Sztuczna broda Świętego Mikołaja

Jako zagorzała fanka twórczości Terry'ego Pratchetta, musiałam zamówić „Sztuczną brodę Świętego Mikołaja gdy tylko zobaczyłam, że jest dostępna. Od tamtej pory (tj. od 2018 roku) przeczytałam ją już 3 razy i za każdym razem bawiłam się równie dobrze. Można wręcz powiedzieć, że jest ona nieodłączną częścią mojej „rutyny bożonarodzeniowej”
Z twórczością Pratchetta zetknęłam się, jak pewnie każdy fan tego autora, głównie dzięki jego ogromnej serii Świat Dysku, która jest moją osobistą ulubioną serią książkową. Uwielbiam elementy fantasy, humor i nieco dorosłe żarty i insynuacje, tak subtelnie rozmieszczone w całej książce. To książki, które skierowane są do starszego czytelnika, zarówno ze względu na humor, jak i tematykę dzieł.
Ale przejdźmy już do samej książki. Cóż, osobiście bardzo mi się ona podobała. Składa się na nią jedenaście zabawnych, humorystycznych i wciągających krótkich opowiadań, w których Pratchett w charakterystyczny dla siebie sposób łączy magię, fantastykę i absurdalne dowcipy. Ten zbiór opowiadań jest fantastyczny, począwszy od nieszczęść Świętego Mikołaja, który zostaje aresztowany, aż po badacza Arktyki, który chce jak najlepiej wykorzystać zimową pogodę.
Książka ta jest pisana z myślą o dzieciach, a mimo to nie jest w żaden sposób infantylna. Dobrze się przy niej bawiłam, Opowiadania są dobrze napisane, mają w sobie wyraźny brytyjski klimat z charakterystycznym humorem. Zarówno jeśli chodzi o styl pisania, jak i parodiowanie stereotypowych angielskich wiosek i małych miasteczek, Terry Pratchett błyszczy na każdej stronie tego zbioru. Jedynym moim drobnym zarzutem jest to, że niektóre opowiadania nie są o tematyce bożonarodzeniowej, czego można by się spodziewać, biorąc pod uwagę tytuł, ale wszystkie dzieją się w zimowej atmosferze. Nie pozwólcie jednak, aby to powstrzymało Was przed przeczytaniem tej książki Waszym dzieciom lub kupnem jej dla Was samych. Polecam zakup „Sztucznej brody Świętego Mikołaja” i czytanie jej przed Bożym Narodzeniem, żeby wciągnąć się w świąteczny nastrój.

Jestem chyba jakiś nienormalny, że w środku czerwca sięgam po zbiór bożonarodzeniowych opowiadań... A jednak - nazwisko Terry'ego Pratchetta i tęsknota za zimową porą zachęciły mnie do kupna i przeczytania zbioru "Sztuczna broda Świętego Mikołaja". Jak można się domyśleć po tytule każde opowiadanie ma motyw świąteczny/zimowy i choć jest skierowane głównie do małych dzieci, znajdzie się w nim wiele atrakcji dla osób w każdym wieku. Ja bawiłem się przy nich wyśmienicie (mogę być w tej recenzji nieobiektywny, bo jestem niebywałym fanem prozy Pratchetta).
Jedna rzecz, której absolutnie nie powinniście robić. Nie sięgajcie po tę książkę, oczekując, że wasze umysły zostaną poruszone przez niewiarygodne postacie lub wątki, które sprawią, że spojrzycie na życie z nowej perspektywy. To krótkie, zabawne, głupie historyjki, które zostały napisane po to, by rozśmieszyć ludzi. Nie ma w nich wielkich konkluzji, a właściwie to w ogóle nie ma w nich nic, co przypominałoby konkluzję. Po prostu mają one za zadanie dostarczyć rozrywki. Tylko tyle i aż tyle.
Przeczytałem je w ciągu kilku godzin. Jeśli zaś chodzi o jakość opowiadań - kilka z nich mi się osobiście niezbyt podobały, ale poza tym to bardzo przyjemna lektura. Zauważyłem co najmniej jeden element fabularny, który pojawi się znacznie później w jednej z powieści Świata Dysku (biorąc pod uwagę wspomniane wyżej motywy, jestem pewien, że fani tego pisarza zgadną, o którą książkę chodzi), ale poza tym nie są one powiązane z niczym, z czym zetknąłem się w innych pracach autora. To osobna pozycja i można do niej podejść bez znajomości innych dzieł Pratchetta.
Polecam tę książkę wszystkim i każdemu. Jeśli jesteś rodzicem młodszych dzieci, kup ją i przeczytaj im ten zbiór. Nie oczekuj jednak po nim dydaktyzmu. Jeśli jesteś fanem Terry'ego Pratchetta, ale czytałeś tylko jego powieści o Świecie Dysku, daj sobie szansę. Myślę, że "Sztuczna broda Świętego Mikołaja" może się spodobać najbardziej właśnie fanom tego pisarza. Polecam, bardzo rozrywkowa i przyjemna książka.

