Dziennik cwaniaczka. Ryzyk-fizyk

Greg doskonale zdaje sobie sprawę, dlaczego wszystko znowu poszło nie po jego myśli. Oczywiście, wina leży po stronie mamy. Kiedy ostrzegała go, że mózg działa jak mięsień, a bez odpowiedniego treningu staje się bezkształtny i miękki, postanowił zaangażować się w coś naprawdę KREATYWNEGO. Owszem, jego udział w grze na waltorni w szkolnej orkiestrze był przypadkowy (i niezbyt udany), ale plan stworzenia niskobudżetowego horroru z Rowleyem jako wyłącznym aktorem w rolach głównych musiał się udać! Zwłaszcza emocjonująca scena pojedynku pomiędzy burmistrzem a gigantycznym, stu pięćdziesięciometrowym Królem Dżdżownic zapowiadała się epicko. Tak, to była świetna idea. A przynajmniej byłaby, gdyby nie pojawiły się gęsi, które wszystko pokrzyżowały.