Szkieletowa załoga

Stephen King jest bez wątpienia jednym z najbardziej znanych współcześnie pisarzy. Myślę, że 9/10 ludzi zapytanych na ulicy o to, czym zajmuje się ta osoba, udzieliłaby poprawnej odpowiedzi. King jednak znany jest przede wszystkim z ogromnych książek, które potrafiły zawierać nawet blisko tysiąc stron (np. "Pod kopułą"), których pokonanie stwarzało przed czytelnikiem pewną barierę, dopóki oczywiście nie wciągnął się jak szaleniec w akcję. Okazuje się, że King napisał również wiele krótszych utworów, które ukazywały się w kilkunastu zbiorach. Przychodzi mi na myśl teraz np. "Bazar złych snów" czy "Serca Atlantydów", udowadniając tym samym, że w krótszych formach czuje się również komfortowo, a co najważniejsze - potrafi dostarczyć ten sam wymiar rozrywki, co w długaśnych powieściach.

"Szkieletowa załoga" nie jest jednym z najbardziej znanych zbiorów Kinga. Została opublikowana w Stanach Zjednoczonych w 1985 roku i zawiera wiele jego, w gruncie rzeczy, najwcześniejszych twórczości. Niewątpliwie z 20 opowiadań i dwóch wierszy (zaskoczenie) największą popularnością zdobyła "Mgła", na którą był taki "hype", że wyprodukowano na jej podstawie film, oczywiście o tym samym tytule. Ja jednak nie będę ukrywał, że w porównaniu z oryginalną nowelą, sam film wypada blado i nie potrafił oddać pełni klimatu "Mgły". Orientuję się również, że w USA powstał serial pt. "Opowieści z ciemnej strony", który wśród swoich odcinków miał opowiedziane jakieś historie z "Szkieletowej załogi" - mogę się mylić, ale najprawdopodobniej były to "Babcia" oraz "Edytor tekstu". Ogólnie świadczy to o niewątpliwej jakości książki.

Większość tekstów w "Szkieletowej pułapce" to oczywiście horrory. Opowiadania są m. in o zabawkowej małpce - "Małpa", dziwnym stworzeniu prześladujących grupę młodych na środku jeziora - "Tratwa", o mściwej ciężarówce - "Ciężarówka wuja Otto", czy też o świrniętym mleczarzu - "Poranne dostawy". Zakres tematyczny jest naprawdę szeroki, ale styl Kinga wszystko łączy zgrabnie w jedną całość, składając się tym samym na "Szkieletową pułapkę".

Pomimo krótkich tekstów Stephenowi Kingowi w "Szkieletowej pułapce" udało się zachować jedną ze swoich największych umiejętności, a więc budowę postaci, które zdecydowanie zapadają w pamięć, a czytanie o nich jest po prostu ciekawe, tak jest np. z Panią Todd czy bohaterami "Szkoły przetrwania".

Jestem przekonany, że każdy znajdzie coś wyjątkowego w "Szkieletowej pułapce" i coś co sprawi, że wasze receptory w mózgach zaczną pracować nieco szybciej. Polecam.

Stephen King jest bez wątpienia jednym z najbardziej znanych współcześnie pisarzy. Myślę, że 9/10 ludzi zapytanych na ulicy o to, czym zajmuje się ta osoba, udzieliłaby poprawnej odpowiedzi. King jednak znany jest przede wszystkim z ogromnych książek, które potrafiły zawierać nawet blisko tysiąc stron (np. "Pod kopułą"), których pokonanie stwarzało przed czytelnikiem pewną barierę, dopóki oczywiście nie wciągnął się jak szaleniec w akcję. Okazuje się, że King napisał również wiele krótszych utworów, które ukazywały się w kilkunastu zbiorach. Przychodzi mi na myśl teraz np. "Bazar złych snów" czy "Serca Atlantydów", udowadniając tym samym, że w krótszych formach czuje się również komfortowo, a co najważniejsze - potrafi dostarczyć ten sam wymiar rozrywki, co w długaśnych powieściach.

"Szkieletowa załoga" nie jest jednym z najbardziej znanych zbiorów Kinga. Została opublikowana w Stanach Zjednoczonych w 1985 roku i zawiera wiele jego, w gruncie rzeczy, najwcześniejszych twórczości. Niewątpliwie z 20 opowiadań i dwóch wierszy (zaskoczenie) największą popularnością zdobyła "Mgła", na którą był taki "hype", że wyprodukowano na jej podstawie film, oczywiście o tym samym tytule. Ja jednak nie będę ukrywał, że w porównaniu z oryginalną nowelą, sam film wypada blado i nie potrafił oddać pełni klimatu "Mgły". Orientuję się również, że w USA powstał serial pt. "Opowieści z ciemnej strony", który wśród swoich odcinków miał opowiedziane jakieś historie z "Szkieletowej załogi" - mogę się mylić, ale najprawdopodobniej były to "Babcia" oraz "Edytor tekstu". Ogólnie świadczy to o niewątpliwej jakości książki.

Większość tekstów w "Szkieletowej pułapce" to oczywiście horrory. Opowiadania są m. in o zabawkowej małpce - "Małpa", dziwnym stworzeniu prześladujących grupę młodych na środku jeziora - "Tratwa", o mściwej ciężarówce - "Ciężarówka wuja Otto", czy też o świrniętym mleczarzu - "Poranne dostawy". Zakres tematyczny jest naprawdę szeroki, ale styl Kinga wszystko łączy zgrabnie w jedną całość, składając się tym samym na "Szkieletową pułapkę".

