Beztroski książę

Na kartach niniejszej powieści, Jego Królewska Wysokość Bennet de Cordina, drugi w kolejce do tronu jest w każdym calu KSIĘCIEM PLAYBOYEM za jakiego uważają go media! Jest arogancki, pewny siebie i dobrze czuje się ze swoim tytułem. Ma na swoim koncie wiele skoków w bok i skandali. Nie wstydzi się do tego przyznać. Kobiety i czarowanie swoim urokiem osobistym przychodzą mu z łatwością. Ale to nie znaczy, że kocha swój kraj mniej niż Aleksander, jego starszy brat i następca tronu. Nie oznacza to również, że traktuje swoje obowiązki mniej poważnie niż Alex, że nie martwi się o terrorystę, który już wcześniej skrzywdził jego rodzinę i wciąż czeka, by uderzyć ponownie.... Na pewno jeden i drugi książę czują odpowiedzialność za królestwo, choć każdy inaczej to okazuje, inne tez priorytety im przyświecają, to ciekawy zabieg ze strony a autorki tak nakreślić fabułę, aby każda kobieta mogła wybrać kogoś dla siebie;-)

"Beztroski książę" to trzymająca w napięciu lektura o wiele bardziej porywająca niż poprzednie, jednak wciąż czegoś jej brakowało. Potrzebowała więcej stron (dużo więcej) by niektóre pomysły zostały rozwinięte głębiej, a nie tylko wspomniane przelotnie (pasja Bennetta do koni mogłaby być bardziej rozwinięta). Czekałam z zapartym tchem na historię miłosną Bennetta, najmłodszego z rodu i najbardziej niespokojnego z rodzeństwa....

Bennett to otwarty, zabawny, miłośnik piękna, a zwłaszcza pięknych kobiet. Znajduje bratnią duszę w uroczej Hannah dobrodusznej młodej kobiecie z dużą dozą zdrowego rozsądku. Wszystkie te cechy wzbudzają zainteresowanie naszego bohatera i jego gorące pragnienie posiadania tej kobiety. Hannah była tak cudownie skomplikowaną postacią, że w pełni przekonała mnie, że jest idealną partią dla mojego ulubieńca. Młoda kobieta, którą łatwo przeoczyć ale która ma bystry umysł i ukryty głęboko w sobie spryt. Choć wszystko to było do przewidzenia nie znaczy to że podwójna rola, którą zagrała nie podobała mi się.... wręcz przeciwnie B
była wspaniała! Hannah nie jest tym za kogo Bennet ją uważa. Jest tajną agentką, pracującą dla rodziny królewskiej aby wyeliminować niebezpieczeństwo, które zagraża ich życiu od 14 lat. Sukces misji polega na zachowaniu tajemnicy, a ona nie może powiedzieć Bennetowi kim tak naprawdę jest. Czy miłość zwycięży? Jak ta dwójka poradzi sobie z całym światem, wbrew któremu zapałali do siebie uczuciem Godna polecenia książka. ****

"Beztroski książę" to trzecia książka w serii, która koncentruje się na osobie Bennett. Z całej trójki rodzeństwa on jest najbardziej sympatyczny i uśmiechnięty. Książę Bennett zawsze był moim ulubieńcem, oczywiście przestrzega tych nudnych królewskich zasad, ale robi to tylko wtedy gdy jest to konieczne, w oficjalnym wydarzeniu. Stara się zrobić jak najwięcej dla potrzebujących. Jego twarz pojawiała się kiedyś w magazynach które opisywały jego skandaliczne związki, którym nie zaprzeczał nawet jeśli nie wszystkie były prawdziwe. Prawda ukryta w tych okładkach magazynów była taka, że on po prostu chciał być wolny i chciał żyć jak każdy inny człowiek. Trudno go nie lubić, jest wrażliwy i kocha zwierzęta, szczególnie konie.

Kiedy Bennett zobaczył Hannę po raz pierwszy uznał, że jest nudna i przewidywalna. Nie ma w niej nic co przykułoby jego uwagę ale te pierwsze wnioski odeszły szybko w niepamięć kiedy zauważył w tej kobiecie coś wyjątkowego, czego nie spotkam do tej pory w żadnej innej. To dość zabawne, ponieważ większość ludzi na kartach tej powieści uważa, że Hannah Rothchild jest kulturalną dziewczyną, spokojną i nieszczególnie warta uwagi, a jej sposób ubierania, dość krzykliwy jest tylko rodzajem niezdrowej megalomanii. Tymczasem dyskrecja jest częścią jej pracy... Pracy, która musi być wykonywana dobrze, wymaga w tym zakresie nie rzucania się w oczy, kiedy nie wymaga tego sytuacja.

Romans między Hannah i Bennett rozwijał się znacznie wolniej w porównaniu do tych z innych serii autorki. Głowna bohaterka nie chciała, by książę mieszał się w sprawy jej samej i jej bliskich, a im bardziej go odpychała tym bardziej oboje byli przyciągani do siebie. Znany paradoks z życia, nad którego rozwikłaniem głowili się alchemicy, pisarze, muzycy i inne wielkie umysły tego świata. Jak pewnie się domyślacie, nie ma ma takiej siły na tym świecie, która powstrzyma dwójkę naszych bohaterów przed wspólnym życiem, chyba, że.... przeczytacie książkę i sami stwierdzicie, czy było warto?

"Beztroski książę" przynosi nam wielki romans, wielką miłość: były momenty, w których się wzruszyłam, były tez takie, gdzie uśmiechnęłam się szeroko. Zimowe wieczory to idealna aura aby sięgnąć po literaturę spod znaku pióra Nory Roberts, zwłaszcza gdy brakuje wam słońca i witamin, jedno i drugie znajdziecie w tej książce!

