Książka - Rosja Putina

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Rosja Putina

Rosja Putina

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Autorka opowiada o żelaznej kontroli, jaką sprawuje Putin nad życiem codziennym Rosjan. Mafijne transakcje, afery w obwodach, tragiczna nieudolność akcji odbicia zakładników uwięzionych w moskiewskim teatrze - wszystkie te wątki poddaje autorka wnikliwej obserwacji i analizie.

Cena rynkowa: 34.90 zł

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Autorka opowiada o żelaznej kontroli, jaką sprawuje Putin nad życiem codziennym Rosjan. Mafijne transakcje, afery w obwodach, tragiczna nieudolność akcji odbicia zakładników uwięzionych w moskiewskim teatrze - wszystkie te wątki poddaje autorka wnikliwej obserwacji i analizie.

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Okładka: Miękka

Ilość stron: 354

Rok wydania: 2012

Rozmiar: 13 x 20 mm

ID: 9788388931727

Autorzy: Anna Politkowska

Wydawnictwo: Studio Emka

Inne książki: Anna Politkowska

Inne książki: Historia świata

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 20.15 zł 49.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 20.01 zł 35.37 zł

Miękka , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 18.47 zł 26.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 44.70 zł 50.41 zł

Twarda , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 15.87 zł 69.00 zł

Twarda , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 12.16 zł 160.00 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 10.42 zł 19.32 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 recenzje
Dodana przez Marek w dniu 27-10-2022

Niedawno usłyszałem ciekawą anegdotę: Vladimir Putin został zapytany przez dziennikarzy, dlaczego jego dwóm psom wolno wszystko. Prezydent Rosji odpowiedział, że „tylko psy nic od niego nie chcą”. Zabrzmiało to słodko — gorzko, a słowa te podają w wątpliwość psychopatyczny wizerunek Putina, lansowany w mediach głównego nurtu od lutego bieżącego roku. A może jeszcze wcześniej? Nie sposób mi rozstrzygnąć, kim naprawdę jest Vladimir Putin, niemniej fascynuje mnie, jak to się stało, że „ostatni car Rosji” jak bywa nazywany, dokładnie zapowiedział swoje kolejne ruchy na przestrzeni minionych dwóch dekad, a jednak świat niezmiennie wydaje się zaskoczony jego działaniami. W 2015 roku Putin wygłosił słowa, które przeszły bez większego echa w Europie. Prezydent Rosji zapowiedział, że „upadek Związku Radzieckiego to największa tragedia XX wieku”, a jego kolejne działania zmierzają wyraźnie do przywrócenia dziedzictwa ZSRR. O ile jednak przez dwie dekady świat wydawał się ledwie obserwatorem w osobliwej rozgrywce na Kremlu między walczącymi stronnictwami, o tyle aktualnie nawet Polska wydaje się stroną konfliktu z uwagi na swoje zaangażowanie w logistykę i dostawy broni. Jak to się stało, że w III dekadzie XXI wieku w Europie Środkowo Wschodniej wybuchł największy konflikt od czasów II Wojny Światowej? Czy można było uniknąć eskalacji działań, gdyby Zachód zareagował wcześniej? Jakie są cele Vladimira Putina? Sporo tych pytań nawarstwiło mi się w głowie, poszedłem jednak pod prąd — zamiast sięgnąć po książki geopolityczne, które rzetelnym, ale jednocześnie nierzadko siermiężnym językiem opisują rzeczywistość, postanowiłem sięgnąć po publicystykę w najlepszym wydaniu. Książka „Rosja Putina” cofa nas do początku XXI wieku, kiedy świat z ciekawością spoglądał na nowego przywódcę Kremla. Po rządach Borysa Jelcyna, którego frywolny sposób bycia i zamiłowanie do biesiadowania uczyniły Rosję przaśną, naszedł czas człowieka, który w oczach zachodu jawił się jako młody, przystojny i zainteresowany daleko idącymi reformami. Czas pokazał, że świat się pomylił. Anna Politkowska wiedziała już o tym przed dwudziestoma laty.  

