Komórka

Wizja niedalekiej przyszłości przedstawiona w książce „Komórka” przez Robina Cooka jest naprawdę przerażająca! Rzeczą, która według mnie jest najstraszniejsza w całej tej historii, jest to że rezydent szkoły medycznej jest prześladowany i siłą umieszczony w zakładzie psychiatrycznym, tylko po to aby ukryć przed całym światem, czego dowiedział się o aplikacji na smartphone o nazwie iDoc. Jest to tym bardziej przerażające, że wydaje się aż za bardzo prawdopodobne.

Dr George Wilson jest starszym rezydentem radiologii w ogromnym centrum medycznym w Los Angeles. Jego dziewczyna Kasey, studentka studiów magisterskich z psychologii dziecięcej, choruje na cukrzycę, a także, o czym żadne z nich nie wiedziało, na raka. Kasey umiera straszną śmiercią w łóżku obok swojego narzeczonego. Jak się okazuje, nie jest to tragiczny wypadek, a sprawcą jest… nowoczesna aplikacja na telefon iDoc, którą kobieta testuje w wersji beta. Aplikacja celowo zalewa jej organizm porcją insuliny, która normalnie wystarczyłaby na wiele miesięcy, próbując ją zabić i zaoszczędzić pieniądze firmy ubezpieczeniowej.

George na początku zupełnie niczego nie podejrzewa, więc dopiero po innych beta-testerach iDoc, których zna i którzy umierają w ten sam sposób George powoli orientuje się, że coś nie jest w porządku. Osoby, które tracą życie przez iDoc są bardzo poważnie chore i stanowią spore obciążenie dla ubezpieczycieli. Umiera między innymi sąsiad George`a, który choruje na cukrzycę i Alzheimera, a u którego zdiagnozowano raka prostaty oraz młoda, ciężarna dziewczyna. Kobieta choruje na poważną wadę serca i cukrzycę, a jej siedmiomiesięczny dziecko, z którym jest w ciąży ma poważną wadę - brak wykształconego mózgu. Nie jest zdolny do przeżycia narodzin, jednak kobieta odmawia aborcji. Kolejną ofiarą jest człowiek z powracającym rakiem, którym George zajmował się jako radiolog.

Podczas gdy George miota się próbując zrozumieć co się dzieje, inny jego sąsiad zostaje zabity po włamaniu hakerskim do systemu iDoc. Przypadkowych śmierci jest zbyt dużo, ale to, co sugeruje młody stażysta wydaje się szalone.

Aplikacja iDoc jest w pełni konfigurowalną symulacją osobistego lekarza pierwszego kontaktu. Firma, która stworzyła aplikację chce zmusić wszystkich pacjentów do korzystania z niej. Za przyjazną formą (pacjent może wybrać wygląd, imię i głos dla swojego wirtualnego lekarza, który pojawia się na ekranie), kryje się chęć powszechnej kontroli społeczeństwa. Rzekomo w celu lepszego dostępu do lekarza. I mogło by tak być, ponieważ powszechnie używany telefon miałby dostęp do całej wiedzy medycznej dostępnej na całym świecie i aktualizacji, gdy pojawi się nowa wiedza medyczna. Znałby też całą historię pacjenta, łącznie z historią zażywanych leków. Plus program mógłby korzystać z nanotechnologii i urządzeń wszczepianych do leczenia chorób, takich jak cukrzyca. Cóż wydaje się to idealnym sposobem na wyeliminowanie braku dostępu do lekarzy pierwszego kontaktu, wizyt w izbie przyjęć, i więcej. Firma może zrobić fortunę, ale nie chce, aby ktokolwiek wiedział, że rząd włamał się i umieścił w programie podstępny wirus, powodujący śmierć. Wiedząc jaka jest obecnie powszechność nowych technologii byłam przerażona tym, jak ta wizja jest bliska naszemu światu.

