Start Over

Victor Lane i Melanie Clant jako dzieci obiecali sobie, że pozostaną przyjaciółmi na zawsze. Więc kiedy chłopak nagle znikł z życia dziewczyny, połamał jej serce na milion kawałków. Żal dziewczyny przekształcił się w gorycz, a gorycz w nienawiść. Minęły lata, a rana w sercu Melanie powoli się zagoiła, sprawy rodzinne dziewczyny także się ustabilizowały. Trafiła do rodziny zastępczej, w której w końcu odnalazła bezpieczny i kochający dom. Melanie zmieniła imię na Melody, aby w symboliczny sposób odciąć się od przykrych wspomnień. Jednak los miał swoje plany. Dziewczyna wraz z rodzicami przeprowadziła się do Malibu, rodzinnego miasta Victora. Drogi dawnych przyjaciół znowu się przecinają. Czy chłopak w ogóle będzie ją jeszcze pamiętał? Czy Melanie zdoła mu wybaczyć? A może zmiany, jakie w nich zaszły, uniemożliwią im odnowienie dawnej więzi?

Moje oczekiwania do tej książki były dość wysokie z racji, iż dużo się nasłuchałam o niej na tiktoku i twitterze. Po przeczytaniu nadal nie rozumiem o co chodzi z "ból jest w modzie", bo myślałam, że jakoś mocniej mnie ona zaboli. Owszem były momenty w których było mi przykro, ale tak żebym miała wylewać mase łez to raczej nie. Myślę, że za bardzo się jednak nastawiłam na tą ogromną ilość bólu i dlatego ocena odrobine poszła w dół. Gdy Iza ogłosiła wydanie Sov wiedziałam, że będzię to cudowna książka. Miło mi się spędzało z nią czas i była dla mnie ona taka przyjemna, aby po prostu uciec od rzeczywistości. Pokochałam historię Mel i Victora, ale Iza.. co to było za zakończenie! Nadal nie potrafie sobie wybić go z głowy i ciągle nad nim rozmyślam. Jestem pewna, że zostanie mi ono na bardzo długi okres czasu w pamięci.

Osobiście przyznam, że nie czytałam jeszcze Thanks to you, ale wiecie co? Przyjemnie mi się czytało SOV z takiego względu, że ja kompletnie nie znałam Mel ani Victora. Poznawałam ich stopniowo w spin-offie i mimo spojlerów, które mi są akurat niestraszne to bawiłam się z nimi świetnie. Mówiąc szczerze to bardzo ich polubiłam i już nie mogę się doczekać aż wkońcu siąde do TTY, żeby móc do nich wrócić i od początku poznać na nowo.

Książki Izy mają w sobie coś co za każdym razem przyciąga niczym magnes. Ciekawa fabuła, dobrze wykreowani bohaterowie, a przede wszystkim styl pisania, który jest strasznie przyjemny. Przez jej książki się dosłownie płynie, a co więcej strony umykają nam z prędkością światła. Z każdą przeczytaną kartką wkręcamy się coraz bardziej i nie mamy czasu na to, aby powiedzieć "stop". Start over własnie takie jest. Nie możemy się oderwać i żałujemy, gdy nadchodzi koniec.