Zazwyczaj uważam, że książki bronią się same swoja treści i nie ma potrzeby szczególnie przedstawiać sylwetki autora. Kto jest tej wiedzy ciekawy sam ją znajdzie, niemniej w przypadku publikacji „Rosja Putina” sprawa wygląda zgoła inaczej. Wynika to z faktu, że m.in. ta właśnie książka przyczyniła się do śmierci autorki 7 października 2006 roku. Kim jest zatem Anna Politkowska? W przeszłości pracowała dla „Nowej Gaziezty”, jedynego niezależnego czasopisma w Rosji na przełomie XX i XXI wieku. Zasłynęła przede wszystkim z ostrego pióra, wymierzonego prosto w prezydenta Federacji Rosyjskiej, Vladimira Putina. Dziś takie zachowanie uznane byłoby za wyrok śmierci z rygorem natychmiastowego wykonania, jednak przed dwoma dekadami świat wyglądał nieco inaczej. Federacja Rosyjska była zaangażowana w wojnę w Czeczenii, która swoją drogą, okazała się trampoliną Putina do najwyższego stanowiska państwowego. Autorka książki „Rosja Putina” bez ogródek pisała o bezsensie toczonej wojny, należała tym samym do wąskiego grona dziennikarzy, którzy jawnie opowiedzieli się przeciwko nowemu rozdaniu w rosyjskiej polityce, jakie związane było z ogromnym kryzysem  lat 90’ i rządami Borysa Jelcyna. Umowa społeczna, jaką proponowały nowe elity rosyjskie, była w gruncie rzeczy bardzo prosta: dajcie nam spokojnie rządzić, a znów będziecie wielcy. Było to odwołanie do spuścizny ZSRR, jednak w tamtym czasie świat był zbyt zajęty sobą, aby zwrócić uwagę na plany Putina i jego popleczników. Na tym tle Anna Politkowska była człowiekiem wyjątkowym. Odważna, bezkompromisowa i zdeterminowana, aby oddać prawdę w swoich artykułach, pojawiać się tam, gdzie głos zwykłych ludzi nikogo nie interesował. Ludność czeczeńska uważała ją za swojego rodzaju rzecznika, trudno się temu dziwić, skoro Politkowska odwiedziła Czeczenię łącznie 50 razy. Jej podróże często prowadzone były pod osłoną nocy i w tajemnicy, bez ochrony, a nierzadko również w bagażniku samochodu. Nie było mowy o odpowiednich warunkach sanitarnych, spała na twardym posłaniu i korzystała z łazienki przeznaczonej dla żołnierzy. Wydawać by się mogło, że kierował nią obłęd ukierunkowany na zdemaskowanie Putina i jego obozu władzy, w rzeczywistości jednak autorka książki „Rosja Putina” była z natury człowiekiem niezłomnym i to na długo, zanim jej artykuły zwróciły na nią oczy Kremla. Nie piła alkoholu i nie paliła papierosów, co w Rosji było w tamtym czasie prawdziwą plagą: końcówka lat 90’ to potężna bieda i kryzys społeczny, a większość społeczeństwa spędzała całe dnie w domu, pijąc na umór i śledząc narrację prowadzoną przez rządową telewizję. Każdego dnia o 7 rano Politkowska biegała razem ze swoim psiakiem, którego nazwała Van Gogh. Swoją dyscyplinę przełożyła na dzieci, te musiały nawet podczas wakacji i ferii rozwiązywać zadania z matematyki czy grac na skrzypcach. Nagrodą była możliwość pójścia do szkoły w swobodnym ubraniu, bez potrzeby ubierania mundurku, co oczywiście wywoływało skandale i tym mocniej przykuwało wzrok władzy, która już wkrótce miała spojrzeć Annie Politkowskiej prosto w oczy i wymierzyć w jej kierunku pistolet.  

