Nieczuły Casanova

Ahhh, no fajne to było! Z książkami L. J. Shen jestem na bieżąco, więc gdy pojawiła się tylko zapowiedź Nieczułego Casanovy wiedziałam, że prędzej niż później wpadnie w moje łapki. Autorka po raz kolejny podniosła poprzeczkę i napisała wyjątkową historię miłosną, która porwała mnie od pierwszej strony i trzymała mocno do ostatniej.

„Nieczuły Casanova” to trzecia część trylogii - choć można ją czytać jako samodzielną powieść, zostanie lepiej zrozumiana, jeśli zacznie się od pierwszej.

Riggs jest bogaty - wręcz obrzydliwie, ale się tym nie chwali. Właściwie robi wszystko, żeby to ukryć. Wolałby nie być „lubianym” za swoje bogactwo.
Z kolei Duffy, ehhh... Kobieta doprowadzała mnie do szału. Było kilka momentów w książce, w których po prostu chciałam dać jej w twarz. Jedyne, czego pragnie w życiu nasza bohaterka, to pieniądze, małżeństwo i pozostanie w Stanach Zjednoczonych. Myśli, że jej cel został niemal osiągnięty, ale zostaje na lodzie kiedy jej (już były) chłopak nagle wyjeżdża i zostawia ją tuż przed wygaśnięciem wizy. To właśnie wtedy spotyka Riggsa, który
musi zostać w Nowym Jorku aby udowodnić swojemu szefowi, że to jego miejsce. Pomimo niechęci tymczasowe małżeństwo z Duffy może być kluczem do tego, by szef nie wysłał go na Alaskę, gdzie bohater nie chce się znaleźć.

Spędzając ze sobą dużo czasu, nienawiść, którą do siebie żywili, powoli przeradza się w gorącą chemię i intensywne napięcie, a oni nie potrafią powstrzymać się przed tym, by uczucia nie pochłonęły ich oboje.

Ta historia była zabawna, gorąca a nawet poruszająca. Polecam tą, jaki i pozostałe książki z serii!