Wichry Camino

Rok 2020 nie był dla większości dobrym rokiem. To w zasadzie nawet mało powiedziane. Coś co można uznać za pozytyw, to zwiększona ilość czasu na czytanie. Tym bardziej jeżeli John Grisham powraca z kolejną przygodą na Wyspie Camino, małej społeczności na Florydzie. Pierwotnie miałem możliwość przeczytania w języku angielskim. Skuszony niską ceną na skupszop.pl skusiłem się na zakup polskiego wydawnictwa.

Minęły trzy lata, odkąd czytelnicy zaglądali tutaj i wiele się dzieje. Właściciel księgarni Bruce Cable czeka na kolejne bestsellery, bo jego mały sklepik wydaje się być jednym z najlepszych miejsc dla autorów, do których można przyjść i zapewnić sobie sukces. Jednak do wyspy zbliża się huragan Leo, który w ciągu najbliższych kilku dni ma dotrzeć na ląd. Huragan wstrząsa społecznością i powoduje pewne zniszczenia, ale ci, którzy pozostają w pobliżu, szybko zdają sobie sprawę, że będą w stanie pozbierać się i żyć dalej. Kiedy Bruce wraz z przyjacielem wyrusza na poszukiwanie autora, Nelsona Kerra, znajdują go martwego w jego domu, choć nie wygląda na to, by przyczyną śmierci był niszczycielski huragan Leo. Rany głowy Kerra, jak również obserwacja tajemniczej kobiety prowadzą Bruce'a do wniosku, że jego przyjaciel musiał zostać zamordowany, ale nie ma jasności co do tego, dlaczego. Podczas gdy lokalna i stanowa policja nie spieszy się z podjęciem działań, Bruce szuka pomocy z zewnątrz, aby ustalić, co się dzieje, wynajmując prywatną firmę w Waszyngtonie. Kiedy pojawia się najnowszy manuskrypt Kerra, pojawia się wskazówka, dlaczego ktoś mógł chcieć go uciszyć, ponieważ założeniem tego dzieła jest magiczny lek podawany niektórym mieszkańcom ośrodków opieki. W międzyczasie, ktoś podchodzi do pracowników tych placówek i prosi o brudy wokół procedur i polityki. Czy Kerr miał zamiar odsłonić kulisy masowych przekrętów?

Grisham dobrze sprawdza się w kryminałach, które pozwalają odpocząć od tematyki prawnej i całego środowiska nadętych prawników. Książka ma orzeźwiający styl i wydaje się wypadać nawet lepiej niż "Wyspa Camino 1". Myślę, że mogę polecić wszystkim, którzy kochają tajemnice, ale również po prostu fanom Johna Grishama.

Pamiętam, że nie byłem zbytnio zachwycony pierwszą powieścią z tej serii. Być może byłem zbyt przyzwyczajony do Grishama jako pisarza thrillerów prawnych. Jednak wydaje się, że Grisham usłyszał swoich fanów i doskonali swoje umiejętności, aby skupić się bardziej na tajemnicy, a mniej na romantycznych strefach. Bruce Cable ponownie znajduje się w głównej roli i wypada dobrze przez cały czas, utrzymując humor i skupienie na poszukiwaniu prawdy. Grisham nie traci impetu z tą postacią. Człowiek zamienia się z księgarza i plejboja do poważnego obrońcy prawa i tego, który zrobi wszystko dla swoich przyjaciół. Inne postaci pomagają pchać historię do przodu, dodając elementy do tajemnicy i ogólnej konspiracji, które utrzymuje czytelnika w napięciu. Historia jest świetna i pomimo braku wielu prawnych elementów, to świetnie się rozwija i zachęca do dalszego czytania. Z dziesięciu rozdziałów, które są podzielone na mniejsze części, czytelnik jest w stanie przeczytać tyle ile może.

Liczę na trzecią część. Grisham zdaje się czyni progres w tej serii i mógłby wystrzelić z czymś wyjątkowo mocnym. Niemniej liczę też na kolejne thrillery prawnicze. Musi się więc brać do roboty!

Kilka lat temu John Grisham, którego nazwisko automatycznie kojarzy się z prawną fikcją, postanowił zrobić sobie krótką pauzę od prawa, zachłannych adwokatów i niegodziwych sędziów, aby zaoferować swoim czytelnikom inny styl powieści kryminalnej.

"Wyspa Camino" poprzedziła tę książkę i jest pierwszą częścią dwuczęściowej serii (jak do tej pory). Pierwszy tom stanowi interesujący kryminał, którego akcja rozgrywa się w sennym kurorcie Santa Rosa na maleńkiej wyspie Camino u wybrzeży Florydy. Czytelnicy poznają Bruce'a Cable'a, właściciela niezależnej księgarni i handlarza rzadkimi okazami, oraz Mercer Mann, młodą autorkę, która usiłuje ukończyć swoją drugą książkę. Ścieżki Bruce'a i Mercer skrzyżowały się, gdy szukali skradzionych rękopisów F. Scotta Fitzgeralda, zabranych z ich biblioteki na Uniwersytecie Princeton. To była przyjemna zmiana tempa, a po trzech thrillerach prawniczych amerykański pisarz powraca w 2021 z "Wichrami Camino".

