Książka - Jak stworzyłem Tsubasę

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Jak stworzyłem Tsubasę

Jak stworzyłem Tsubasę

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Cały świat zafascynował się „Kapitanem Tsubasą” – zarówno mangą, jak i anime przedstawiającymi perypetie utalentowanego młodego piłkarza, jego przyjaciół i przeciwników z boiska. Opowieści o Tsubasie rozbudziły wyobraźnię takich futbolowych gwiazd jak Leo Messi, Andres Iniesta, Thierry Henry, Lucas Podolski i Kylian Mbappe. W Polsce serial ten także zdobył serca młodzieży, zwłaszcza dzięki emisji na kanale Polonia 1, wpływając na całe pokolenie fanów futbolu.

Yoichi Takahashi, autor tej kultowej serii, w swojej autobiografii opisuje, jak powstał słynny bohater. Zdradza w niej także historie ze swojego życia rodzinnego, zamiłowanie do baseballa i początki kariery w roli mangaki, które obfitowały w różne wyzwania. Opowiada również o swoim debiucie i intensywnej pracy, która zaowocowała miłością fanów na całym świecie.

Książka „Jak stworzyłem Tsubasę” to ilustrowana publikacja, która oprócz narracji zawiera również wizerunki postaci takich jak Tsubasa Ozora, Genzo Wakabayashi, Kojiro Hyuga, Jun Misugi, Taro Misaki i Ryo Ishizaki. Wszyscy ci bohaterowie są doskonale znani miłośnikom „Kapitana Tsubasy”.

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Cały świat zafascynował się „Kapitanem Tsubasą” – zarówno mangą, jak i anime przedstawiającymi perypetie utalentowanego młodego piłkarza, jego przyjaciół i przeciwników z boiska. Opowieści o Tsubasie rozbudziły wyobraźnię takich futbolowych gwiazd jak Leo Messi, Andres Iniesta, Thierry Henry, Lucas Podolski i Kylian Mbappe. W Polsce serial ten także zdobył serca młodzieży, zwłaszcza dzięki emisji na kanale Polonia 1, wpływając na całe pokolenie fanów futbolu.

Yoichi Takahashi, autor tej kultowej serii, w swojej autobiografii opisuje, jak powstał słynny bohater. Zdradza w niej także historie ze swojego życia rodzinnego, zamiłowanie do baseballa i początki kariery w roli mangaki, które obfitowały w różne wyzwania. Opowiada również o swoim debiucie i intensywnej pracy, która zaowocowała miłością fanów na całym świecie.

Książka „Jak stworzyłem Tsubasę” to ilustrowana publikacja, która oprócz narracji zawiera również wizerunki postaci takich jak Tsubasa Ozora, Genzo Wakabayashi, Kojiro Hyuga, Jun Misugi, Taro Misaki i Ryo Ishizaki. Wszyscy ci bohaterowie są doskonale znani miłośnikom „Kapitana Tsubasy”.

Szczegóły

Opinie

Książki autora

Podobne

Dla Ciebie

Książki z kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 56.04 zł
Okładka: CD/DVD
Ilość stron: 306
Rok wydania: 2025
Rozmiar: 1 × 1 mm
ID: 9788397451520
Autorzy:

Inne książki: Yoichi Takahashi

Podobne produkty

Może Ci się spodobać

Inne książki z tej samej kategorii

Opinie użytkowników
5.0
1 ocena i 1 recenzja
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