Czytając informację na temat autorki książki „Rosja Putina” miałem w głowie niemałą zagwozdkę. Uświadomiłem sobie bowiem pewną niebezpieczną z punktu widzenia bieżących wydarzeń prawidłowość. Być może prawdą jest, że tylko Rosjanin zrozumie Rosjanina? Podczas wojny w Czeczenii, Putin określał ją mianem „operacji antyterrorystycznej”, czy nie brzmi to dziś znajomo? 24 lutego 2022 roku Rosja, łamiąc wszelkie prawa międzynarodowe, napadła na Ukrainę i od początku określała te działania jako: „Specjalną operację wojskową”. Wygląda więc na to, że wojnę sensu stricto Rosja prowadzi tylko w obronie własnej (Wielka Wojna Ojczyźniana), natomiast każda ofensywa na kraje ościenne bywa wariacją semantyczną. Ta bezczelność władz kremla została znakomicie przedstawiona przez Annę Politkowską w książce „Rosja Putina”. Wbrew sugestywnemu tytułowi, nie jest to naukowe studium nad Rosją rządzoną przez administrację aktualnego gospodarza Kremla, ale przede wszystkim próba uchwycenia mechanizmów, które sprawiają, że z taką łatwością podporządkował sobie najważniejsze służby w państwie. To również oddanie głosu zwykłym ludziom, którzy na przełomie XX i XXI wieku mieli mnóstwo powodów do narzekania, jednak wielu z nich miało wielkie oczekiwania wobec Putina. Krótko po objęciu władzy, jak zauważa Anna Politkowska, Vladimir Putin ogłosił powstanie tzn. „Funduszu Dobrobytu”. Mechanizm był prosty: co roku Rosja zakłada pewien określony pułap dla cen surowców, głównie gazu i ropy, a wszelkie wahania na światowych rynkach ponad te poziomy, kierowane są do specjalnego funduszu, z którego dalej  środki wypłacane są na rzecz zwykłych ludzi. Znamienne, że w pierwszej kolejności Putin zdecydował o skierowaniu pieniędzy do emerytów, szczególnie kobiet. Była to przemyślana strategia, jak ocenia autorka publikacji „Rosja Putina”. Średnia wieku w Federacji Rosyjskiej nie jest imponująca, jednak przede wszystkim bywa zaniżana przez mężczyzn. Ci bowiem na umór często piją i krótko żyją, a problem ten w latach 90’ XX wieku był zmorą nie tylko dalekiej prowincji, ale również największych ośrodków miejskich z Moskwą i Sankt Petersburgiem na czele. Jednocześnie kobiety w Rosji w XX wieku przeżyły niemałą metamorfozę. Rewolucja Październikowa, I i II Wojna Światowa, dalej Zimna Wojna i wielki kryzys końcówki XX wieku. Wszystkie te wydarzenia położyły się cieniem na demografii Rosji, a tym samym spowodowały, że kobiety stały się silne, dominujące, często zdane tylko na siebie. Anna Politkowska była bez wątpienia pozytywnym symbolem tych przemian, takich jak ona było jednak niewiele. Większość kobiet w Rosji w XX wieku żyła i umierała w samotności, wcześniej pochowawszy mężów i synów. I to właśnie ta grupa społeczna wyniosła Putina na szczyty popularności, z których w zasadzie nie spadł przez kolejne dwie dekady. Wspomniałem na wstępie, że książka „Rosja Putina” nie jest w żadnym wypadku dziełem naukowym i ma to swoje pozytywne konotacje – autorka uprawia znakomitą publicystykę, która swoją analizą obejmuje przeszłość Rosji i jej oczywiste implikacje dla teraźniejszości. Przede wszystkim w ujęciu struktury społecznej Rosji i zachowań jej obywateli wobec zmieniających się obozów władzy na Kremlu i niezmieniającego się, trudnego losu zwykłych ludzi.  

Książka „Rosja Putina” rozpoczyna się od słow Anny Politkowskiej, że zachodnie kraje zbyt często nabierają się na wilka w owczej skórze, jakim wydawał się Putin na początku swoich rządków. Stanowi to koronny dowód na poparcie tezy, że łatwiej Rosjaninowi zrozumieć Rosjanina, zwłaszcza jeśli wciąż pod uwagę jak długo Europa karmiła się swoimi złudzeniami w przedmiocie reform na Kremlu. Kilka miesięcy temu świat obiegły zdjęcia, gdzie Vladimir Putin siedział w sali z Ministrem Obrony Narodowej, Siergiejem Szojgu. Uwagę komentatorów przykuło nietypowa długość stołu — liczył on sobie, jak policzono, ponad pięć metrów. Spekulowano, że może stanowi to świadectwo choroby prezydenta Rosji, a może jest metaforą ochłodzenia stosunków między oboma politykami. Po przeczytaniu książki „Rosja Putina” nie mam wątpliwość, że był to teatr skierowany do nas wszystkich i czy nam się to podoba, czy nie, daliśmy się nabrać. Spotkałem się kiedyś z mądrą opinią, że Rosja nigdy nie jest tak słaba, jak nam się wydaje, i nigdy nie jest tak silna, na jaką chciałaby wyglądać. Prawda nie lezy jednak pośrodku, lezy tam gdzie leży. A faktem jest, że relacje Putina z Szojgu są przyjacielskie z kilku powodów. Wspominana przeze mnie na wstępie anegdota z psami Putina wiele mówi o jego relacjach z Szojgu. Darzy on go wielką sympatią od czasu, gdy podarował mu psa, który szybko stał się jego ulubieńcem. Dyktatorzy często wybierali sobie zwierzęta za towarzystwo, widząc w innych ludziach jedynie narzędzia do realizacji swoich celów. Nie spodziewam się, że psy Putina staną się równie słynne, jak koń cesarza Kaliguli, który na jego rozkaz stał się senatorem, niemniej trudno uciec od wniosków, jakie w tym zakresie przedstawiła Anna Politkowska w swojej publikacji ponad 20 lat temu! W mojej ocenie w chwili wydania książki „Rosja Putina” była ona ważnym ostrzeżeniem dla zachodu, dziś z kolei jawi się jako jego rachunek sumienia. Przede wszystkim za sprawą potwierdzania się tez autorki, wobec których politycy Unii Europejskiej przechodzili przez długi czas zupełnie obojętnie.  

