Catherine amanda

Nora Roberts to autorka, która ma talent do pisania powieści, zwłaszcza historii romantycznych. Można się czepiać, że pisze względnie podobne do siebie historie w stylu "chłopak poznaje dziewczynę", ale zawsze jest w nich lekkość i jakiś interesujący wątek, który się wyróżnia. Sięgam po je książki zawsze za każdym razem, gdy mam ochotę na ciekawą lekką powieść i jak do tej pory nigdy się nie zawiodłam. W "Catherine. Amanda" mamy do czynienia z historią sióstr Calhoun. Zamieszkują one posiadłość Towers, która od pokoleń należy do ich rodziny. Tytułowe Cathrine i Amanda to dwie z czterech sióstr Calhoun. Pomimo, że dochodzi do sprzeczek pomiędzy nimi, siostry bardzo się kochają i są ze sobą blisko. Mają jednak problem z utrzymaniem posiadłości, ponieważ potrzebuje ona gruntownego remontu. To nie jest takie proste - renowacja Towers pożarłaby niewyobrażalne sumy pieniędzy. Wszystko psuje ciotka, która zaprasza magnata hotelowego, Trentona St. Jamesa, który ma plan jak zająć się posiadłością sióstr. Siostry, a w szczególności Catherine, nie są do tego pomysłu przekonane. I choć na początku Catherine i Trenton będą darzyć siebie niechęcią, nie będą mogli zaprzeczyć, że coś do siebie czują. Druga część historii poświęcona jest Amandzie. Pewnego dnia wpada ona na rosłego mężczyznę, Sloana. Choć z początku jest zirytowana jego zachowaniem i nieprzyjemnym spotkaniem z nieznajomym, nie jest w stanie wyrzucić go z głowy. A gdy okaże się, że mężczyzna jest w pewien sposób zaangażowany w pracę przy posiadłości Towers - czy będzie w stanie zahamować swoją namiętność?
Oprócz bohaterek, obie historie łączy pewien schemat opowiadania. Mamy więc bardzo niechętnych wobec siebie bohaterów, którzy koniec końców zaczną darzyć siebie uczuciem. Ich romans staje się głównym wątkiem danego opowiadania, lecz dla mnie w obu historiach bardziej interesowały poboczne wątki jak chociażby historia miłosna babci głównych bohaterek. Nie chcę za wiele zdradzać, ale bardzo mi się podoba jak w książce historia łączy się z teraźniejszością, a tutaj jest to zrobione w naprawdę ciekawy i uroczy sposób. Przyznam, że wciągnęła mnie ta książka. Z pewnością przeczytam pozostałe części z serii, ponieważ "Catherine. Amanda" dostarczyły mi niemało wzruszeń, ale i uśmiechu.

Nora Roberts to autorka, która ma talent do pisania powieści, zwłaszcza historii romantycznych. Można się czepiać, że pisze względnie podobne do siebie historie w stylu "chłopak poznaje dziewczynę", ale zawsze jest w nich lekkość i jakiś interesujący wątek, który się wyróżnia. Sięgam po je książki zawsze za każdym razem, gdy mam ochotę na ciekawą lekką powieść i jak do tej pory nigdy się nie zawiodłam. W "Catherine. Amanda" mamy do czynienia z historią sióstr Calhoun. Zamieszkują one posiadłość Towers, która od pokoleń należy do ich rodziny. Tytułowe Cathrine i Amanda to dwie z czterech sióstr Calhoun. Pomimo, że dochodzi do sprzeczek pomiędzy nimi, siostry bardzo się kochają i są ze sobą blisko. Mają jednak problem z utrzymaniem posiadłości, ponieważ potrzebuje ona gruntownego remontu. To nie jest takie proste - renowacja Towers pożarłaby niewyobrażalne sumy pieniędzy. Wszystko psuje ciotka, która zaprasza magnata hotelowego, Trentona St. Jamesa, który ma plan jak zająć się posiadłością sióstr. Siostry, a w szczególności Catherine, nie są do tego pomysłu przekonane. I choć na początku Catherine i Trenton będą darzyć siebie niechęcią, nie będą mogli zaprzeczyć, że coś do siebie czują. Druga część historii poświęcona jest Amandzie. Pewnego dnia wpada ona na rosłego mężczyznę, Sloana. Choć z początku jest zirytowana jego zachowaniem i nieprzyjemnym spotkaniem z nieznajomym, nie jest w stanie wyrzucić go z głowy. A gdy okaże się, że mężczyzna jest w pewien sposób zaangażowany w pracę przy posiadłości Towers - czy będzie w stanie zahamować swoją namiętność?
Oprócz bohaterek, obie historie łączy pewien schemat opowiadania. Mamy więc bardzo niechętnych wobec siebie bohaterów, którzy koniec końców zaczną darzyć siebie uczuciem. Ich romans staje się głównym wątkiem danego opowiadania, lecz dla mnie w obu historiach bardziej interesowały poboczne wątki jak chociażby historia miłosna babci głównych bohaterek. Nie chcę za wiele zdradzać, ale bardzo mi się podoba jak w książce historia łączy się z teraźniejszością, a tutaj jest to zrobione w naprawdę ciekawy i uroczy sposób. Przyznam, że wciągnęła mnie ta książka. Z pewnością przeczytam pozostałe części z serii, ponieważ "Catherine. Amanda" dostarczyły mi niemało wzruszeń, ale i uśmiechu.

