Dodana przez Maria w dniu 02-06-2022
"Z każdym oddechem" potwierdziła moją miłość do powieści Sparksa i udowodniła dlaczego jego historie zawsze będą zajmować specjalne miejsce w moim sercu. Uśmiechałam się, śmiałam, płakałam, złościłam się i denerwowałam... wszystkie emocje, które powieść Sparksa powinna wywoływać - ja je czułam. Są rewelacyjne odczucia podczas czytania dobrej książki.
To właśnie dzięki mojej mamie przeczytałam tą książkę, jednego z moich ulubionych autorów. Dostałam ją w prezencie na urodziny i jak tylko otworzyłam paczkę zaczęłam czytać tą historię. Jedną z rzeczy, która była dla mnie szczególnie interesująca było to w jaki sposób Sparks dostał inspiracji do napisania tej historii. Chociaż jest to fikcja to jest oparta na prawdziwej historii. Za pozwoleniem bohaterów opowiedział wyjątkową historię o miłości i stracie.
Tru i Hope są głównymi bohaterami powieści. Pierwsze ich spotkanie ma miejsce na początku lat 90. Hope jest w domku swoich rodziców aby wziąć udział w ślubie przyjaciółki i spędzić ostatni weekend w domku, który ma zostać sprzedany z powodu poważnej choroby ojca. Na plaży spotyka Tru, afrykańskiego przewodnika Safari, który spędza weekend w domu obok, ponieważ chce tam poznać swojego biologicznego ojca. Natychmiast zaczyna między nimi iskrzyć. Czasami jest tak, że pragnienie jest silniejsze niż jakiekolwiek uczucia. Druga część akcji rozgrywa się dobre 25 lat później kiedy oboje są już dobrze po pięćdziesiątce, muszą zdecydować czego tak naprawdę chcą od życia.
Jeśli chodzi o podstawowy pomysł to jest to naprawdę świetna powieść. Hope i Tru są moim zdaniem naprawdę ciekawymi i sympatycznymi bohaterami tej powieści. Nie do końca jednak udaje im się przeżyć swoją miłość, gdyż większość fabuły ma tendencję do zajmowania się ich życiem przed tym jak się poznali. Szczególnie historia Tru kiedy był w Afryce zajmuje dużo miejsca na początku powieści. Ogólnie nie uważałam, że jest to złe, że dowiadujemy się tak dużo o postaci ale Hope pozostała na początku trochę bezbarwna, mimo iż na wstępie dowiadujemy się o niej kilku podstawowych rzeczy.
Inną wadą tej powiesci, którą chciałabym się podzielić jest to, że Hope wydaje się być zbyt niepewna siebie dlatego też za bardzo daje się podporządkowywać innym ludziom, głownie mężczyznom. a takiej postawy nie popieramy, my kobiety pewne siebie i wyzwolone! Okładka "Z każdym oddechem" jest w typowym dla Nicholasa Sparksa stylu.
Pod względem treści odbiega jednak nieco od tego do czego przyzwyczaiły nas powieści tego autora. Odniosłam wrażenie, że chciał bardziej ruszyć z miejsca i stworzyć bardziej "artystyczną" powieść. W pewnym stopniu mu się to udaje, ale myślę, że może to też trochę odstraszyć kilku jego zwolenników. Powieść czyta się lekko mimo że przez dłuższy czas nie ma w niej prawie żadnych dialogów, a raczej tylko same wspomnienia. Zasadniczo również podobała mi się ta powieść, ale chciałbym zobaczyć trochę więcej dialogów, które mogłyby rozjaśnić trochę fabułę, nakreślić osobowości bohaterów.
I choć Nicholas Sparks podkreśla na końcu swojej powieści, że celowo odtworzył wiele rzeczy we wspomnieniach jestem w stanie zrozumieć jego intencje. Osobiście brakowało mi jednak tej ludzkiej emocjonalności, która wynika bardziej z dialogów miedzy bohaterami, aniżeli prawdziwej akcji. Mimo wszystko polecam tę powieść, dla mniej wrażliwych będzie w sam raz :D
Dodana przez Bogusia w dniu 02-06-2022
Przeczytałam wiele książek Nicholasa Sparksa. Nie wszystkie, ale myślę, że większość z nich. Myślę, że jak mało który autor potrafi naprawdę złamać serce czytelnika.... Jego książki są zazwyczaj bardzo dramatyczne i nigdy nie wiesz czy dostaniesz szczęśliwe zakończenie, czy nie. "Z każdym oddechem" to opowieść o niespodziewanej wielkiej miłości, poświęceniach, wyrzeczeniach i cenie podejmowanej decyzji.
36-letnia Hope Anderson staje w obliczu fatalnych decyzji. Jest ze swoim partnerem od kilku lat, ale nie wie czy jest on prawdziwą miłością jej życia. Ponadto u jej ojca właśnie zdiagnozowano poważną chorobę co rodzi trudne pytania dotyczące jej własnej przyszłości. Pod wpływem impulsu Hope bierze tydzień wolnego od pracy i wyjeżdża do rodzinnego domku na plaży. Chce przemyśleć swoje dotychczasowe życie. Spotyka tam sympatycznego poszukiwacza przygód Tru. Dla obojga jest to miłość od pierwszego wejrzenia, spędzają razem cudowne, romantyczne dni. Oboje są pod presją zobowiązań rodzinnych, które stoją na przeszkodzie ich związkowi. Kiedy mroczny sekret z przeszłości Tru wychodzi na jaw ich szczęściu grozi rozpad na dobre. Bohaterowie są sympatyczni i ciekawi. Zarówno Tru, jak i Hope mają już pewne doświadczenia w swoim życiu, a teraz stoją przed nowym wyzwaniem. Jak to zwykle bywa są wzloty i upadki, które trzeba pokonać.
Tru jest miłośnikiem przyrody i poszukiwaczem przygód. Kocha swoją ojczyznę Zimbabwe. Jego otwarty i szczery sposób bycia, jak również jego współczująca natura od razu mnie przekonały. Hope jest czuła, wrażliwa i niczego nie pragnie bardziej niż dużej rodziny. Choroba ojca niepokoi ją, podobnie jak raczej wyczekująca postawa Josha wobec wspólnej przyszłości. W niektórych sytuacjach wydawała mi się trochę niepewna siebie.
Bohaterowie byli mi bardzo bliscy podczas czytania, ponieważ autor pozwala nam dzielić z nimi myśli i uczucia, to kwestia prowadzonej narracji, bez wątpienia mocnego punktu niniejszej powieści. Rysuje sympatycznych ludzi z którymi czytelnik się solidaryzuje i im współczuje. Z niecierpliwością czekałam jak zakończy się ta historia miłosna i jaką drogę wybiorą.... Realnie rzecz biorąc oboje spędzili ze sobą tak mało czasu, że trudno na tej podstawie podejmować tak głębokie decyzje. Oczywiście jest to trochę banalne, że dwoje ludzi spotyka się i natychmiast zakochuje się w sobie tak naprawdę nie znając się nawzajem. Mimo to Sparksowi udaje się sprawić, że uwierzysz w głębię ich uczuć. Były sceny w których naprawdę cierpiałam razem z bohaterami.
Wnioski:
Ogólnie rzecz biorąc jest to naprawdę świetna i emocjonalna opowieść o dwojgu kochanków. Jest też niestety dość przewidywalna w niektórych fragmentach. Mimo to cierpiałam wraz z Tru i Hope oraz rozumiałam ich decyzje, które - jak uczy doświadczenie życiowe - nie mógłby być łatwe, skoro gra toczy się o wielką miłości;-)