Publikację Anny Politkowskiej można niejako podzielić na dwie części: pierwsza z nich skupia się na Putinie i jego otoczeniu, z kolei druga to oddanie głosu ludziom, których zwykle problemy dnia codziennego przeplatają się ze śledzeniem kanałów państwowych. Obie części książki są szalenie ciekawa, choć każda z nich z nieco innej perspektywy. Jeśli chodzi o Putina, to Politkowska nie opisuje w książce „Rosja Putina” całej jego drogi do objęcia władzy na Kremlu, lecz trafnie odnosi się jedynie do tych fragmentów życiorysy prezydenta Rosji, których efekty widać było już w chwili jego zaprzysiężenia, czyli ostatnie dnia grudnia 1999 roku. Dowiadujemy się m.in. o trudnym dzieciństwie gospodarza Kremla, który w młodości nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, nie miał ojca, a jego matka wiązała się z mężczyznami, którzy często stosowali przemoc wobec młodego Wołodi. Ważnym aspektem w życiu Putina było zamieszkanie w nastoletnim wieku w Petersburgu, dawnym Leningradzie. Był to czas, kiedy „bohater” książki Anny Politkowskiej nie miał przyjaciół, nie miał również rodziny, tułał się i szukał własnej drogi w życiu. Znamienne, że w tamtym właśnie czacie na potęgę oglądał filmy z Bruce’em Lee w roli głównej, co szybko przełożyło się na jego zainteresowanie sztukami walki. Nie było jednak stać młodego Putina na lekcje karate, dlatego wybrał Taekwondo. Dlaczego to wszystko jest takie ważne? Otóż jak zauważa autorka książki „Rosja Putina”, w latach 90” Rosja była w stanie zupełnego rozkładu. Bieda, bezrobocie i brak perspektyw połączone ze sprawowaniem urzędu przez frywolnego alkoholika, za jakiego uchodził Borys Jelcyn, nie dawały zwykłym Rosjanom nadziei na lepsze jutro. I wtedy, 31.12.1999 roku wjeżdża na białym koniu on – przystojny, energiczny i konkretny. Czarny pas sztuk walki, wakacje spędzane na Syberii, gdzie jeździł konno i polował znajomość biegła języka niemieckiego i obeznanie na światowych salonach. W ocenie Any Politkowskiej Vladimir Putin jawił się jako zbawiciel, entuzjasta reform, j gospodarz, jakiego Rosja nie miała przynajmniej od czasów Piotra I Wielkiego, choć narrację w tym kierunku pchał sam Putin i po dziś dzień jest ona obowiązującą w państwowej telewizji. Wiąz nie mogę wyjść z podziwu, że Politkowska wiedziała o tym wszystkim i opisywała to w swoich publikacjach przed dwudziestoma laty, a dziś wielu zachodnich polityków wciąż nie może zdjąć różowych okularów i zmierzyć się z rzeczywistością putinowskiego reżimu. „Rosja Putina” liczy sobie 446 stron, to dwa razy mniej niż kolejne książki „Pieśni Lodu i Ognia” Georga R.R. Martina. A jednak kryją w sobie wiedzę, która z powodzeniem mogła w przeszłości uchronić świat od konfliktów w Gruzji w 2008 roku i w Ukrainie, gdzie wojna de facto trwa przecież od 2014 roku.  

