rzeczy pozostawała mocno skłócona wewnętrznie. Tylko człowiek, który miał wiedzę o słabościach i tajemnicach kremlowskich elit, mógł zostać gospodarzem Kremla. Rosja u progu XXI wieku miała przeorientować się na zachód, stopniowo demokratyzować i bogacić się, tak przynajmniej chciały to widzieć kraje Europy Zachodniej. Autorka sporo miejsca poświęca wewnętrznej rozgrywce wewnątrz kremlowskich elit, niemniej w książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” często bardziej zaskakiwał mnie wpływ wydarzeń zewnętrznych na sytuację w Rosji, takich jak ataki na World Trade Center we wrześniu 2001 roku, wojna w Gruzji czy „Pomarańczowa Rewolucja” w Ukrainie. Szczególnie zdumiała mnie informacja, że Władimir Putin zadzwonił do prezydenta Stanów Zjednoczonych, G.W. Busha z kondolencjami w związku z zamachami terrorystycznymi w Nowym Jorku i to jeszcze przed uderzeniem jednego z samolotów w Pentagon. Do dziś sprawa ta pozostaje niewyjaśnioną, wydaje się, że nigdy nie dowiemy się prawdy o roli FSB w wydarzeniach z 11 września 2001 roku. Podobnie trudno jednoznacznie ocenić rolę tajnych służb w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku i słynnym już ataku na Kapitol, symbol amerykańskiej demokracji. Kim tak naprawdę jest Donald Trump i jakie powiązania łączą go z Kremlem? Tajne służby rosyjskie działają również na obszarze Europy, szczególnie jest to widoczne w tzn. Starej Unii, czyli Niemczech, Francji, Włoszech czy Hiszpanii. Catherine Belton przedstawia szokujące hipotezy w tym zakresie, pojawia się kilka nazwisk z pierwszych stron gazet, między innymi byłego premiera Włoch, Sylvio Berlusconiego. Nie może to jednak szczególnie dziwić, skoro nie dalej jak miesiąc w Parlamencie Europejskim debatowano, czy otrzymane przez byłego premiera Włoch 20 butelek z wódką ma zostać objęte unijnymi sankcjami, czy jednak nie. Adresatem prezentu był Władimir Putin, co tylko obrazuje, jak przebiegłą i sprytną grę prowadzi gospodarz Kremla i jego bliskie otoczenie związane z FSB — lata mijają, Kreml wciąż sięga po sprawdzone sposoby.</p><p>Publikacja „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” miała swoją premierę 9 marca 2022 roku. Dość niefortunna data, jeśli chodzi o wpływ Federacji Rosyjskiej na ład i porządek międzynarodowy. Z jednej strony książka Catherine Belton zachowuje niezwykłą aktualność pod kątem analizy drogi Putina do przywrócenia imperialnych ambicji Federacji Rosyjskiej, z drugiej jednak zamyka pewien rozdział w historii Moskwy. Autorka w swojej książce skupia się m.in. na potężnych zasobach finansowych, jakie Rosja pozyskuje z uwagi na handel węglowodanami, a tort ten choć wielki, dzielony jest tylko przez zaufanych ludzi w oczach samego Putina, co jednak wywołuje określone konsekwencje dla stabilności samej władzy. Dużo mówi się aktualnie o rosnącej roli w otoczeniu Kremla „kucharza Putina”, jak bywa określany Jewgienij Prigożyn. Człowiek ten od lat stanowi symbol bezprawia w Rosji, stoi bowiem na czele tzn. Grupy Wagnera, prywatnej armii, która jesienią 2022 roku bierze udział w najcięższych walkach w Ukrainie i w wielu miejscach samodzielnie utrzymuje front wobec słabości armii częściowo zmobilizowanej. Wspomniany wcześniej Jewgienij Prigożyn to jednocześnie jeden z najbogatszych Rosjan, a jego majątek z roku na rok się powiększa za sprawą zdobycia umów na dostarczanie kateringu dla rosyjskiej armii. W książce „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję” pojawia się również m.in. nazwisko aktualnego Ministra Obrony Federacji Rosyjskiej, Siergieja Szojgu. Ciekawe, że Szojgu jeszcze do niedawna wydawał się nietykalny – Putin ma dwa psy, którym wolno wszystko i które jak sam Prezydent Rosji podkreślał wielokrotnie, znaczą dla niego bardzo wiele. Jeden z tych psiaków został podarowany przez Szojgu, tego samego, który dziś wydaje się na wojennej ścieżce ze wspomnianym już Jewgienijem Prigożynem. Czemu warto o tym przeczytać? Kuluary wielkiej władzy i jeszcze większych pieniędzy rzadko bywają bardziej mętne niż w Rosji, a jednak sięgając po książkę Catherine Belton, łatwo uwierzyć, że największym krajem na świecie, liczącym sobie ponad 150 milionów mieszkańców, rządzi niewielka grupa ludzi, na których rozkaz pozostaje cały aparat opresji, a struktury władzy na Kremlu mają de facto charakter przestępczości zorganizowanej. Jak to się stało, że przez 20 lat świat wydawał się tego nie dostrzegać i dziś w III dekadzie XXI wieku budzimy się i chodzimy spać z przystawionym przez Rosję pistoletem do głowy? Warto przeczytać książkę „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję”, aby poznać odpowiedź na to pytanie – w moich oczach lektura publikacji Catherine Belton okazała się doświadczeniem mocnym, niepozostawiającym złudzeń, że świat, jaki znaliśmy do tej pory, już nie wróci. Wiele wskazuje na to, że w kolejnych latach czekają nas mocne tąpnięcia w regionie Europy Wschodniej. </p>