Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Miedzianka. Historia znikania
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Kupferberg, czyli Miedzianka, to malownicze miasteczko nieopodal Jeleniej Góry, które zniknęło z mapy. Dzisiaj nie ma już gospody Ratuszowej, gdzie miejscowe kobiety z niesmakiem patrzyły na swoich mężów, śpiewających przy stolikach piosenki typu "Gdybyś miał jeszcze jedną teściową, to...". Wspomnienia o zabawach, podczas których Martin Lachmann grał na saksofonie, a tańczące pary pląsały wokół, zniknęły razem z miastem. Nie ma już tamtejszego browaru, papierni, zakładu kamieniarskiego czy warsztatów rzemieślniczych. Zniknęły również osoby takie jak pani Trenkler, znana z szycia koszul, oraz panie Assmann i Alex, które zajmowały się produkcją pościeli. Po pani Bräuer, handlującej masłem i jajkami, także nie pozostał ślad.
Na drodze do Mniszkowa już nie znajdziemy cmentarza z widokiem na Rudawy Janowickie, a miejscowi wciąż opowiadają o czasach, gdy nagrobki były wyciągane z ziemi ciągnikami, a ludzkie kości zostawały rozrzucone przez psy po wiosce. Filip Springer poświęcił ponad dwa lata na odkrycie przyczyny, dla której miasteczko o siedemsetletniej tradycji zniknęło. Czy było to wynikiem rabunkowej eksploatacji uranu przez radzieckie władze w latach 1948-1952? A może historie o uszkodzeniach górniczych to tylko wymówka stworzona przez rząd, by wyburzyć miasteczko i zatuszować tajemnice z przeszłości?
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Kupferberg, czyli Miedzianka, to malownicze miasteczko nieopodal Jeleniej Góry, które zniknęło z mapy. Dzisiaj nie ma już gospody Ratuszowej, gdzie miejscowe kobiety z niesmakiem patrzyły na swoich mężów, śpiewających przy stolikach piosenki typu "Gdybyś miał jeszcze jedną teściową, to...". Wspomnienia o zabawach, podczas których Martin Lachmann grał na saksofonie, a tańczące pary pląsały wokół, zniknęły razem z miastem. Nie ma już tamtejszego browaru, papierni, zakładu kamieniarskiego czy warsztatów rzemieślniczych. Zniknęły również osoby takie jak pani Trenkler, znana z szycia koszul, oraz panie Assmann i Alex, które zajmowały się produkcją pościeli. Po pani Bräuer, handlującej masłem i jajkami, także nie pozostał ślad.
Na drodze do Mniszkowa już nie znajdziemy cmentarza z widokiem na Rudawy Janowickie, a miejscowi wciąż opowiadają o czasach, gdy nagrobki były wyciągane z ziemi ciągnikami, a ludzkie kości zostawały rozrzucone przez psy po wiosce. Filip Springer poświęcił ponad dwa lata na odkrycie przyczyny, dla której miasteczko o siedemsetletniej tradycji zniknęło. Czy było to wynikiem rabunkowej eksploatacji uranu przez radzieckie władze w latach 1948-1952? A może historie o uszkodzeniach górniczych to tylko wymówka stworzona przez rząd, by wyburzyć miasteczko i zatuszować tajemnice z przeszłości?