Nora Roberts pisze swoje powieści od lat 80. Przez lata udało jej się zapracować na tytuł jednej z najbardziej poczytnych autorek romansów. Jej książki się kocha albo nienawidzi. Kocha za wyjątkowych, uroczych i sympatycznych bohaterów, za porywające, ciekawe, romantyczne historie. Można ją też nienawidzić za pewną powtarzalność i cukierkowość jej historii. To autorka, o której warto mieć wyrobione zdanie i której chociaż jedną książkę trzeba przeczytać. A dla mnie jej najbardziej reprezentatywną opowieścią jest saga o siostrach Calhoun. Łączy ona w sobie wszystkie cechy charakterystyczne dla twórczości Nory Roberts. "Catherine Amanda" to tak naprawdę kompilacja dwóch pierwszych książek ze wspomnianej serii (w sumie seria zawiera ich 5) i początek tej romansowej opowieści o przeszłości i tajemnicy, która kontynuowana jest w książkach: "Lilah", "Suzanna" oraz "Pomyślne wiatry". Wszystko koncentruje się na posiadłości Towers należącej do rodziny Calhoun i rzekomym zakopanym skarbie - szmaragdowym naszyjniku babci bohaterek, która jest również obecna jako duch i w retrospekcjach przez wszystkie książki. To co łączy wszystkie książki to główne bohaterki, ale fabuła poszczególnych książek różni się od siebie i opowiadają jakąś historię z życia jednej z sióstr.
Pierwsza część książki opowiada historię Catherine'y "C.C." Calhoun. W Towers mieszka obecnie pięć kobiet i dwoje dzieci. Jest to stary, rozpadający się dom i rozpaczliwie potrzebuje remontu, na który ich nie stać. Gdyby tylko udało im się odnaleźć zaginione rodzinne szmaragdy, być może nie musieliby sprzedawać ich Trentonowi St. James, który ma plan na posiadłość Calhoun. Trenton zawraca w głowie Catherine, która z początku nie jest zbyt życzliwa wobec mężczyzny. Jednak wkrótce i ona przekonuje się, że czuje do niego pociąg.
Druga historia skupia się na drugiej siostrze - Amandzie. Jest odpowiedzialna za renowację The Towers, ale jej plany nie obejmują romansu ze Sloanem O'Rileyem. Mimo, że nie jest przekonana do tego mężczyzny wciąż nie może wyrzucić go z myśli.
Bardzo przyjemne romanse. Kibicowałam bohaterkom i bohaterom od pierwszej strony. Polecam, wciągająca lektura.

Nora Roberts pisze swoje powieści od lat 80. Przez lata udało jej się zapracować na tytuł jednej z najbardziej poczytnych autorek romansów. Jej książki się kocha albo nienawidzi. Kocha za wyjątkowych, uroczych i sympatycznych bohaterów, za porywające, ciekawe, romantyczne historie. Można ją też nienawidzić za pewną powtarzalność i cukierkowość jej historii. To autorka, o której warto mieć wyrobione zdanie i której chociaż jedną książkę trzeba przeczytać. A dla mnie jej najbardziej reprezentatywną opowieścią jest saga o siostrach Calhoun. Łączy ona w sobie wszystkie cechy charakterystyczne dla twórczości Nory Roberts. "Catherine Amanda" to tak naprawdę kompilacja dwóch pierwszych książek ze wspomnianej serii (w sumie seria zawiera ich 5) i początek tej romansowej opowieści o przeszłości i tajemnicy, która kontynuowana jest w książkach: "Lilah", "Suzanna" oraz "Pomyślne wiatry". Wszystko koncentruje się na posiadłości Towers należącej do rodziny Calhoun i rzekomym zakopanym skarbie - szmaragdowym naszyjniku babci bohaterek, która jest również obecna jako duch i w retrospekcjach przez wszystkie książki. To co łączy wszystkie książki to główne bohaterki, ale fabuła poszczególnych książek różni się od siebie i opowiadają jakąś historię z życia jednej z sióstr.
Pierwsza część książki opowiada historię Catherine'y "C.C." Calhoun. W Towers mieszka obecnie pięć kobiet i dwoje dzieci. Jest to stary, rozpadający się dom i rozpaczliwie potrzebuje remontu, na który ich nie stać. Gdyby tylko udało im się odnaleźć zaginione rodzinne szmaragdy, być może nie musieliby sprzedawać ich Trentonowi St. James, który ma plan na posiadłość Calhoun. Trenton zawraca w głowie Catherine, która z początku nie jest zbyt życzliwa wobec mężczyzny. Jednak wkrótce i ona przekonuje się, że czuje do niego pociąg.
Druga historia skupia się na drugiej siostrze - Amandzie. Jest odpowiedzialna za renowację The Towers, ale jej plany nie obejmują romansu ze Sloanem O'Rileyem. Mimo, że nie jest przekonana do tego mężczyzny wciąż nie może wyrzucić go z myśli.
Bardzo przyjemne romanse. Kibicowałam bohaterkom i bohaterom od pierwszej strony. Polecam, wciągająca lektura.