880 zł

Dodana przez Brak imienia i nazwiska w dniu 26.06.2025
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
ikona trofeum Recenzja otrzymała nagrodę, sprawdź inne recenzje z nagrodami.
Nie każda książka powinna być oceniana według tego, czym powinna być. Bo są książki, które nie chcą być ani literaturą, ani przewodnikiem, ani zapisem epoki. Nie chcą pouczać, inspirować, ani nawet opowiadać. Chcą istnieć – na marginesie, pomiędzy, obok. Chcą przypomnieć, że kiedyś coś czułeś. Że miałeś dziesiątkę na plecach, choć byłeś ostatni w składzie. Że grało się mecz bez bramek i bez widowni. Że świat mieścił się w szkolnym zeszycie – tym samym, w którym najważniejsze były kreski rysowane po lekcjach. I w tym sensie „Jak stworzyłem Tsubasę” jest książką kompletną. Niepełną, ale kompletną.
Bo Yoichi Takahashi nie pisze o sukcesie. Nie opowiada historii zwycięzcy. Nie buduje mitologii autora. Pisze tak, jakby rysował. Kadrami, powtórzeniami, skrótami, które zna tylko on. Książka nie prowadzi, nie rozwija, nie zamyka. Przeskakuje, kluczy, odbija. A mimo to – trafia. Trafia, bo nie udaje. Bo nie próbuje być uniwersalna. Bo nie mówi: „oto droga do sukcesu”. Mówi: „to była moja droga – i nie miałem innej”.
Już sama okładka jest aktem pamięci. Czyste wspomnienie. Tsubasa w półskoku, z oczami jak zawsze radosnymi, z piłką większą niż głowa – wyskakuje z telewizora, który po wyłączeniu pachniał ozonem. To nie estetyka. To nie retro. To nie nostalgia. To bodziec – uruchamiający nie design, tylko coś pod skórą. Książka nie zaprasza – ona wyłania się z pamięci. Jak dźwięk modemu, jak zapach spalonej gumy po WF-ie
Najpierw czujesz ją w dłoniach. Papier przypomina zeszyty z podstawówki... Ilustracje są blade, miejscami niedokończone. Czasem bardziej przypominają notatki niż plansze. Ale dzięki temu nie wchodzą między czytelnika a emocję. Są jak szkice, które zostawia się dla siebie – nie po to, by imponować, ale żeby pamiętać.
Każdy rozdział otwiera twarz bohatera: Tsubasa, Misaki, Wakabayashi, Ishizaki, Hyuga, Matsuyama, Misugi, Wakashimazu, Hongo. Nie jako ikony. Jako drogowskazy. Każdy z nich prowadzi do innego kawałka życia autora. Misaki to liceum i pierwsze zarysy marzeń. Ishizaki – desperacja i brak planu B. Wakashimazu – powtarzalność, która staje się rytuałem. Hyuga – nieprzejednana siła. Misugi – perfekcjonizm okupiony słabością. Hongo – ten, który dawał dystans. Twarze nie są ozdobą. Są punktem odniesienia.
I to wszystko byłoby tylko układanką dla fanów, gdyby nie ton narracji. Styl Takahashiego nie bawi się formą. Zdania są suche, konkretne, techniczne. Przypominają bardziej zapiski robione dla siebie niż tekst pisany z myślą o odbiorcy, ale w tych skrótach jest uczciwość. Nie ma tu efektu. Nie ma tu poetyki. Jest rytm – jednostajny, repetytywny, wręcz mantryczny.
To nie styl, który wciągnie przypadkowego czytelnika. Ta książka nie opowiada – ona przywołuje. Nie działa na tych, którzy chcą „poznać Tsubasę”. Działa tylko na tych, którzy już go w sobie mają – gdzieś między kredką a boiskiem z patyków. To nie jest publikacja do odkrycia. To książka do rozpoznania. Jeżeli nie rysowałeś kiedyś bramki w zeszycie, możesz tej książki nie poczuć. Bo to nie jest opowieść o Tsubasie. To przypomnienie, że kiedyś nim byłeś.
Najmocniejsze uderzenie przychodzi znienacka. Trzeci rozdział. Ishizaki. I to zdanie, które wbija się pod czaszkę, bez zapowiedzi i bez cudzysłowu:
„Jeśli nie udałoby mi się zostać mangaką, to pozostaje mi tylko umrzeć.”
Nie jest wytłuszczone. Nie jest wyróżnione. A mimo to rozsadza strukturę. To nie dramatyzm. To granica. Moment, w którym manga przestaje być aspiracją, a staje się warunkiem przeżycia. Nie ma planu B. A zaraz po nim – telefon z tarczą. Tak, trzeba tłumaczyć, jak się kręciło numer. Jak się czekało, aż wróci krążek. Jak się wybierało cyfry. I nagle dociera – Takahashi nie pisze o przeszłości. On pisze z przeszłości. Pisze z miejsca, które już nie istnieje.
