Michał Piedziewicz - sylwetka autora

Choć nie jestem częścią pokolenia, które swoimi działaniami znacząco wpłynęło na historię, tak jak strajkujący w 1988 roku, to jednak doskonale pamiętam tamte lata i emocje im towarzyszące. Z ogromnym sentymentem wracam do wspomnień z Trójmiasta na przełomie lat 80. i 90., kiedy to scena muzyczna była niezwykle dynamiczna. Zespoły takie jak Apteka czy Pancerne Rowery organizowały niezapomniane koncerty w miejscach jak Dom Kolejarza czy Opera Leśna. W tamtych czasach granie w piwnicach i garażach wydawało się czymś naturalnym, więc wraz z przyjaciółmi także podjęliśmy próbę tworzenia muzyki. Zdarzyło nam się nawet zagrać w klubie Żak oraz wystąpić w Telewizji Gdańsk.

Moje studia filozoficzne na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie były kluczowym momentem w życiu. Nauka pod okiem takich autorytetów jak ksiądz profesor Józef Tischner czy profesor Tadeusz Gadacz nauczyła mnie poważnie myśleć o otaczającym świecie. Próbowałem różnych zajęć, pracowałem jako kelner i sprzedawca win w czasach, gdy wino jeszcze nie zyskało popularności. Przez chwilę byłem dziennikarzem, a później felietonistą sportowym. Obecnie jestem wielkim miłośnikiem kolarstwa i mam nadzieję, że Gdynia pewnego dnia stanie się gospodarzem Mistrzostw Świata w tej dyscyplinie. Poza tym interesuję się też piłką ręczną, zwłaszcza teraz, gdy trwają "polskie" Mistrzostwa Europy.

Moja ścieżka zawodowa zaprowadziła mnie do RMF FM, gdzie pisałem teksty promocyjne i satyryczne. Seria "Co w trawie piszczy", którą odczytywali na antenie Dariusz Starczewski i Krystyna Czubówna, jest szczególnie bliska mojemu sercu. Teraz współpracuję z TVN przy programie "Kuchenne rewolucje", który zdobył ogromną popularność. Choć seriale i kino nie pociągają mnie tak bardzo, to teatr i literatura są dla mnie niezwykle ważne. Moją uwagę szczególnie przykuwają dzieła takich autorów jak Eco, Hrabal, McCarthy, Proust, Prus, Miłosz, Bieńczyk i Masłowska. Mam nadzieję zobaczyć "Kumernis" w gdyńskim Teatrze Muzycznym, ale moje rzadkie i krótkie pobyty w Trójmieście mogą to utrudniać. Na szczęście Kraków, w którym mieszkam, również ma swój niepowtarzalny urok.