Jestem chyba jakiś nienormalny, że w środku czerwca sięgam po zbiór bożonarodzeniowych opowiadań... A jednak - nazwisko Terry'ego Pratchetta i tęsknota za zimową porą zachęciły mnie do kupna i przeczytania zbioru "Sztuczna broda Świętego Mikołaja". Jak można się domyśleć po tytule każde opowiadanie ma motyw świąteczny/zimowy i choć jest skierowane głównie do małych dzieci, znajdzie się w nim wiele atrakcji dla osób w każdym wieku. Ja bawiłem się przy nich wyśmienicie (mogę być w tej recenzji nieobiektywny, bo jestem niebywałym fanem prozy Pratchetta).
Jedna rzecz, której absolutnie nie powinniście robić. Nie sięgajcie po tę książkę, oczekując, że wasze umysły zostaną poruszone przez niewiarygodne postacie lub wątki, które sprawią, że spojrzycie na życie z nowej perspektywy. To krótkie, zabawne, głupie historyjki, które zostały napisane po to, by rozśmieszyć ludzi. Nie ma w nich wielkich konkluzji, a właściwie to w ogóle nie ma w nich nic, co przypominałoby konkluzję. Po prostu mają one za zadanie dostarczyć rozrywki. Tylko tyle i aż tyle.
Przeczytałem je w ciągu kilku godzin. Jeśli zaś chodzi o jakość opowiadań - kilka z nich mi się osobiście niezbyt podobały, ale poza tym to bardzo przyjemna lektura. Zauważyłem co najmniej jeden element fabularny, który pojawi się znacznie później w jednej z powieści Świata Dysku (biorąc pod uwagę wspomniane wyżej motywy, jestem pewien, że fani tego pisarza zgadną, o którą książkę chodzi), ale poza tym nie są one powiązane z niczym, z czym zetknąłem się w innych pracach autora. To osobna pozycja i można do niej podejść bez znajomości innych dzieł Pratchetta.
Polecam tę książkę wszystkim i każdemu. Jeśli jesteś rodzicem młodszych dzieci, kup ją i przeczytaj im ten zbiór. Nie oczekuj jednak po nim dydaktyzmu. Jeśli jesteś fanem Terry'ego Pratchetta, ale czytałeś tylko jego powieści o Świecie Dysku, daj sobie szansę. Myślę, że "Sztuczna broda Świętego Mikołaja" może się spodobać najbardziej właśnie fanom tego pisarza. Polecam, bardzo rozrywkowa i przyjemna książka.

Jako zagorzała fanka twórczości Terry'ego Pratchetta, musiałam zamówić „Sztuczną brodę Świętego Mikołaja gdy tylko zobaczyłam, że jest dostępna. Od tamtej pory (tj. od 2018 roku) przeczytałam ją już 3 razy i za każdym razem bawiłam się równie dobrze. Można wręcz powiedzieć, że jest ona nieodłączną częścią mojej „rutyny bożonarodzeniowej”
Z twórczością Pratchetta zetknęłam się, jak pewnie każdy fan tego autora, głównie dzięki jego ogromnej serii Świat Dysku, która jest moją osobistą ulubioną serią książkową. Uwielbiam elementy fantasy, humor i nieco dorosłe żarty i insynuacje, tak subtelnie rozmieszczone w całej książce. To książki, które skierowane są do starszego czytelnika, zarówno ze względu na humor, jak i tematykę dzieł.
Ale przejdźmy już do samej książki. Cóż, osobiście bardzo mi się ona podobała. Składa się na nią jedenaście zabawnych, humorystycznych i wciągających krótkich opowiadań, w których Pratchett w charakterystyczny dla siebie sposób łączy magię, fantastykę i absurdalne dowcipy. Ten zbiór opowiadań jest fantastyczny, począwszy od nieszczęść Świętego Mikołaja, który zostaje aresztowany, aż po badacza Arktyki, który chce jak najlepiej wykorzystać zimową pogodę.
Książka ta jest pisana z myślą o dzieciach, a mimo to nie jest w żaden sposób infantylna. Dobrze się przy niej bawiłam, Opowiadania są dobrze napisane, mają w sobie wyraźny brytyjski klimat z charakterystycznym humorem. Zarówno jeśli chodzi o styl pisania, jak i parodiowanie stereotypowych angielskich wiosek i małych miasteczek, Terry Pratchett błyszczy na każdej stronie tego zbioru. Jedynym moim drobnym zarzutem jest to, że niektóre opowiadania nie są o tematyce bożonarodzeniowej, czego można by się spodziewać, biorąc pod uwagę tytuł, ale wszystkie dzieją się w zimowej atmosferze. Nie pozwólcie jednak, aby to powstrzymało Was przed przeczytaniem tej książki Waszym dzieciom lub kupnem jej dla Was samych. Polecam zakup „Sztucznej brody Świętego Mikołaja” i czytanie jej przed Bożym Narodzeniem, żeby wciągnąć się w świąteczny nastrój.