Muzy. My stworzyłyśmy sztukę

Ruth Millington wzięła na warsztat temat często pomijany lub traktowany pobieżnie – kto naprawdę stoi za wielkimi dziełami sztuki. I zrobiła to z pasją, zaangażowaniem i ogromną wiedzą, ale przede wszystkim z szacunkiem do tych, którzy przez lata pozostawali w cieniu. Muzy - modelki, partnerki, bliscy, przyjaciele i ci, którzy pojawili się w życiu artysty na chwilę, ale zostali w jego dziełach na zawsze, w tej książce wreszcie stają się pełnoprawnymi bohaterami.
„Muzy" to lektura, która otwiera oczy - i to dosłownie. Przez 29 fascynujących historii poznajemy nie tylko kulisy powstawania znanych dzieł, ale przede wszystkim ludzi, którzy je współtworzyli – nie pędzlem, ale obecnością, emocją i relacją. Czasem była to inspiracja romantyczna, czasem destrukcyjna, a czasem bolesna, ale zawsze – żywa i naładowana emocjami.
To też książka o tym, jak cienka bywa granica między twórcą a jego muzą i jak często ta osoba był kimś więcej, niż chciała widzieć historia. Autorka nie tylko przywraca podmiotowość muzom, ale pokazuje, że bez nich wiele z arcydzieł po prostu by nie powstało albo nie miało tej samej siły rażenia. I nie chodzi tu tylko o kobiety. Książka łamie stereotypy, pokazując, że muzą mógł być każdy, bez względu na płeć, epokę czy status.

Millington nie ociera się o banał. Pisze jasno, konkretnie, momentami wręcz reportersko, ale z wyczuciem i wyważeniem. Każdy rozdział to osobna opowieść: o artyście, o jego muzie i o tym, jak ta relacja wpłynęła na sztukę. To solidna porcja wiedzy, ale podana w sposób przystępny, ciekawy i nienadmiernie akademicki.
To lektura, która nie tylko poszerza wiedzę, ale zmienia sposób patrzenia na sztukę. Pokazuje, że za każdą wielką wizją stoi ktoś jeszcze - często cichy, niedoceniony, zepchnięty na margines czy zapomniany.