Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Zagończyk
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Tej nocy pan Skarżyński narobił ogromnego zamieszania w wąwozie pod Gizą. Jego ludzie, korzystając z osłony nocy, ukrywali się za kamieniami i zboczami potoku, atakując zajadle redutę bronioną przez hajduków. Strzelali z wszelkiej broni palnej, nie oszczędzając prochu, krzyczeli i wydawali okrzyki, że nawet Rakoczy, wraz z przybyłym niedawno do obrony Gizy pułkiem piechoty dowodzonym przez grafa Jerzego Seczeniego, musieli przybyć na ratunek.
Hałas zaczął cichnąć dopiero o świcie, lecz przez noc wojownicy pana Skarżyńskiego zdołali podejść tak blisko do szańca, że hajdukowie nie mogli już wystawić głowy ponad wał. Każdy, kto próbował, był natychmiast zasypywany deszczem strzał i salwami z rusznic.
Rakoczy podjął próbę wysłania piechurów do kontrataku, ale szybko się przekonał, że choć można zablokować Polakom drogę w ciasnej, niekorzystnej szczelinie górskiej, to nie da się ich stamtąd wypchnąć po ich wejściu.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Tej nocy pan Skarżyński narobił ogromnego zamieszania w wąwozie pod Gizą. Jego ludzie, korzystając z osłony nocy, ukrywali się za kamieniami i zboczami potoku, atakując zajadle redutę bronioną przez hajduków. Strzelali z wszelkiej broni palnej, nie oszczędzając prochu, krzyczeli i wydawali okrzyki, że nawet Rakoczy, wraz z przybyłym niedawno do obrony Gizy pułkiem piechoty dowodzonym przez grafa Jerzego Seczeniego, musieli przybyć na ratunek.
Hałas zaczął cichnąć dopiero o świcie, lecz przez noc wojownicy pana Skarżyńskiego zdołali podejść tak blisko do szańca, że hajdukowie nie mogli już wystawić głowy ponad wał. Każdy, kto próbował, był natychmiast zasypywany deszczem strzał i salwami z rusznic.
Rakoczy podjął próbę wysłania piechurów do kontrataku, ale szybko się przekonał, że choć można zablokować Polakom drogę w ciasnej, niekorzystnej szczelinie górskiej, to nie da się ich stamtąd wypchnąć po ich wejściu.
