Raze

Uff... co to była za książka! Muszę przyznać, że nie raz chciałam przerwać czytanie, bo po prostu nie byłam w stanie znieść dużej ilości przemocy i agresji - dla mnie to było po prostu o wiele za dużo. “Raze” przetestował moje granice wytrzymałości… i nie mogę powiedzieć, że mi się ta książka nie podobała.

Mimo licznych opisów okrucieństwa, które powodowały szybsze bicie serca nie chciałam się poddać, bo uwielbiam Tillie Cole, a pozostałe wątki były bardzo wciągające. Książka jest napisana płynnie, przez co płynnie się ją czyta i łatwo sobie wyobrazić co się dzieje w danym momencie. Co również mi się podobało, to fakt, że została napisana w pierwszej osobie i na przemian z punktu widzenia Raze'a i Kisy, więc naprawdę można było się postawić w ich sytuacji, co też było fajnym zabiegiem.

Raze jest “wojownikiem”, człowiekiem, który musi walczyć o swój byt - dosłownie i w przenośni. Wychodzi właśnie z “klatki” i postanawia podjąć się zemsty na człowieku, który go tam wpędzi. Nie będzie to łatwe zadanie. Pewnego dnia trafia na Kisy i od słowa do słowa, ta dwójka znajduje pomiędzy sobą swoistą więź. Kisy też jest “uwięziona”, dlatego też poniekąd rozumie przez co przechodzi Raze. Nie wie jednak, że ten człowiek może być szczególnie niebezpieczny dla niej i jej ojca mafioza… 

To moja pierwsza książka, która opowiada o gangsterach, mafiach, etc. i jeśli mam być szczera, to sięgnęłam po nią tylko ze względu na okładkę, bo jest naprawdę ładna... Opis książki sugeruje trochę grozy i przemocy, ale nie sądziłam, że będzie aż tak ekstremalna. Niemniej jednak zgadzam się z powszechnym jej uwielbieniem, pokochałam bohaterów tej książki i ich historie. Po prostu dobrze się ją czytało. Polecam tym wszystkim, którzy gotowi są czytać tak brutalne książki i nie dostaną od niej palpitacji serca. Pozostałym polecam jednak zapoznać się z innymi książkami Tillie Cole, jak chociażby “Tysiącem pocałunków”. “Raze” rzeczywiście może was trochę zbyt emocjonalnie wytarmosić :). Szczerze, to nie wiem czy mam ochotę na pozostałe książki z serii, ale za samą część pierwszą jestem gotowa wystawić 4 gwiazdki.

Byłam bardzo podekscytowana tą książką. Lubię właśnie takie romantyczno-gangsterskie opowieści w stylu Blanki Lipińskiej, więc od jakiegoś czasu ostrzyłam zęby na “Raze” Tillie Cole. Zainteresowało mnie to, że główny bohater nie jest typowym dla takich książek bogatym, seksownym typem, ale dokładnym przeciwieństwem. Raze uosabia zagrożenie, jest osobą, którą nie chciałoby się spotkać w ciemnym zaułku. I to nie tylko dlatego, że ma powiązania z rosyjską mafią, ale przede wszystkim dlatego, że jest profesjonalistą w walkach w klatce. Ale w głębi duszy ma też dobrą stronę i to widać w jego relacjach z Kisy. Rozwinęło się to w historię, która absolutnie mnie ujęła. Nie jest  to romans czuły i namiętny, ale niebezpieczny, ekscytujący i pełen emocji. Ta historia absolutnie mnie urzekła, więc zdecydowanie muszę przeczytać pozostałe tomy, bo bardzo lubię emocjonujące historie, w których nie tylko wielkie uczucia odgrywają rolę.

Najbardziej jednak podobało mi się to, że nie było tu udawania idealnego świata i że widać było zmianę w Raze, im dłużej był na wolności. Mimo to bardzo wyraźnie czuć, że przed nim jeszcze długa droga do pogodzenia się z przeszłością. Historia napisana jest w bardzo realistyczny i luźny sposób. Wciągnęłam się mocno. Jest opowiadana na przemian z punktu widzenia Raze i Kisy. Zawiera również od czasu do czasu retrospekcje do przeszłości, co dało nam jeszcze lepszy wgląd w przeszłość i teraźniejszość bohaterów. Wszystko to było dość dobrze opowiedziane, mam wrażenie, że książka ta mogłaby być podstawą jakiegoś dobrego, pełnego suspensu filmu.

Nie jest to historia dla osób wrażliwych, ale właśnie to czyni ją lekturą wyjątkową. Jeśli nie przeszkadzają Wam wyraźne sceny seksu, które nie zawsze są czułe, a do tego lubicie historie o mafii, trudnych walkach, niebezpieczeństwie i uczuciach, to ta historia jest właśnie dla Was. Naprawdę byłam urzeczona od początku do końca i chcę czytać dalej. “Raze” okazał się strzałem w dziesiątkę i już nie mogę się doczekać, aż przeczytam pozostałe tomy serii Tillie Cole.