InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Napisałam tę książkę w ciągu paru miesięcy po śmierci ojca. Ma rytm braku i rozpaczy. Nie pisałam autoterapeutycznie, ale tym bardziej nie po to, by przerobić doświadczenie w literaturę. Pisałam, bo nie mogłam robić nic innego. Oczywiście, wykonywałam codzienne czynności i ich niezbędność stała się jednym ze składników narracji: dorośli rozpaczają po wykonaniu obowiązków. Pocieszałam się obrazem taty, który zatelefonowałby do mnie zaraz po lekturze. To straszne pocieszenie, ponieważ miałby pochwalić mnie za opis swojej własnej śmierci.
Inga Iwasiów
„Umarł mi” to książka najbardziej osobista, najbardziej intymna: płacz rozpisany na kilkadziesiąt zdyscyplinowanych, rzeczowych, trzymających się w karbach stron. Dziennik żałoby, raport z rozpaczy. Zapis uczuć dojrzałej kobiety, córki, która niespodziewanie traci ojca, musi przyjąć jego śmierć, nie pozwolić, by świat wokół się rozpadł. Oswoić otchłań. Pomóc matce, wybrać postawione na trumnie zdjęcie, wynieść z warsztatu zmarłego zegarmistrza tysiące niepotrzebnych już mechanizmów. Ale nade wszystko żyć dalej ? z otwartą raną, amputowaną miłością, z tą wyrwą w istnieniu, która nie daje o sobie zapomnieć. Którą trzeba jakoś zasypać, zagadać, zasłonić solidną codzienną robotą. Najbardziej osobista, a zarazem najbardziej uniwersalna. Bo przecież Inga Iwasiów mówi także w imieniu nas wszystkich. Którzy doznaliśmy osierocenia i nie wiedzieliśmy, jak wykrzyczeć naszą żałobę. Nasze poczucie niesprawiedliwości. Naszą bezradność. Mówi za nas: z wnętrza tego bólu, tego osierocenia, tego milczenia, które niegdyś stawiała przed nami Anna Świrszczyńska: „Kiedy matka konała, / nie miałam czasu płakać. / Musiałam jej pomagać / przy umieraniu. // Kiedy skonała, / stałam się trupem. / Trupy nie płaczą”.
Andrzej Franaszek
Cena rynkowa: 34.90 zł
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Napisałam tę książkę w ciągu paru miesięcy po śmierci ojca. Ma rytm braku i rozpaczy. Nie pisałam autoterapeutycznie, ale tym bardziej nie po to, by przerobić doświadczenie w literaturę. Pisałam, bo nie mogłam robić nic innego. Oczywiście, wykonywałam codzienne czynności i ich niezbędność stała się jednym ze składników narracji: dorośli rozpaczają po wykonaniu obowiązków. Pocieszałam się obrazem taty, który zatelefonowałby do mnie zaraz po lekturze. To straszne pocieszenie, ponieważ miałby pochwalić mnie za opis swojej własnej śmierci.
Inga Iwasiów
„Umarł mi” to książka najbardziej osobista, najbardziej intymna: płacz rozpisany na kilkadziesiąt zdyscyplinowanych, rzeczowych, trzymających się w karbach stron. Dziennik żałoby, raport z rozpaczy. Zapis uczuć dojrzałej kobiety, córki, która niespodziewanie traci ojca, musi przyjąć jego śmierć, nie pozwolić, by świat wokół się rozpadł. Oswoić otchłań. Pomóc matce, wybrać postawione na trumnie zdjęcie, wynieść z warsztatu zmarłego zegarmistrza tysiące niepotrzebnych już mechanizmów. Ale nade wszystko żyć dalej ? z otwartą raną, amputowaną miłością, z tą wyrwą w istnieniu, która nie daje o sobie zapomnieć. Którą trzeba jakoś zasypać, zagadać, zasłonić solidną codzienną robotą. Najbardziej osobista, a zarazem najbardziej uniwersalna. Bo przecież Inga Iwasiów mówi także w imieniu nas wszystkich. Którzy doznaliśmy osierocenia i nie wiedzieliśmy, jak wykrzyczeć naszą żałobę. Nasze poczucie niesprawiedliwości. Naszą bezradność. Mówi za nas: z wnętrza tego bólu, tego osierocenia, tego milczenia, które niegdyś stawiała przed nami Anna Świrszczyńska: „Kiedy matka konała, / nie miałam czasu płakać. / Musiałam jej pomagać / przy umieraniu. // Kiedy skonała, / stałam się trupem. / Trupy nie płaczą”.
Andrzej Franaszek