Sekret listu

"Sekret listu" to wznowienie jednej z pierwszych książek Lucindy Riley, którą napisała pod pseudonimem Lucinda Edmonds. W 2000 roku książka została wydana za granicą z tytułem "Seeing Double", a później jako „The Love Letter”.

W porównaniu z innymi powieściami Lucinda Riley nie porusza się tutaj jak zwykle w dwóch płaszczyznach czasowych, lecz pozostaje w jednej, teraźniejszości, której akcja rozgrywa się w latach 90-tych. W centrum wydarzeń znajduje się Sir James Harrison, słynny aktor, który ginie na początku powieści (bez spoilerów!). Joanna Haslam jest dziennikarką i ma zrelacjonować pogrzeb dla gazety, w której pracuje. Podczas mszy żałobnej siedząca obok starsza pani doznaje omdlenia, w wyniku czego Joanna odprowadza ją do domu. Opowiada Joannie dość szokującą historię o zakazanej miłości. Joanna początkowo nie traktuje tego poważnie, ale kiedy kilka dni później otrzymuje tajemnicze dokumenty od tej pani, jej ciekawość zostaje rozbudzona. Kiedy jedzie odwiedzić Różę, ta nagle umiera. Czy była to śmierć naturalna? A o co chodzi z dokumentami i listem miłosnym?

„Sekret listu” wyobrażam sobie trochę jak wielką maszynę, w której trybiki idealnie do siebie pasują, czasem w sposób subtelny, czasem w sposób bardziej niż oczywisty. Wszystko jest na swoim miejscu i chociaż czasami możesz mieć wiele pytań, w końcu i tak zrozumiesz tajniki. Książka napisana jest z różnych perspektyw bohaterów: Joanny, Zoe, Marcusa i Simona. Ten zróżnicowany styl narracji pozwala czytelnikowi zanurzyć się w wydarzeniach i stopniowo poznawać różne perspektywy na temat przeszłości. Bohaterowie, jak we wszystkich powieściach Riley, są bardzo szczegółowo opisani, mają mocne strony, słabości i wiele unikalnych cech. Zarówno główna bohaterka Joanna, jak i Zoe, Marcus i Simon to autentyczne osoby, z którymi łatwo się utożsamić. Nawet nie potraficie sobie wyobrazić, ile zwrotów akcji przybiera ta powieść. Przez cały czas obecna jest tajemnica, nigdy nie jesteś do końca pewien, czy wszystko jest tak, jak ci się wydaje, podejrzewasz i nie ufasz praktycznie każdemu z bohaterów, ciągle zastanawiając się, co jeszcze może im się przydarzyć, bo przecież wszystko im się przydarza! Nie mówiąc już o zakończeniu, a raczej ostatnich pięćdziesięciu stronach, kiedy myślisz, że wszystko zostało już rozstrzygnięte. Wszystko dzieje się tak szybko i niespodziewanie, że jeszcze nie otrząsnąłeś się z jednej niespodzianki, a już jesteś świadkiem kolejnej. Nie mogłam przestać czytać, dawno nie spotkałam takiego zakończenia. W powieści odnajdziemy również dbałość o szczegóły, zwroty akcji i zrozumienie dla ludzkiej natury. Nie brakuje również emocji związanych m.in. z bólem utraconej miłości czy przywiązaniem.

Wniosek:
„Sekret listu” autorstwa Lucindy Riley to niezwykle trzymająca w napięciu powieść z elementami kryminalnymi o tajemniczych sekretach z przeszłości. Połączenie oszałamiającego pisarstwa, autentycznych postaci, szeroko zakrojonych badań i mrocznych tajemnic, czyni „Sekret listu” porywającym doświadczeniem czytelniczym. Mogę tylko polecić tę książkę. Lucinda Riley jest teraz na top liście moich ulubionych autorów i chciałabym w najbliższym czasie przeczytać kolejną książkę jej autorstwa.

Lucinda Riley dała mi się poznać z nowej strony i muszę przyznać, że w tym wydaniu prezentuje się bardzo dobrze. W wielu miejscach „Sekret listu” ma bardziej charakter thrillera aniżeli typowej powieści romantycznej, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Powieść nadal jest pełna emocji, ale tym razem ze szczyptą suspensu i zbrodni. Chwilami nie wiesz, komu możesz zaufać, kto jest naprawdę szczery, a kto tylko gra.

