Geneza

Do Robina Cooka powróciłem po długim czasie. Lubię jego książki, ponieważ mogę je czytać w każdym nastroju i są wciągające. “Geneza” również była dobra - szybka, łatwa, wciągająca od pierwszej strony i zapewniająca naprawdę dobrą rozrywkę.

Jest to książka dwunasta z serii opowiadającej o dwójce patologów - Jacku Stapletonie i Laurie Montgomery. Nie śledziłem wszystkich pozycji z tego cyklu, jednak uważam, że Robinowi Cookowi udało się zapewnić wystarczające tło dla wszystkich głównych bohaterów, więc w żadnym momencie nie czułem, że brakuje mi czegoś istotnego. Ta książka może zdecydowanie być czytana bez konieczności znajomości pozostałych tomów.

Kera Jacobson, pracownik socjalny zostaje znaleziona martwa w swoim mieszkaniu w tajemniczych okolicznościach. Przy wielu zgonach z powodu przedawkowania narkotyków każdego dnia, nie jest zaskoczeniem, że w jej martwym ciele wciąż znajduje się igła. Laura Montgomery, obecnie naczelny nowojorski lekarz sądowy, postanawia sama przeprowadzić sekcję zwłok, aby uniknąć niepotrzebnych przecieków i nie sprowadzić na sprawę niechcianego zainteresowania mediów, które by ją rozdmuchały. Aria Nichols jest nową lekarką rezydentką w instytucie patologii. Laura prosi ją, by do niej dołączyła, licząc na to, że to rozpali jej zainteresowanie i motywację. Autopsja ujawnia, że Kera była w ciąży, co czyni jej śmierć podwójną tragedią. Aria uważa, że należy wytropić ojca nienarodzonego dziecka. Przyjaciółka Kery, Madison Bryant sugeruje, że firmy zajmujące się śledzeniem przodków oferują dobry sposób, aby wykonać w tej materii dochodzenie. Madison Bryant wkrótce potem ulega wypadkowi kolejowemu i trafia do szpitala. Aria nie zamierza się jednak poddawać. Laura sama przeżywa stres osobisty, a w niektórych sprawach pomaga jej mąż Jack Stapleton. Być może właśnie znajdują się na tropie potężnego spisku, który ponownie przyniesie zagrożenie do ich życia.

Fabuła jest całkiem ciekawa i wciągająca, choć w późniejszych etapach książki nie trudno domyślić się trajektorii, jaką przyjmie historia. Niektóre aspekty fabuły były rzeczywiście nowatorskie, choć zdarzają się momenty, kiedy łatwo przewidziałem, co może się za chwilę zdarzyć. “Geneza” to po prostu typowa książka Robina Cooka - jest dobrze napisana, ale nie wnosi do życia nic szczególnego. Pozwala jednak zanurzyć się w ciekawej historii na kilka popołudni.

Solidny thriller medyczny autorstwa Robina Cooka, lekarza, który po latach pracy w zawodzie został poczytnym i płodnym pisarzem. W “Genezie” autor kładzie ogromny nacisk na tematykę genetyki, genealogii, nowych metod badawczych stosowanych w obu tych dziedzinach, jak również w kryminalistyce. Myślę, że ta książka spodoba się głównie fanom nowinek medyczno-naukowych, którzy również lubią książki z elementami śledztwa i tajemnicy. To nie jest moje pierwsze rodeo z tym autorem, ale przyznam, że choć nie wpisuję się w powyżej opisywaną grupę docelową, to jego książki zawsze czytam z ogromną przyjemnością i fascynacją.

Młoda kobieta zostaje znaleziona martwa w swoim mieszkaniu z igłą w ramieniu. Sprawa wydaje się oczywista - to kolejna ofiara trwającego i tragicznego w skutkach kryzysu opioidowego. Ofiarą jest pracownica socjalna, świeżo po przeprowadzce z Kalifornii, która ostatnio wydawała się nieszczęśliwa lub przygnębiona. Jej śmierć wygląda na przypadkową lub samobójczą. Policja bada sprawę pobieżnie, ale nie wygląda to na zabójstwo. Nikt nie podejmuje dalszego śledztwa.

Jednak nowa młoda lekarka, która wykonuje praktyki w zakresie medycyny sądowej - asystuje przy autopsjach, itp. - dostrzega coś zagadkowego w tej śmierci, zarówno pod względem medycznym, jak i okoliczności. Za pozwoleniem przełożonych rozpoczyna własne śledztwo, pyta sąsiadów, przyjaciół, współpracowników, aby zobaczyć, co może znaleźć. To lawinę wydarzeń, która może stać się tragiczna w skutkach.

Więcej zgonów. Sprawa się coraz bardziej komplikuje. Zaangażowani zostają w nią doktorzy Stapleton i Montgomery, którzy nie tylko muszą zbadać tą sprawę, ale zmagają się też z mnóstwem problemów w prywatnym życiu. A rzeczy stają się coraz bardziej dziwne…

Dość szybko przeczytałam tą książkę, ale też w końcu przyjemnie było wrócić do dobrze napisanej historii Robina Cooka (co nie zawsze jest regułą). Lubię bardzo tą serię o patologach, a “Geneza” może być właśnie jedną z lepszych pozycji, jaką Cook napisał. Co prawda, jak zawsze książka jest wypełniona ogromem medycznego żargonu, który momentami przytłacza, ale nigdy nie spowodował, żebym chciała przerwać czytanie tej książki. Historia toczy się wartko, suspens buduje się z każdą stroną. Fascynująca powieść, która zassała mnie do swego świata i którą szczerze polecam.