Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
W 1999 roku hiszpański Sąd Najwyższy ustanowił prawo, że każde dziecko ma prawo do informacji o swoich biologicznych rodzicach. To przełomowe orzeczenie spowodowało, że biuro adwokata Enrique Vili Torresa zaczęło przyciągać nowych klientów. Wielu z nich, choć z opowieści rodzinnych lub sąsiedzkich wiedziało o swoim adopcyjnym pochodzeniu, nie mogło tego potwierdzić dokumentami, ponieważ ich metryki urodzenia wskazywały na adopcyjnych rodziców jako biologicznych. Enrique określał takich klientów mianem hijos falsos, czyli fałszywych dzieci, szacując, że może ich być nawet około trzystu tysięcy.
Równocześnie do prawników i mediów zaczęli zgłaszać się również rodzice, którzy odzyskali nadzieję na odnalezienie dzieci, które uważali za zmarłe. Tak zrodził się termin bebes robados, oznaczający skradzione dzieci. W latach 60. i 70. XX wieku noworodki były sprzedawane w Hiszpanii za cenę odpowiadającą wartości mieszkania. W ten szokujący proceder zaangażowane były nie tylko osoby prywatne, ale także instytucje państwowe i kościelne.
Katarzyna Kobylarczyk w swojej książce obnaża jeden z najbardziej druzgocących i zagadkowych epizodów współczesnej historii Hiszpanii, który wciąż pozostawia wiele nieodkrytych tajemnic.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
W 1999 roku hiszpański Sąd Najwyższy ustanowił prawo, że każde dziecko ma prawo do informacji o swoich biologicznych rodzicach. To przełomowe orzeczenie spowodowało, że biuro adwokata Enrique Vili Torresa zaczęło przyciągać nowych klientów. Wielu z nich, choć z opowieści rodzinnych lub sąsiedzkich wiedziało o swoim adopcyjnym pochodzeniu, nie mogło tego potwierdzić dokumentami, ponieważ ich metryki urodzenia wskazywały na adopcyjnych rodziców jako biologicznych. Enrique określał takich klientów mianem hijos falsos, czyli fałszywych dzieci, szacując, że może ich być nawet około trzystu tysięcy.
Równocześnie do prawników i mediów zaczęli zgłaszać się również rodzice, którzy odzyskali nadzieję na odnalezienie dzieci, które uważali za zmarłe. Tak zrodził się termin bebes robados, oznaczający skradzione dzieci. W latach 60. i 70. XX wieku noworodki były sprzedawane w Hiszpanii za cenę odpowiadającą wartości mieszkania. W ten szokujący proceder zaangażowane były nie tylko osoby prywatne, ale także instytucje państwowe i kościelne.
Katarzyna Kobylarczyk w swojej książce obnaża jeden z najbardziej druzgocących i zagadkowych epizodów współczesnej historii Hiszpanii, który wciąż pozostawia wiele nieodkrytych tajemnic.