Czwarty i piąty rozdział – Wakashimazu, Matsuyama – to już nie wznoszenie się. To zapętlenie. Powracające frazy, powtórzenia o tym, że manga była wszystkim. Że bez niej nie byłoby niczego. Prawda – ale tracą siłę. Bo rytm zaczyna dławić. Bo obsesja, która była atutem, zaczyna dominować. Tylko, że obsesyjność i rytm powtórzeń są częścią stylu narracji Takahashiego, który nie umie, nie chce i nie potrzebuje mówić w inny sposób.
I wtedy dzieje się coś dziwnego. Tekst zaczyna się układać w kadry. Czytając, nie widzisz już zdań. Widzisz klatki. Narracja zamienia się w sekwencję – jak manga. Takahashi sam staje się bohaterem. Z zeszytem, z kredką, z cichym głodem. Jego życie to mecz, którego nikt nie ogląda, ale który trzeba rozegrać do końca.
Rozdziały z Hyugą, Wakabayashim, Misugim pokazują, że Tsubasa nie był wynikiem inspiracji. Był wynikiem roboty. Znoju. Poprawek. Nocy. Tego, że robiło się jedną stronę pięć razy, aż zaskoczy. Nie z geniuszu. Z uporu.
A potem – piłkarze. Ci prawdziwi. Dziękujący za inspirację. Ci, którzy trenowali, bo oglądali anime. I wtedy przestaje być wstydliwie. Przestaje być fanowsko. To już nie dziecinada. To wspólnota. Jakby te wszystkie rysunki z zeszytów do biologii, te mecze na kartkach w kratkę, nagle znalazły sens. Bo kiedy fikcja trafia do szatni reprezentacji narodowej – przestaje być tylko fikcją
Przedostatni rozdział – Hongo – to lustrzane odbicie. Takahashi już wie, że zostawił po sobie coś większego niż manga. Nie mówi tego wprost. Ale widać to w słowach. W dystansie. W braku potrzeby tłumaczenia się.
I wreszcie – dorosły Tsubasa. Ostatni rozdział. Padają słowa:
„Nie chciałbym, abyśmy mylili wolność z egoizmem.”
To nie myśl bohatera. To nie fragment scenariusza. To manifest. Deklaracja kogoś, kto do końca pozostał wierny swojej kresce – i samej idei tworzenia.
Ale są też braki. Bracia Tachibana – pominięci. Sorimachi – nieobecny. Postacie drugiego planu – wymazane. Może zabrakło miejsca. Może to świadomy wybór. A może obsesja Takahashiego była zbyt skupiona na własnym cieniu, by patrzeć w bok.
Na końcu – błąd redakcyjny. W książce o precyzji, o dążeniu do ideału – zostawienie podpisów drużyn w oryginale boli. Nie ze względu na treść. Ze względu na szacunek.
I tu wracam ja. Nie jako recenzent. Jako ktoś, kto rysował bramkę na marginesie zeszytu. Kto znał nazwiska z anime lepiej niż z lekcji historii. Kto nie chciał być mistrzem świata, ale chciał wierzyć, że można.
Bo nie chodzi o sukces. Chodzi o to, żeby rysować, gdy nikt nie patrzy. Żeby biec, gdy nie ma bramek. Żeby nie zejść z boiska, nawet gdy już dawno skończył się mecz
Nie śnił. Planował. Nie czekał na inspirację – liczył kreski. Nie miał marzeń. Miał cel. I go A potem jeszcze raz.
I jeszcze raz.
Aż nikt inny nie mógł go narysować lepiej.
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

13.99 zł

Darmowa od 190 zł

ORLEN Paczka

12.99 zł

Darmowa od 190 zł

Automaty DHL BOX 24/7 i punkty POP

12.99 zł

Darmowa od 190 zł

DPD Pickup Punkt Odbioru

11.99 zł

Darmowa od 190 zł

Automaty Orlen Paczka, sklepy Żabka i inne

13.99 zł

Darmowa od 190 zł

GLS U Ciebie - Kurier

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier DPD

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier InPost

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Pocztex Kurier

13.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier DHL

14.99 zł

Darmowa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Punkt odbioru (Dębica)

2.99 zł

Darmowa od 190 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info