Mallaroy. Tom 3

Osobiście uważam, że była to najlepsza część tej trylogii. Trzymała w napięciu i potrafiła mnie zaangażować tak bardzo, że zarwałam dla niej pół nocy, ale co się nie robi dla Michaela. Tzn dla wszystkich...

Największa frajdę i tak sprawiały mi interakcję Erin i dziedzica wampirów. Oni mimo tego, że potrafili podnieść sobie ciśnienie jak nikt inny, to chemia jaka się pojawiła między nimi już od pierwszego tomu bardzo dawała o sobie znać. Widzieć Michaela w wersji zazdrosnej było tak genialną rozrywką. Kto by pomyślał, że ktoś tak powściągliwy może stracić kontrolę, przez jedną ludzką dziewczynę.

Perspektywa drugiej z sióstr mimo iż była ciekawa to mnie jakoś ani nie zachwyciła, ani nie sprawiła, abym ją polubiła. Zakończenie odniosłam wrażenie, że było dość pośpieszone i nie wszystkie wątki zostały rozwiązane. Jednak mimo tego moje serce zostało rozerwane, bo ci bohaterowie założyli na coś lepszego. Kupujcie i czytajcie bo naprawdę warto!!