Pomimo krótkich tekstów Stephenowi Kingowi w "Szkieletowej pułapce" udało się zachować jedną ze swoich największych umiejętności, a więc budowę postaci, które zdecydowanie zapadają w pamięć, a czytanie o nich jest po prostu ciekawe, tak jest np. z Panią Todd czy bohaterami "Szkoły przetrwania".

Jestem przekonany, że każdy znajdzie coś wyjątkowego w "Szkieletowej pułapce" i coś co sprawi, że wasze receptory w mózgach zaczną pracować nieco szybciej. Polecam.

Myślę, że "Szkieletowa załoga" wpasowała się w moje gusta i stanowiła dobrą zabawę, kiedy to siadałem sobie i czytałem po jednym z opowiadań z kolekcji. Taki sposób czytania książek bardzo mi odpowiada. Na przykład, pracując do 22, kiedy już zrobię po powrocie do domu wszystko co trzeba, sięgnięcie po taką "Szkieletową załogę" i przeczytanie czegoś krótszego przed snem sprawdza się idealnie. UWAGA! Nie dla każdego może to być dobry pomysł, bo mogą go potem dręczyć niemiłe sny wykreowane na podstawie opowieści Kinga :D

Do moich ulubionych historii należała na pewno "Szkoła przetrwania", "Mgła", "Małpa" i "Tratwa". Wiadomo, "Mgła" jest niewątpliwie unikatową pozycją tego zbioru i nawet po nią samą warto kupić te książkę. Może na niekorzyść "Szkieletowej załogi" działa fakt, że "Mgła" występuje na samym początku i będąc tak rewelacyjną przyćmiewa nieco resztę utworów.

Ogólnie jestem trochę zaskoczony, że pomimo tak dużej ilości niewiadomych, które pozostawiają po sobie opowiadania "Szkieletowej załogi", ja nie czuje irytacji. Raczej odczuwam, że jest to jakaś wartość, która sprawia, że czytelnik po przeczytaniu pozostaje zaangażowany i insynuuje swoją własną fikcyjną rzeczywistość. Liczba interpretacji złowrogich i groźnych sił pozostaje ogromna.

Oczywistym jest, że nie wszystkie z 22 pozycji mogły mi się podobać. To w końcu sztuka, a jej ocena pozostaje kwestią indywidualną. Być może nie ocenię "Szkieletowej załogi" na 6+, ale zdecydowanie jest to książka warta uwagi dla wszystkich miłośników twórczości Stephena Kinga, a szczególnie dla tych, dla których ponad 500 stron typowej opowieści Kinga jest ciężką przeprawą ze względu na czas, jaki trzeba poświęcić na lekturę.

"Lepiej zaryzykować pocałunek i parę razy dostać po twarzy, niż w ogóle zrezygnować"
"Szaleństwo to przecież rodzaj umysłowego samobójstwa. Czy lekarze nie twierdzą dziś, że prawdziwa śmierć to śmierć mózgu? Szaleństwo jest jak elastyczny pocisk, który ugodził mózg".

"Szkieletowa załoga" 4/5

Myślę, że "Szkieletowa załoga" wpasowała się w moje gusta i stanowiła dobrą zabawę, kiedy to siadałem sobie i czytałem po jednym z opowiadań z kolekcji. Taki sposób czytania książek bardzo mi odpowiada. Na przykład, pracując do 22, kiedy już zrobię po powrocie do domu wszystko co trzeba, sięgnięcie po taką "Szkieletową załogę" i przeczytanie czegoś krótszego przed snem sprawdza się idealnie. UWAGA! Nie dla każdego może to być dobry pomysł, bo mogą go potem dręczyć niemiłe sny wykreowane na podstawie opowieści Kinga :D

Do moich ulubionych historii należała na pewno "Szkoła przetrwania", "Mgła", "Małpa" i "Tratwa". Wiadomo, "Mgła" jest niewątpliwie unikatową pozycją tego zbioru i nawet po nią samą warto kupić te książkę. Może na niekorzyść "Szkieletowej załogi" działa fakt, że "Mgła" występuje na samym początku i będąc tak rewelacyjną przyćmiewa nieco resztę utworów.

Ogólnie jestem trochę zaskoczony, że pomimo tak dużej ilości niewiadomych, które pozostawiają po sobie opowiadania "Szkieletowej załogi", ja nie czuje irytacji. Raczej odczuwam, że jest to jakaś wartość, która sprawia, że czytelnik po przeczytaniu pozostaje zaangażowany i insynuuje swoją własną fikcyjną rzeczywistość. Liczba interpretacji złowrogich i groźnych sił pozostaje ogromna.

Oczywistym jest, że nie wszystkie z 22 pozycji mogły mi się podobać. To w końcu sztuka, a jej ocena pozostaje kwestią indywidualną. Być może nie ocenię "Szkieletowej załogi" na 6+, ale zdecydowanie jest to książka warta uwagi dla wszystkich miłośników twórczości Stephena Kinga, a szczególnie dla tych, dla których ponad 500 stron typowej opowieści Kinga jest ciężką przeprawą ze względu na czas, jaki trzeba poświęcić na lekturę.

"Lepiej zaryzykować pocałunek i parę razy dostać po twarzy, niż w ogóle zrezygnować"
"Szaleństwo to przecież rodzaj umysłowego samobójstwa. Czy lekarze nie twierdzą dziś, że prawdziwa śmierć to śmierć mózgu? Szaleństwo jest jak elastyczny pocisk, który ugodził mózg".

"Szkieletowa załoga" 4/5