"Beztroski książę" to trzecia książka w serii, która koncentruje się na osobie Bennett. Z całej trójki rodzeństwa on jest najbardziej sympatyczny i uśmiechnięty. Książę Bennett zawsze był moim ulubieńcem, oczywiście przestrzega tych nudnych królewskich zasad, ale robi to tylko wtedy gdy jest to konieczne, w oficjalnym wydarzeniu. Stara się zrobić jak najwięcej dla potrzebujących. Jego twarz pojawiała się kiedyś w magazynach które opisywały jego skandaliczne związki, którym nie zaprzeczał nawet jeśli nie wszystkie były prawdziwe. Prawda ukryta w tych okładkach magazynów była taka, że on po prostu chciał być wolny i chciał żyć jak każdy inny człowiek. Trudno go nie lubić, jest wrażliwy i kocha zwierzęta, szczególnie konie.

Kiedy Bennett zobaczył Hannę po raz pierwszy uznał, że jest nudna i przewidywalna. Nie ma w niej nic co przykułoby jego uwagę ale te pierwsze wnioski odeszły szybko w niepamięć kiedy zauważył w tej kobiecie coś wyjątkowego, czego nie spotkam do tej pory w żadnej innej. To dość zabawne, ponieważ większość ludzi na kartach tej powieści uważa, że Hannah Rothchild jest kulturalną dziewczyną, spokojną i nieszczególnie warta uwagi, a jej sposób ubierania, dość krzykliwy jest tylko rodzajem niezdrowej megalomanii. Tymczasem dyskrecja jest częścią jej pracy... Pracy, która musi być wykonywana dobrze, wymaga w tym zakresie nie rzucania się w oczy, kiedy nie wymaga tego sytuacja.

Romans między Hannah i Bennett rozwijał się znacznie wolniej w porównaniu do tych z innych serii autorki. Głowna bohaterka nie chciała, by książę mieszał się w sprawy jej samej i jej bliskich, a im bardziej go odpychała tym bardziej oboje byli przyciągani do siebie. Znany paradoks z życia, nad którego rozwikłaniem głowili się alchemicy, pisarze, muzycy i inne wielkie umysły tego świata. Jak pewnie się domyślacie, nie ma ma takiej siły na tym świecie, która powstrzyma dwójkę naszych bohaterów przed wspólnym życiem, chyba, że.... przeczytacie książkę i sami stwierdzicie, czy było warto?

"Beztroski książę" przynosi nam wielki romans, wielką miłość: były momenty, w których się wzruszyłam, były tez takie, gdzie uśmiechnęłam się szeroko. Zimowe wieczory to idealna aura aby sięgnąć po literaturę spod znaku pióra Nory Roberts, zwłaszcza gdy brakuje wam słońca i witamin, jedno i drugie znajdziecie w tej książce!

Na kartach niniejszej powieści, Jego Królewska Wysokość Bennet de Cordina, drugi w kolejce do tronu jest w każdym calu KSIĘCIEM PLAYBOYEM za jakiego uważają go media! Jest arogancki, pewny siebie i dobrze czuje się ze swoim tytułem. Ma na swoim koncie wiele skoków w bok i skandali. Nie wstydzi się do tego przyznać. Kobiety i czarowanie swoim urokiem osobistym przychodzą mu z łatwością. Ale to nie znaczy, że kocha swój kraj mniej niż Aleksander, jego starszy brat i następca tronu. Nie oznacza to również, że traktuje swoje obowiązki mniej poważnie niż Alex, że nie martwi się o terrorystę, który już wcześniej skrzywdził jego rodzinę i wciąż czeka, by uderzyć ponownie.... Na pewno jeden i drugi książę czują odpowiedzialność za królestwo, choć każdy inaczej to okazuje, inne tez priorytety im przyświecają, to ciekawy zabieg ze strony a autorki tak nakreślić fabułę, aby każda kobieta mogła wybrać kogoś dla siebie;-)

"Beztroski książę" to trzymająca w napięciu lektura o wiele bardziej porywająca niż poprzednie, jednak wciąż czegoś jej brakowało. Potrzebowała więcej stron (dużo więcej) by niektóre pomysły zostały rozwinięte głębiej, a nie tylko wspomniane przelotnie (pasja Bennetta do koni mogłaby być bardziej rozwinięta). Czekałam z zapartym tchem na historię miłosną Bennetta, najmłodszego z rodu i najbardziej niespokojnego z rodzeństwa....

Bennett to otwarty, zabawny, miłośnik piękna, a zwłaszcza pięknych kobiet. Znajduje bratnią duszę w uroczej Hannah dobrodusznej młodej kobiecie z dużą dozą zdrowego rozsądku. Wszystkie te cechy wzbudzają zainteresowanie naszego bohatera i jego gorące pragnienie posiadania tej kobiety. Hannah była tak cudownie skomplikowaną postacią, że w pełni przekonała mnie, że jest idealną partią dla mojego ulubieńca. Młoda kobieta, którą łatwo przeoczyć ale która ma bystry umysł i ukryty głęboko w sobie spryt. Choć wszystko to było do przewidzenia nie znaczy to że podwójna rola, którą zagrała nie podobała mi się.... wręcz przeciwnie B
była wspaniała! Hannah nie jest tym za kogo Bennet ją uważa. Jest tajną agentką, pracującą dla rodziny królewskiej aby wyeliminować niebezpieczeństwo, które zagraża ich życiu od 14 lat. Sukces misji polega na zachowaniu tajemnicy, a ona nie może powiedzieć Bennetowi kim tak naprawdę jest. Czy miłość zwycięży? Jak ta dwójka poradzi sobie z całym światem, wbrew któremu zapałali do siebie uczuciem Godna polecenia książka. ****