Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Rivoli 1797. Studium bitwy manewrowej
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Ta książka ma wyjątkowe pochodzenie. Pierwsza myśl o jej napisaniu pojawiła się w mojej głowie pod koniec pewnego słonecznego, zimowego dnia, podczas powrotu z konnej wyprawy, która stanowiła zarówno naukę, jak i przyjemność. Jechałem przez malownicze wzgórza, sięgające od Monte Baldo aż po brzeg jeziora Garda nad rzeką Adygą, z weronyńskiej strony. Otaczająca mnie wówczas piękna sceneria i łagodna temperatura tego dnia, przypominająca o rychłym nadejściu wiosny, skłoniły mnie do przedłużenia planowanej samotnej przejażdżki. Gdy dotarłem w okolice Rivoli, wieczór zaczął zapadać, a zimny cień rozciągał się nad rozległą równiną. Jedynie najwyższe szczyty gór, pokryte śniegiem, były widoczne, oświetlone ostatnimi promieniami słońca, niczym fioletowo-złote akcenty pędzla na tle ciemniejącego przedalpejskiego pogórza w Brescii, odzwierciedlającego się w spokojnej powierzchni jeziora. Tymczasem na żyznych wzgórzach Valpolicelli, w spokojnym wieczornym świetle, pojawiła się pełnia księżyca, rozświetlając krajobraz. Blask księżyca ukazywał Adygę, wijącą się przez dolinę w pobliżu Ceraino niczym srebrna wstążka pośród stromych klifów.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Ta książka ma wyjątkowe pochodzenie. Pierwsza myśl o jej napisaniu pojawiła się w mojej głowie pod koniec pewnego słonecznego, zimowego dnia, podczas powrotu z konnej wyprawy, która stanowiła zarówno naukę, jak i przyjemność. Jechałem przez malownicze wzgórza, sięgające od Monte Baldo aż po brzeg jeziora Garda nad rzeką Adygą, z weronyńskiej strony. Otaczająca mnie wówczas piękna sceneria i łagodna temperatura tego dnia, przypominająca o rychłym nadejściu wiosny, skłoniły mnie do przedłużenia planowanej samotnej przejażdżki. Gdy dotarłem w okolice Rivoli, wieczór zaczął zapadać, a zimny cień rozciągał się nad rozległą równiną. Jedynie najwyższe szczyty gór, pokryte śniegiem, były widoczne, oświetlone ostatnimi promieniami słońca, niczym fioletowo-złote akcenty pędzla na tle ciemniejącego przedalpejskiego pogórza w Brescii, odzwierciedlającego się w spokojnej powierzchni jeziora. Tymczasem na żyznych wzgórzach Valpolicelli, w spokojnym wieczornym świetle, pojawiła się pełnia księżyca, rozświetlając krajobraz. Blask księżyca ukazywał Adygę, wijącą się przez dolinę w pobliżu Ceraino niczym srebrna wstążka pośród stromych klifów.
