Nora, tego nie ma w scenariuszu!

Jeśli poszukujecie krótkiej, aczkolwiek niesamowicie wciągającej i komfortowej historii z wątkiem romantycznym to "Nora, tego nie ma w scenariuszu" będzie świetnym wyborem.

Nora Hamilton to samotna matka dwójki wspaniałych dzieci, która zarabia poprzez pisanie scenariuszy do filmów. Kobieta jest po rozwodzie i jest to najlepsze, co mogło ją w życiu spotkać. Jej nieudane małżeństwo zainspirowało ją do napisania scenariusza, który swoją treścią znacząco odbiegał od dotychczasowych dzieł Nory i swoją wyjątkowością zwrócił uwagę samego Hollywood. Teraz hollywoodzka produkcja filmu ma odbyć się tam, gdzie wszystko się zaczęło: w stuletnim domu Nory, który posiada niezwykły urok i duszę, a wschody słońca są tam naprawdę wyjątkowe. I wszystko byłoby absolutnie normalne (na tyle, na ile to możliwe), gdyby nie przystojny aktor światowej sławy, który ma swoje własne plany wobec tego miejsca.

Chyba nigdy nie czytałam tak prawdziwej, ciepłej i urokliwej książki. Główna bohaterka bardzo szybko wciągnęła mnie do swojego świata i czułam się jakby najlepsza przyjaciółka dzieliła się ze mną swoimi myślami, problemami czy niepewnościami. Nory nie da się nie pokochać, gwarantuję to Wam. Swoją siłą, szczerością, niezależnością i miłością bardzo szybko wzbudziła moją sympatię, tak jak jej dzieci.
Nie spodziewałam się tego, bo nie przepadam za książkami, w których pojawiają się tak młode osoby, ale tutaj byłam zachwycona zarówno Arthurem jak i Bernadette. Nie sądziłam, że ta dwójka okaże się tak kochana, tak dobra, tak mądra i pozostaną przy tym jednocześnie po prostu dziećmi, które popełniają błędy, nie są świadome pewnych rzeczy i przeżywają więcej, niż byłyby w stanie przyznać.

Na początku nie byłam zadowolona z wątku romantycznego, który stopniowo był wprowadzany do fabuły. Wynikało to prawdopodobnie z faktu, że Leo nie zrobił na mnie najlepszego pierwszego wrażenia swoim gburowatym zachowaniem, ale dajcie mu szansę. Później zmieniłam swoje nastawienie i bardzo mocno kibicowałam głównym bohaterom. Dodam, że nie obyło się bez kilku zaskoczeń.

"Nora, tego nie ma w scenariuszu" to niesamowicie ciepła historia, która nie przedstawia wyidealizowanych ludzi oraz ich życia, ale pokazuje, że mimo przeciwności losu, warto walczyć o siebie i swoje marzenia, a czasem koniec może się okazać prawdziwym początkiem. Z całego serca polecam Wam ten tytuł i liczę, że odnajdziecie w nim swoją bezpieczną przystań.