Prawdziwą gwiazdą tej powieści jest sama natura w postaci huraganu o nazwie Leo, który przemieszcza się po Oceanie Atlantyckim przez kilka dni, zanim w końcu skieruje się w głąb lądu i przekroczy wyspę Camino, pozostawiając za sobą śmierć i zniszczenie. Przed lądem, Grisham przedstawia czytelnikom obsadę postaci, niektóre powracają, a niektóre są zupełnie świeże dla tej historii. Mercer znów ma wenę do pisania, która pozwoliła jej nawet napisać bestseller. Po zmianie kierunku huraganu, gubernator zarządza ewakuację wyspy, ale wielu mieszkańców decyduje się przetrwać burzę. Leo uderza niszcząc dużą część budynków i infrastruktury. Kawałek wyspy zostaje zalany, a kilkanaście osób żegna się ze światem. Jedną z ofiar jest Nelson Kerr, przyjaciel Bruce'a, który napisał kilka thrillerów szpiegowskich. Śmierć Nelsona wydaje się być wypadkiem, ale Bruce, autor i stażysta Bay Books Nick Sutton dostrzegają wskazówki, które sugerują bardziej kryminalne wyjaśnienie.

Wyspa Camino nie jest zagłębiem przestępczości. Tak naprawdę nikt nie pamięta, kiedy ostatnio doszło tam do zabójstwa. Departament policji nie jest przygotowany do rozpoczęcia jakiegokolwiek poważniejszego śledztwa. Trio z Bay Books podejmuje własne śledztwo, zanim zwróci się o pomoc do władz stanowych Florydy, prywatnych detektywów i w końcu do FBI. Jeden z obszarów śledztwa skupia się na niedawno ukończonej powieści Nelsona, która nie została nawet sprzedana wydawcy. Czy coś w tym manuskrypcie doprowadziło do jego śmierci? Proste staje się skomplikowane, a pierwsze poszlaki prowadzą do kolejnych i kolejnych poszlak. Tal rozwija się intrygująca fabuła z szaloną obsadą bohaterów.

Pod pewnymi względami jest to standardowe dzieło Johna Grishama. Jak zwykle zdecydował się poruszyć niektóre ważne kwestie społeczne, a od czasu do czasu, bohaterowie tej historii potępiają zło i niesprawiedliwość. Bez niespodzianki, na końcu triumfują ci dobrzy.

Zagadką "Wichry Camino" jest to, czy Grisham zdecyduje się powrócić na wyspę Camino po kolejne przygody, czy też nie. Wygląda na to, że chętnie skorzysta z tej okazji, a przy okazji będzie mógł promować niezależne księgarnie i ich znaczenie dla autorów i czytelników. Moim zdaniem kolejna odsłona wydaje się prawdopodobna. Miejmy jednak nadzieję, że nastąpi to po jego powrocie na salę sądową, gdzie fani w pełni rozkoszują się jego wiedzą na temat prawa.

Chcąc przeczytać coś nowego poszłam do księgarni. Szukałam i szukałam, aż nagle natknęłam się na tę piękną okładkę (wydawnictwo Albatros). Wiem, że kupowanie książek ze względu na okładki jest pozbawione sensu i warte potępienia, ale koniec końców okazało się, że to był kapitalny wybór. Plaża, maszyna do pisania, falujące palmy i tlące się w tle niebezpieczeństwo sprawiły, że kupiłam "Wichry Camino". Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje fakt, że to powieść autorstwa Grishama, od którego czytałam już m.in. "Samotnego wilka" oraz "Werdykt". Obie te książki wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie, a sam autor wydaje mi się być jednym z najlepszych współczesnych pisarzy thrillerów. Oczywiście nie czytałam poprzedzającej części - "Wyspy Camino". Niemniej nie czułam, żeby miało to znaczący wpływ na odbiór tej części.

W "Wichrach Camino" autor zaskakuje czytelnika zabójstwem w czasie huraganu, które ma zadatki na zbrodnię doskonałą. Jednak nie, gdy ofiarę odkrywa główny bohater Bruce. Kiedy huragan Leo zbliża się do wyspy Camino, większość mieszkańców udaje się w głąb lądu, ele Bruce Cable, właściciel Bay Books, zostaje w pobliżu wraz z przyjaciółmi Bobem i Nickiem. Oznacza to, że w następstwie huraganu, Bruce i spółka są tymi, którzy odkrywają ciało pisarza Nelsona Kerra. Po odkryciu ciała, dalsza część książki opowiada o spisku mającym na celu ukrycie tego, co dzieje się w domach opieki w całym kraju i o tym, jak Nelson ujawniał prawdę w swojej najnowszej powieści.

