Zaproszenie

„Zaproszenie” – Agnieszka Pietrzyk
Szanowany prezes banku Artur Martynow otrzymuje zaproszenie o tajemniczej i intrygującej treści. Podejrzewając, że stoją za nim jego dobrzy przyjaciele, postanawia je przyjąć i pojawia się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonym czasie. Szybko okazuje się, że nie było to żadne przyjacielskie zaproszenie, Artur staje się świadkiem przemocy domowej, wobec której nie pozostaje obojętny. Stając w obronie kobiety, nie ma pojęcia, że jego życie zostanie wywrócone do góry nogami. Mężczyzna zostaje uwikłany w sieć intryg i tragicznych w skutkach wydarzeń.
„Zaproszenie” to powieść wielowątkowa, która wciąga czytelnika w pajęczynę pozornie niezwiązanych ze sobą spraw. Byłam niezmiernie zaciekawiona, jak to wszystko się potoczy i pochłonęłam tę książkę w dwa wieczory. Autorce udało się połączyć wątki w miarę spójną całość, choć brnąc w tę historię, nie wierzyłam, że będzie to możliwe. Tak pożądane w tym gatunku odczuwalne napięcie też zostało zachowane, a pomysł na jej zakończenie bardzo mi się spodobał …, ale... No właśnie. Mimo tych wszystkich niewątpliwych zalet książka pozostawiła po sobie mieszane uczucia. Już piszę dlaczego.
Główny bohater był niezmiernie irytujący i jak na szanowanego pana prezesa banku okazał się bardzo naiwny. Zabrakło mi przy nim głębszego rysu psychologicznego, który pomógłby zrozumieć motywy jego zachowania. Pozostali bohaterowie też nie wzbudzili mojej sympatii (z wyjątkiem policjanta Kalinki), przez co nie wciągnęłam się emocjonalnie w tę historię. Fakt, wątki koniec końców zbijają się w sensowną całość, jednak miałam odczucie, że nie były one wystarczająco rozwinięte.
Podsumowując, jest to dobra, warta uwagi książka z dość oryginalną fabułą. Wciąga i budzi ciekawość, jak na kryminał przystało. Mnie czegoś tutaj zabrakło, ale to nie znaczy, że Wam też zabraknie.