Szczęście ma smak szarlotki

Mirka to młoda, samotna matka. Zbliżają się jej urodziny, dlatwgo robi listę rzeczy, które chce zrobić przed trzydziestką. Chce iść na kurs pieczenia, podróżować, spędzać czas z rodziną ale także znaleźć miłość. Czy jej się to uda?

Pierwszy partner Mirki okazuje się nieodpowiedzialny. Sami przeczytacie, że to duże dziecko, nic nie jest ważniejsze od niego i pieniędzy. Cały czas próbuje mieszać w życiu Miry. Niestety udaje mu się to zbyt często.

Książka jest ogromnym hejtem na zawód nauczyciela, uczniów i szkołe. Mirka jest nauczycielką. Jest zniechęcona do pracy i zmęczona. Bardzo często myśli o zmianie. Może praca nauczyciela nie jest jej pisana. W końcu nie każdy ma powołanie do pracy z dziećmi. Czy wy również uważacie, że w naszych szkoachh nauczyciele mają tak źle?

Jabłka w tej historii oprócz ciasta i tytułu mają swoją ogromna rolę. Jest to słodkie wspomnienie, które bohaterowie chcą utrwalić na zawsze. Mnie bardzo to urzekło.
To słodka opowieść na pochmurne popołudnie. Polecam tym którzy szukają czegoś lekkiego. Książka ma potencjał na kolejną część, a tam chyba pojawi się również wątek kryminalny. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie po zakończeniu książki.