InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Przychylny wiatr uniósł ich nad brzegiem Odry wysoko, potem przeniósł ponad dachami uniwersytetu, ponad ulicą Nożowniczą, ponad starym więzieniem; polecieli w stronę ciemnej wieży kościoła św. Elżbiety, gdzie galeryjkę na szczycie też osłonięto kratami, żeby nie kusiła samobójców. Obok wieży przemknęli tak blisko, że niemal otarli się lewym skrzydłem o jej miedziany hełm, co spodobało im się tak bardzo, że Pogo chciał nawet zawrócić, by wyciągniętą dłonią puknąć w miedzianą blachę hełmu; potem zatoczyli łuk nad Kiełbaśniczą, trochę zwolnili, wyrównali położenie skrzydeł i nad dachami domów od zachodniej strony majestatycznie nadlecieli nad Rynek, wzbudzając poruszenie na ulicach, bo lecieli obok siebie równiutko, z szumem i furkotaniem mocnego materiału rozpiętego na stelażu lotni, jak dwaj braci oświetleni światłem zachodzącego słońca. Gdy zatoczyli krąg nad Rynkiem, ujrzeli pod sobą białą plamę fontanny ze szklanymi taflami; ludzie przy fontannie machali do nich rękami, coś wykrzykując. W odpowiedzi na ich krzyki żartobliwie pomachali skrzydłami, po czym z łagodnego wzlotu, uniesieni na przeźroczystej dłoni powietrza, sfrunęli miękko jeden po drugim- na sam szczyt spiczastego, dwuspadowego dachu wrocławskiego ratusza.
Cena rynkowa: 34.00 zł
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Przychylny wiatr uniósł ich nad brzegiem Odry wysoko, potem przeniósł ponad dachami uniwersytetu, ponad ulicą Nożowniczą, ponad starym więzieniem; polecieli w stronę ciemnej wieży kościoła św. Elżbiety, gdzie galeryjkę na szczycie też osłonięto kratami, żeby nie kusiła samobójców. Obok wieży przemknęli tak blisko, że niemal otarli się lewym skrzydłem o jej miedziany hełm, co spodobało im się tak bardzo, że Pogo chciał nawet zawrócić, by wyciągniętą dłonią puknąć w miedzianą blachę hełmu; potem zatoczyli łuk nad Kiełbaśniczą, trochę zwolnili, wyrównali położenie skrzydeł i nad dachami domów od zachodniej strony majestatycznie nadlecieli nad Rynek, wzbudzając poruszenie na ulicach, bo lecieli obok siebie równiutko, z szumem i furkotaniem mocnego materiału rozpiętego na stelażu lotni, jak dwaj braci oświetleni światłem zachodzącego słońca. Gdy zatoczyli krąg nad Rynkiem, ujrzeli pod sobą białą plamę fontanny ze szklanymi taflami; ludzie przy fontannie machali do nich rękami, coś wykrzykując. W odpowiedzi na ich krzyki żartobliwie pomachali skrzydłami, po czym z łagodnego wzlotu, uniesieni na przeźroczystej dłoni powietrza, sfrunęli miękko jeden po drugim- na sam szczyt spiczastego, dwuspadowego dachu wrocławskiego ratusza.