Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.






Nowa
Książka nowa.





Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.





Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.





Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Chcę przynieść owoc
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Kilka lat temu odwiedziłem kościoły, których byłem częścią w młodości. Znalazłem się na scenie, patrząc na zgromadzenie i rozmyślając o wpływie, jaki każdy z tych ludzi miał na moje życie. Pamiętałem tych, którzy uczyli mnie podczas szkółek niedzielnych, modlili się ze mną lub byli wzorem dojrzałego chrześcijanina. Ich małżeństwa, mimo różnych trudności, były dowodem na to, że trwałe związki są możliwe. Myślałem o ich niezłomnej wierności, a moje serce nagle wypełnił smutek. Przede mną stała grupa osiwiałych staruszków, oddanych służbie od dziesięcioleci, ale nieaktywnych poza kościelnymi obowiązkami. Byli gotowi zrobić wszystko, czego pastor mógłby od nich wymagać, lecz ich działalność ograniczała się do powitań, zasiadania w radzie starszych i prowadzenia szkółek niedzielnych. W ciągu ponad sześćdziesięciu lat życia nie przyprowadzili nikogo do Chrystusa, choć chętnie by to zrobili, gdyby tylko wiedzieli, jak się do tego zabrać.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
nowa
6.51 zł
jak nowa

- niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania
- książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji
Wysyłka w ciągu 24h + czas dostawy
dobry
widoczne ślady używania
Dostępna ilość 1
Uwaga została 1 szt.
Posiadamy 2 szt.
Kilka lat temu odwiedziłem kościoły, których byłem częścią w młodości. Znalazłem się na scenie, patrząc na zgromadzenie i rozmyślając o wpływie, jaki każdy z tych ludzi miał na moje życie. Pamiętałem tych, którzy uczyli mnie podczas szkółek niedzielnych, modlili się ze mną lub byli wzorem dojrzałego chrześcijanina. Ich małżeństwa, mimo różnych trudności, były dowodem na to, że trwałe związki są możliwe. Myślałem o ich niezłomnej wierności, a moje serce nagle wypełnił smutek. Przede mną stała grupa osiwiałych staruszków, oddanych służbie od dziesięcioleci, ale nieaktywnych poza kościelnymi obowiązkami. Byli gotowi zrobić wszystko, czego pastor mógłby od nich wymagać, lecz ich działalność ograniczała się do powitań, zasiadania w radzie starszych i prowadzenia szkółek niedzielnych. W ciągu ponad sześćdziesięciu lat życia nie przyprowadzili nikogo do Chrystusa, choć chętnie by to zrobili, gdyby tylko wiedzieli, jak się do tego zabrać.