Dodana przez Anna C. w dniu 08-07-2022
Dorota Terakowska stworzyła w swoim życiu szereg naprawdę fantastycznych książek. "Władca Lewawu”, "Samotność Bogów”, "Poczwarka” czy "Lustro Pana Grymsa” należą do kanonu moich ulubionych polskich książek. Przeczytałam niemal wszystkie jej powieści, ale jedna jej książka umykała mi już od lat, a mianowicie "Tam gdzie spadają Anioły”. Sięgając więc po książkę oczekiwałam wspaniałej przygody, kolejnej powieści autorki, która mnie zachwyci.
Tematem Aniołów jestem zafascynowana od lat. Zagłębiałam się już w kilkanaście książek, które ujmowały ten temat od strony teoretycznej, jak i książek, które opowiadały fabułę, w której bohaterami byli Aniołowie. W polskiej literaturze rzadko pojawia się ten temat, dlatego bardzo się cieszę, że w tej powieści Terakowska podejmuje właśnie ten temat.
Fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach – doczesnej i kosmicznej. Choć mogą się one wydawać ze sobą niepowiązane, jest między nimi mocne połączenie. Główną bohaterką "historii ziemskiej” jest Ewa. To młoda dziewczyna, która doświadcza w życiu choroby i różnych nieprzyjemnych wypadków. Dziewczynka powoli traci wiarę i nadzieję w lepsze jutro. Choć zewsząd czeka na nią wsparcie, prawdziwym oparciem i ciepłem jest dla niej babcia. Tłumaczy Ewie, że wszelkie niedogodności przeminą, gdy tylko odzyska swojego Anioła Stróża. Jednocześnie obserwujemy właśnie "historię anielską”, w której to Anioł opiekujący się Ewą stacza walkę z Czarnym Aniołem. Ave (bo tak nazywa się ten Anioł), zostaje pokonany i trafia na Ziemię pozbawiony części swoich mocy. Pod postacią Bezdomnego będzie chciał pomóc dziewczynce odzyskać swoją wiarę.
Książka jest naprawdę niezwykła. Podobało mi się to, że Terakowska w "Tam gdzie spadają Anioły” zmieszała porządek fantastyczny z realistycznym. W powieści znajduje się wiele mądrych cytatów i autorka przekazuje szereg lekcji na temat wiary, siły, i miłości. Uczy, że w każdym z nas istnieją pierwiastki dobra i zła i należy je odpowiednio w sobie balansować. Myślę, że to bardzo ważne przesłanie, szczególnie we współczesnych czasach.
Myślę, że ta powieść tylko pogłębiła moją wiarę w Anioły. Warto po nią sięgnąć, nawet jeśli w nie nie wierzycie. Ważne, by do takich kwestii podchodzić z otwartą głową i nie ignorować tego tematu, bo być może któregoś dnia to właśnie wasz Anioł Stróż będzie potrzebował waszej pomocy. Polecam i daję książce 5 gwiazdek.
Dodana przez Marek S. w dniu 08-07-2022
Podchodziłem do tej książki Doroty Terakowskiej niebywale sceptycznie. Jestem ateistą i książka o aniołach wydawała mi się być potencjalną drogą przez mękę. Mimo to, zastanawiało mnie jak podchodzi do tematu Terakowska – a nuż może okazać się, że ma dość zdroworozsądkowe podejście do tej sprawy. Nie czytałem i nie wiem nic o autorce, tym bardziej książka "Tam gdzie spadają Anioły” była dla mnie kompletną niewiadomą.
Fabuła opowiada o młodej dziewczynie, Ewie, którą opuścił anioł stróż. Ewa odczuwa tą stratę boleśnie – przytrafiają jej się różne nieciekawe wypadki. Na drugiej płaszczyźnie z kolei mamy konflikt pomiędzy dwoma aniołami, z których jeden jest właśnie opiekunem Ewy. Toczą bitwę, która przynosi później nieoczekiwane skutki.
Anioły są tutaj jedynie formą metafory, konceptem, który ma ukazać walkę pomiędzy yin i yang, wspólne koegzystowanie dwóch przeciwnych sił. Można to zrozumieć dosłownie jako walkę pomiędzy zdrowiem i chorobą w głównej bohaterce Ewie, ale też można to zrozumieć jako płytką, uniwersalną metaforę między walką dobra i zła. Ja z kolei widzę tutaj dychotomię pomiędzy wiedzą/doczesnością a wiarą/metafizyką. W każdym z nas jest potrzeba tzw. "duchowego zaspokojenia” – czy to poprzez wiarę, czy to poprzez naturę, czy też sztukę, miłość (niekoniecznie erotyczną), walkę o idee, etc. Tym samym moje początkowe obawy spełzły na niczym, bo książka okazuje się być całkiem ambitną metaforą, a co ważne – nie moralizuje i nie przekonuje do wiary per se.
Do książki należy jednak podchodzić też z lekkim sceptycyzmem, bo Terakowska usilnie próbuje przekonać nas do pewnych idei. Przyznam, że momentami było to dla mnie nieznośne, ale jakoś to przebolałem. Zaś jeśli chodzi o fabułę, to jest ona interesująca, ale nie jest to nic szczególnego. Po autorce, o której słyszałem same dobre rzeczy spodziewałbym się czegoś lepszego, ale nie oznacza to, że nie jest to książka dobra. Wręcz przeciwnie, "Tam gdzie spadają Anioły” to porządny kawał literatury. Może trochę na nią ponarzekałem, ale koniec końców, jestem skłonny ją polecić. Nie jest szczególnie długa, więc czyta się ją wręcz jednym tchem. Myślę, że warto spędzić czas z tą powieścią.