Tempo akcji jest nierówne. Pierwsza część nieco się wlecze, lecz następnie zaczyna się dziać coraz więcej i więcej, intryga się zagęszcza, nasza przyjemność płynąca z obcowaniem z bohaterami się zwiększa i dochodzi do momentu, w którym nie chcemy już odkładać książki. Czy to nie jest najlepsze w czytaniu jakiejkolwiek powieści?

"Wichry Camino" jest lekturą lekką. Nie ma tu ciężkiej tematyki prawnej, jak w zdecydowanej większości dzieł Grishama. Na zagranicznych stronach spotkałam się nawet z określeniem plażowej lektury, jaką ma być ta książka. Sielankowa atmosfera wyspy otoczona beztroską i spokojem okazuje się mieć w sobie znacznie więcej dramatyzmu i niebezpieczeństwa. Akcja została okraszoną całkiem sporą dawką dobrego humoru. Zakończenie zaskakuje, tak samo jak wiele wcześniejszych wydarzeń w książce.

Choć nie jest to typowy format od Johna Grishama, czyta się równie dobrze jak jego inne książki. Wybieranie książek po okładce jednak może przynieść dobre rezultaty ;D Zachęcam do kupna.

Rok 2020 nie był dla większości dobrym rokiem. To w zasadzie nawet mało powiedziane. Coś co można uznać za pozytyw, to zwiększona ilość czasu na czytanie. Tym bardziej jeżeli John Grisham powraca z kolejną przygodą na Wyspie Camino, małej społeczności na Florydzie. Pierwotnie miałem możliwość przeczytania w języku angielskim. Skuszony niską ceną na skupszop.pl skusiłem się na zakup polskiego wydawnictwa.

Minęły trzy lata, odkąd czytelnicy zaglądali tutaj i wiele się dzieje. Właściciel księgarni Bruce Cable czeka na kolejne bestsellery, bo jego mały sklepik wydaje się być jednym z najlepszych miejsc dla autorów, do których można przyjść i zapewnić sobie sukces. Jednak do wyspy zbliża się huragan Leo, który w ciągu najbliższych kilku dni ma dotrzeć na ląd. Huragan wstrząsa społecznością i powoduje pewne zniszczenia, ale ci, którzy pozostają w pobliżu, szybko zdają sobie sprawę, że będą w stanie pozbierać się i żyć dalej. Kiedy Bruce wraz z przyjacielem wyrusza na poszukiwanie autora, Nelsona Kerra, znajdują go martwego w jego domu, choć nie wygląda na to, by przyczyną śmierci był niszczycielski huragan Leo. Rany głowy Kerra, jak również obserwacja tajemniczej kobiety prowadzą Bruce'a do wniosku, że jego przyjaciel musiał zostać zamordowany, ale nie ma jasności co do tego, dlaczego. Podczas gdy lokalna i stanowa policja nie spieszy się z podjęciem działań, Bruce szuka pomocy z zewnątrz, aby ustalić, co się dzieje, wynajmując prywatną firmę w Waszyngtonie. Kiedy pojawia się najnowszy manuskrypt Kerra, pojawia się wskazówka, dlaczego ktoś mógł chcieć go uciszyć, ponieważ założeniem tego dzieła jest magiczny lek podawany niektórym mieszkańcom ośrodków opieki. W międzyczasie, ktoś podchodzi do pracowników tych placówek i prosi o brudy wokół procedur i polityki. Czy Kerr miał zamiar odsłonić kulisy masowych przekrętów?

Grisham dobrze sprawdza się w kryminałach, które pozwalają odpocząć od tematyki prawnej i całego środowiska nadętych prawników. Książka ma orzeźwiający styl i wydaje się wypadać nawet lepiej niż "Wyspa Camino 1". Myślę, że mogę polecić wszystkim, którzy kochają tajemnice, ale również po prostu fanom Johna Grishama.

Pamiętam, że nie byłem zbytnio zachwycony pierwszą powieścią z tej serii. Być może byłem zbyt przyzwyczajony do Grishama jako pisarza thrillerów prawnych. Jednak wydaje się, że Grisham usłyszał swoich fanów i doskonali swoje umiejętności, aby skupić się bardziej na tajemnicy, a mniej na romantycznych strefach. Bruce Cable ponownie znajduje się w głównej roli i wypada dobrze przez cały czas, utrzymując humor i skupienie na poszukiwaniu prawdy. Grisham nie traci impetu z tą postacią. Człowiek zamienia się z księgarza i plejboja do poważnego obrońcy prawa i tego, który zrobi wszystko dla swoich przyjaciół. Inne postaci pomagają pchać historię do przodu, dodając elementy do tajemnicy i ogólnej konspiracji, które utrzymuje czytelnika w napięciu. Historia jest świetna i pomimo braku wielu prawnych elementów, to świetnie się rozwija i zachęca do dalszego czytania. Z dziesięciu rozdziałów, które są podzielone na mniejsze części, czytelnik jest w stanie przeczytać tyle ile może.

Liczę na trzecią część. Grisham zdaje się czyni progres w tej serii i mógłby wystrzelić z czymś wyjątkowo mocnym. Niemniej liczę też na kolejne thrillery prawnicze. Musi się więc brać do roboty!