Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Krzysztof Wielicki. Piekło mnie nie chciało
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Storytelling zazwyczaj nie przyciąga szczególnej uwagi; można je sprowadzić do kilku prostych elementów: kanapki, szkoła, praca, telewizor, wakacje, rodzina, emerytura. Tego rodzaju narracje są istotne głównie dla osób, które je przeżywają. Dla innych, mających podobne doświadczenia, pozostają obojętne. W czasach PRL-u nie było zbyt wielu okazji do ekscytującego życia; wymagano pracy o mniejszym znaczeniu, posłuszeństwa, i nie oferowano nagrody. Jednak niektórzy potrafili wykorzystać te okoliczności jako szansę. Jak zauważa Wielicki, w erze korporacyjnej nikt raczej nie dostanie kilku miesięcy urlopu na realizowanie swoich marzeń, ale wtedy było to możliwe. Nieobecność w fabryce czy biurze nie stanowiła problemu — zasada "czy się stoi, czy się leży..." obowiązywała.
Byliśmy w stanie zawrzeć pewien kompromis z władzą. Zapisując nasze marzenia w historii Polski, władze z chęcią z nami współpracowały, nie żądając przy tym zbyt wiele. Otrzymywaliśmy paszporty i możliwość poznawania świata, co było dla nas ogromnym atutem. Dobrze wywiązywaliśmy się z tego układu, z radością oddając nasze osobiste triumfy w imię wspólnego sukcesu. Liczyła się drużyna. Nie chodziło o to, że Wielicki i Cichy byli pionierami zimowego wejścia na Everest — ważne było to, że to osiągnięcie należało do Polaków. Kolejne zdobyte szczyty były naszą narodową moneta sukcesu.
Przez długi czas patrzyliśmy z zazdrością na inne narody, jak Brytyjczycy, Włosi, Niemcy, Hiszpanie, czy Japończycy, którzy zostawiali swój ślad w historii. Kiedy wreszcie mieliśmy taką możliwość, z pasją zaczęliśmy wypełniać te puste karty, dając światu poznać złotą erę polskiego himalaizmu. Ja również jestem częścią tej historii.
A jak jest dzisiaj? Praca w korporacji nie pozwala na długie urlopy. Czy miesiąc wystarczy, żeby pozostawić po sobie ślad? Wielu się stara, próbując zapisać swoje życie w historii. Jednak kto stworzy opowieść, która rzeczywiście będzie miała znaczenie? Ja miałem to szczęście.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Storytelling zazwyczaj nie przyciąga szczególnej uwagi; można je sprowadzić do kilku prostych elementów: kanapki, szkoła, praca, telewizor, wakacje, rodzina, emerytura. Tego rodzaju narracje są istotne głównie dla osób, które je przeżywają. Dla innych, mających podobne doświadczenia, pozostają obojętne. W czasach PRL-u nie było zbyt wielu okazji do ekscytującego życia; wymagano pracy o mniejszym znaczeniu, posłuszeństwa, i nie oferowano nagrody. Jednak niektórzy potrafili wykorzystać te okoliczności jako szansę. Jak zauważa Wielicki, w erze korporacyjnej nikt raczej nie dostanie kilku miesięcy urlopu na realizowanie swoich marzeń, ale wtedy było to możliwe. Nieobecność w fabryce czy biurze nie stanowiła problemu — zasada "czy się stoi, czy się leży..." obowiązywała.
Byliśmy w stanie zawrzeć pewien kompromis z władzą. Zapisując nasze marzenia w historii Polski, władze z chęcią z nami współpracowały, nie żądając przy tym zbyt wiele. Otrzymywaliśmy paszporty i możliwość poznawania świata, co było dla nas ogromnym atutem. Dobrze wywiązywaliśmy się z tego układu, z radością oddając nasze osobiste triumfy w imię wspólnego sukcesu. Liczyła się drużyna. Nie chodziło o to, że Wielicki i Cichy byli pionierami zimowego wejścia na Everest — ważne było to, że to osiągnięcie należało do Polaków. Kolejne zdobyte szczyty były naszą narodową moneta sukcesu.
Przez długi czas patrzyliśmy z zazdrością na inne narody, jak Brytyjczycy, Włosi, Niemcy, Hiszpanie, czy Japończycy, którzy zostawiali swój ślad w historii. Kiedy wreszcie mieliśmy taką możliwość, z pasją zaczęliśmy wypełniać te puste karty, dając światu poznać złotą erę polskiego himalaizmu. Ja również jestem częścią tej historii.
A jak jest dzisiaj? Praca w korporacji nie pozwala na długie urlopy. Czy miesiąc wystarczy, żeby pozostawić po sobie ślad? Wielu się stara, próbując zapisać swoje życie w historii. Jednak kto stworzy opowieść, która rzeczywiście będzie miała znaczenie? Ja miałem to szczęście.