Joanna Haslam jest dziennikarką przydzieloną do relacjonowania uroczystości pogrzebowej słynnego aktora sir Jamesa Harrisona. Poznaje tam pewną panią, która nieco później wysyła jej list miłosny, który rodzi wiele pytań. Choć ciekawość Joanny zostaje znacząco pobudzona, to w miarę prowadzenia śledztwa sprawy stają się coraz bardziej niebezpieczne dla Joanny, również jej serca, ponieważ nie może oprzeć się czarującemu Marcusowi Harrisonowi, wnukowi zmarłego aktora. Każdy kto zakłada, że bycie dziennikarzem śledczym to ekscytujące i porywające życie zawodowe ma rację. Jednak w przypadku Joanny jest to dodatkowo niebezpieczne. To, przez co musi przejść na tych 512 stronach, nie jest łatwe. Gdyby tylko nigdy nie pozwoliła sobie na wplątanie się w tę sprawę ze złowieszczym listem i tajemniczą staruszką…

Byłam przygotowana dzięki przeczytanym recenzjom, że w książce nie będzie skoku w przeszłość, ale to nie stłumiło mojego zainteresowania. Jak wszystkie książki Riley, „Sekret listu” również trzyma w napięciu do ostatniej strony, ale niestety wcześnie wpadłam na pomysł, jak wszystko się zakończy. Bardzo podobało mi się to, że Joanna próbuje tu odkryć pewną tajemnicę i że dane jest nam towarzyszyć jej w drodze. Podobał mi się również sposób, w jaki Riley opisała wszystkie szczegóły pracy Joanny, bo z mojego punktu widzenia wszystko wydaje się być bardzo wysokiej jakości i precyzyjnie opisane. Joanna była bardzo udaną główną bohaterką. Wydała mi się bardzo sympatyczna, a jej ciekawość uznałam za wielki plus. Również postacie drugoplanowe były dla mnie bardzo dobrze opisane. Szczególnie rodzina Harrisonów wydała mi się bardzo ciekawa i po części również zabawna.

Niestety, nieistniejący powrót do przeszłości przeszkadzał mi, brakowało mi czegoś w porównaniu z innymi jej książkami. Straszna była też dla mnie miłość od pierwszego spojrzenia, dwie rozmowy i zakochanie na maxa. Szczególnie w przypadku osób dorosłych uważam, że mówienie o miłości po jednym dniu razem jest trochę wątpliwe. Podsumowując, dla mnie to po prostu zabrakło wiarygodności.

W każdym razie uważam „Sekret listu” za udaną i wartą polecenia książkę. Szkoda, że Lucinda Riley nie napisała więcej powieści w tym stylu, nie zapominając oczywiście, że uwielbiam jej sagi rodzinne. Książkę naprawdę warto przeczytać, bo ma w sobie coś wyjątkowego 😊

"Sekret listu" to wznowienie jednej z pierwszych książek Lucindy Riley, którą napisała pod pseudonimem Lucinda Edmonds. W 2000 roku książka została wydana za granicą z tytułem "Seeing Double", a później jako „The Love Letter”.

W porównaniu z innymi powieściami Lucinda Riley nie porusza się tutaj jak zwykle w dwóch płaszczyznach czasowych, lecz pozostaje w jednej, teraźniejszości, której akcja rozgrywa się w latach 90-tych. W centrum wydarzeń znajduje się Sir James Harrison, słynny aktor, który ginie na początku powieści (bez spoilerów!). Joanna Haslam jest dziennikarką i ma zrelacjonować pogrzeb dla gazety, w której pracuje. Podczas mszy żałobnej siedząca obok starsza pani doznaje omdlenia, w wyniku czego Joanna odprowadza ją do domu. Opowiada Joannie dość szokującą historię o zakazanej miłości. Joanna początkowo nie traktuje tego poważnie, ale kiedy kilka dni później otrzymuje tajemnicze dokumenty od tej pani, jej ciekawość zostaje rozbudzona. Kiedy jedzie odwiedzić Różę, ta nagle umiera. Czy była to śmierć naturalna? A o co chodzi z dokumentami i listem miłosnym?

„Sekret listu” wyobrażam sobie trochę jak wielką maszynę, w której trybiki idealnie do siebie pasują, czasem w sposób subtelny, czasem w sposób bardziej niż oczywisty. Wszystko jest na swoim miejscu i chociaż czasami możesz mieć wiele pytań, w końcu i tak zrozumiesz tajniki. Książka napisana jest z różnych perspektyw bohaterów: Joanny, Zoe, Marcusa i Simona. Ten zróżnicowany styl narracji pozwala czytelnikowi zanurzyć się w wydarzeniach i stopniowo poznawać różne perspektywy na temat przeszłości. Bohaterowie, jak we wszystkich powieściach Riley, są bardzo szczegółowo opisani, mają mocne strony, słabości i wiele unikalnych cech. Zarówno główna bohaterka Joanna, jak i Zoe, Marcus i Simon to autentyczne osoby, z którymi łatwo się utożsamić. Nawet nie potraficie sobie wyobrazić, ile zwrotów akcji przybiera ta powieść. Przez cały czas obecna jest tajemnica, nigdy nie jesteś do końca pewien, czy wszystko jest tak, jak ci się wydaje, podejrzewasz i nie ufasz praktycznie każdemu z bohaterów, ciągle zastanawiając się, co jeszcze może im się przydarzyć, bo przecież wszystko im się przydarza! Nie mówiąc już o zakończeniu, a raczej ostatnich pięćdziesięciu stronach, kiedy myślisz, że wszystko zostało już rozstrzygnięte. Wszystko dzieje się tak szybko i niespodziewanie, że jeszcze nie otrząsnąłeś się z jednej niespodzianki, a już jesteś świadkiem kolejnej. Nie mogłam przestać czytać, dawno nie spotkałam takiego zakończenia. W powieści odnajdziemy również dbałość o szczegóły, zwroty akcji i zrozumienie dla ludzkiej natury. Nie brakuje również emocji związanych m.in. z bólem utraconej miłości czy przywiązaniem.