Cóż, „Komórka” Robina Cooka, to świetna książka dla wszystkich, którzy uwielbiają nowinki technologiczne w medycynie i nieco przerażającą wizję świata science fiction. Ludziom, którzy nie przepadają za dystopicznymi wizjami świata, niestety nie mogę polecić tego dzieła. Może być dla was zbyt ponure - niemniej po tego autora zawsze warto sięgnąć. Książki Cooka są zazwyczaj udanymi, sprawnie napisanymi pozycjami.

„Komórka” Robina Cooka ukazuje przerażające, ale genialnie poprowadzone śledztwo w sprawie problemów ze zdigitalizowaną medycyną. Autor ukazuje, że taki świat jutra nie byłby wcale kolorowy, ale wręcz przerażający i morderczy. Jest to książka napisana prosto, a zarazem pięknie, która płynnie wplata codzienne życie bohaterów w przerażająco wiarygodne przewidywania dotyczące przyszłości medycyny. Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i niesamowicie ciężko było mi oderwać się od lektury.

George Wilson, jest rezydentem radiologii w Los Angeles. W jego zawodzie jednak dochodzi do swoistej rewolucji. Amalgamated Inc, firma ubezpieczeniowa, opracowała nową aplikację na smartfony. iDoc (bo tak się nazywa ta apka) jest całkowicie konfigurowalnym cyfrowym lekarzem zdolnym do diagnozowania i leczenia pacjentów. W testach wypada lepiej niż prawdziwi lekarze. Jego twórcami są Marcus Thorn, Langley, Clayton - szef George'a - oraz Paula, dawna koleżanka George'a z klasy i była dziewczyna.

Pierwsze zderzenie George'a z iDoc jest druzgocące - jego dziewczyna, Kasey, umiera wkrótce po wzięciu udziału w beta testach aplikacji. Jego sąsiad oraz trzech innych pacjentów również umierają po zdiagnozowaniu u nich śmiertelnych chorób. Kiedy George dowiaduje się, że wszyscy oni są użytkownikami iDoc, nabiera podejrzeń i zaczyna prowadzić śledztwo, nieświadomy, że jest czujnie obserwowany i śledzony. To, czego się dowiaduje, jest szokujące i przerażające - niesie ze sobą ogromne konsekwencje dla całej dziedziny zdigitalizowanej medycyny. Czy George kiedykolwiek rozwiąże całą tajemnicę? Czy będzie w stanie ujawnić światu prawdę? Czy iDoc to tylko... narzędzie zabójcy?

Historia jest niesamowicie napisana, ze zwrotami akcji co kilka stron. Cała książka jest budowana powoli i prowadzi do naprawdę szokującego zakończenia. Treść obfituje w subtelne wskazówki, które wskazują jak wszystko to się skończy - na tyle subtelne, że prawie niezauważalne, a jednak idealnie wpasowujące się w punkt kulminacyjny. Bohaterowie są łatwi do polubienia i bardzo łatwo utożsamić się z ich działaniami i problemami. Drobiazgowo opisany rozwój postaci daje czytelnikowi możliwość zrozumienia motywów każdego z nich, co nie często się zdarza w takich książkach - zwłaszcza Robina Cooka.

Fabuła jest idealnie poprowadzona - każda dziura została załatana, na każde pytanie udzielona zostaje odpowiedź - oczywiście z wyjątkiem tych, które celowo pozostawiono niejednoznaczne. Prawda, którą George w końcu odkrywa jest przerażająca, ale całkowicie wiarygodna - co czyni ją jeszcze bardziej przerażającą. Wyprzedzając swoje czasy, Robin Cook dał nam wgląd w liczne komplikacje, do jakich może doprowadzić cyfryzacja medycyny. Nie ma właściwie nic, co można by zarzucić tej książce, może poza tym, że nie jest ona dla tych, którzy nie lubią dwuznacznych zakończeń, którzy wolą, by każde zakończenie było zgrabnie doprowadzone do końca.

„Komórka” Robina Cooka to lektura obowiązkowa dla wszystkich tych którzy lubią intrygujące powieści z zagadką. Nie musicie być ogromnymi fanami ani thrillerów, ani powieści medycznych, żeby z tej książki czerpać przyjemność. Szczerze polecam.