Wniosek:
„Sekret listu” autorstwa Lucindy Riley to niezwykle trzymająca w napięciu powieść z elementami kryminalnymi o tajemniczych sekretach z przeszłości. Połączenie oszałamiającego pisarstwa, autentycznych postaci, szeroko zakrojonych badań i mrocznych tajemnic, czyni „Sekret listu” porywającym doświadczeniem czytelniczym. Mogę tylko polecić tę książkę. Lucinda Riley jest teraz na top liście moich ulubionych autorów i chciałabym w najbliższym czasie przeczytać kolejną książkę jej autorstwa.

Lucinda Riley dała mi się poznać z nowej strony i muszę przyznać, że w tym wydaniu prezentuje się bardzo dobrze. W wielu miejscach „Sekret listu” ma bardziej charakter thrillera aniżeli typowej powieści romantycznej, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Powieść nadal jest pełna emocji, ale tym razem ze szczyptą suspensu i zbrodni. Chwilami nie wiesz, komu możesz zaufać, kto jest naprawdę szczery, a kto tylko gra.

Joanna Haslam jest dziennikarką przydzieloną do relacjonowania uroczystości pogrzebowej słynnego aktora sir Jamesa Harrisona. Poznaje tam pewną panią, która nieco później wysyła jej list miłosny, który rodzi wiele pytań. Choć ciekawość Joanny zostaje znacząco pobudzona, to w miarę prowadzenia śledztwa sprawy stają się coraz bardziej niebezpieczne dla Joanny, również jej serca, ponieważ nie może oprzeć się czarującemu Marcusowi Harrisonowi, wnukowi zmarłego aktora. Każdy kto zakłada, że bycie dziennikarzem śledczym to ekscytujące i porywające życie zawodowe ma rację. Jednak w przypadku Joanny jest to dodatkowo niebezpieczne. To, przez co musi przejść na tych 512 stronach, nie jest łatwe. Gdyby tylko nigdy nie pozwoliła sobie na wplątanie się w tę sprawę ze złowieszczym listem i tajemniczą staruszką…

Byłam przygotowana dzięki przeczytanym recenzjom, że w książce nie będzie skoku w przeszłość, ale to nie stłumiło mojego zainteresowania. Jak wszystkie książki Riley, „Sekret listu” również trzyma w napięciu do ostatniej strony, ale niestety wcześnie wpadłam na pomysł, jak wszystko się zakończy. Bardzo podobało mi się to, że Joanna próbuje tu odkryć pewną tajemnicę i że dane jest nam towarzyszyć jej w drodze. Podobał mi się również sposób, w jaki Riley opisała wszystkie szczegóły pracy Joanny, bo z mojego punktu widzenia wszystko wydaje się być bardzo wysokiej jakości i precyzyjnie opisane. Joanna była bardzo udaną główną bohaterką. Wydała mi się bardzo sympatyczna, a jej ciekawość uznałam za wielki plus. Również postacie drugoplanowe były dla mnie bardzo dobrze opisane. Szczególnie rodzina Harrisonów wydała mi się bardzo ciekawa i po części również zabawna.

Niestety, nieistniejący powrót do przeszłości przeszkadzał mi, brakowało mi czegoś w porównaniu z innymi jej książkami. Straszna była też dla mnie miłość od pierwszego spojrzenia, dwie rozmowy i zakochanie na maxa. Szczególnie w przypadku osób dorosłych uważam, że mówienie o miłości po jednym dniu razem jest trochę wątpliwe. Podsumowując, dla mnie to po prostu zabrakło wiarygodności.

W każdym razie uważam „Sekret listu” za udaną i wartą polecenia książkę. Szkoda, że Lucinda Riley nie napisała więcej powieści w tym stylu, nie zapominając oczywiście, że uwielbiam jej sagi rodzinne. Książkę naprawdę warto przeczytać, bo ma w sobie coś wyjątkowego 😊