Kiedy wybuchła wojna w Gruzji, Putin w orędziu do narodu powiedział m.in., że za jednego zabitego milicjanta można zabić 10 buntowników. Politkowska wtedy od roku już nie żyła, dobrze jednak oddaje to bezprawie, jakie panowało w Rosji od chwili objęcia rządków przez rosyjskiego prezydenta. Politkowska przez całą swoją karierę służyła przede wszystkim jako głos zwykłych ludzi i tym właśnie najmocniej podpadła decydentom Kremla. W książce „Rosja Putina” autorka relacjonuje rozmowy, że z obywatelami Federacji Rosyjskiej i są one wstrząsające. Szczególnie zapadła mi w pamięć rozmowa z kobietą, która chciała odzyskać zwłoki swojego syna, wysłanego wcześniej na front w Czeczenii. Według jej świadectwa mogła liczyć na wydanie zwłok jedynie w przypadku uiszczenia łapówki w określonej przez wojskowych wysokości. Te szokujące praktyki wtedy nikogo nie dziwiły, wpisywały się poniekąd w polityczny klimat rosyjskiej państwowości, gdzie między władzą i obywatelami rosła coraz większa przepaść. Dziś w drugiej połowie 2022 roku podobne relacje słychać w całej Rosji, co więcej, niektóre regiony jak Tuwa i jej okolice są drenowane z mężczyzn, wysyłanych na front w Ukrainie jako mięso armatnie, bez przeszkolenia i bez niezbędnego wyposażenia, a odzyskanie zwłok zmarłych żołnierzy graniczy z cudem. W międzyczasie co rusz słychać nagrania z rozmów ukraińskich służb z rodzinami rosyjskimi, gdzie często padają konkretne wskazówki, w jaki sposób można odzyskać i pochować ciała poległych żołnierzy. Brak reakcji Kremla w przerażający sposób koresponduje ze słowami opisanymi w książce „Rosja Putina” i stanowi świadectwo pewnej szerszej struktury, w ramach której, życie pojedynczych jednostek nic nie znaczy. Nasuwają się w tym momencie słowami towarzysza Stalina, który zasłynął m.in. ze słow, że śmierć jednego człowieka to tragedia, a śmierć tysięcy to jedynie statystyka. Tym samym widać doskonale, że zapowiedz Putina o powrocie do spuścizny ZSRR, materializuje się na naszych oczach w III dekadzie XXI wieku, choć Politkowska wskazywała na to już przed 20 laty! Dlaczego świat nie reagował? Inna relacja, którą autorka opisuje w swojej publikacji, dotyczy starszego mężczyzny, który jak relacjonuje, podupadł na zdrowiu i wezwał karetkę. W odpowiedzi usłyszał, że jest za stary i dyspozytor wyśle ratowników medycznych do innych potrzebujących. Są to standardy zupełnie obce na zachodzie, pojedyncze takie sytuacje wywołują w Europie oburzenie, a winni stają przed sądem i podlegają nie tylko karze, ale często  również społecznemu ostracyzmowi. Jak wskazuje Politkowska, w Rosji nigdy tak nie było, a status społeczny wyznacza prawa i wolności jednostki od początków rządów Putina,  

Przy okazji jednego z programów „Historia Realna” emitowanego na YouTubie, prowadzący Piotr Zychowicz zapytał swojego gościa, dr Krystynę Kurczab – Redlich, czego spodziewać się po Putinie. Autorka biografii rosyjskiego prezydenta odpowiedziała, że nie wie, bo ten człowiek jest psychopatą zdolnym do wszystkiego. Były to słowa nieco histeryczne, niemniej poparte wiedzą blisko 23 lata rządów obecnego gospodarcza Kremla. Politkowska przed dwoma dekadami ostrzegała przed tym na długo przed licznymi zbrodniami, jakich dokonał Putin, co nabiera szczególnego wydźwięku po przeczytaniu książki „Rosja Putina”. Wspomniana wyżej Kurczab – Redlich wskazała na niepokojącą synergię, pomiędzy charakterem sprawowanej w Rosji władzy a indywidualnym predyspozycjami samego Putina. Jej zdaniem Rosja od wieków posiada kompleks jednocześnie wyższości i niższości wobec Europy, promuje postawę tzn. mesjanizmu defensywnego, co sprowadza się do wciągania kolejnych połaci terenów okalających Rosję w jej struktury, celem budowania „russkiego miru”. Nie sposób uciec od neoimperialnych fascynacji Putina, które dziś w oczach całego świata wydają się oczywiste, niemniej to właśnie świat zachodu pompował przez ostatnie dwie dekady setki miliardów dolarów, łudząc się przy tym, że pieniądze uzyskane przez władze Kremla w ramach rozliczenia za handel surowcami, stopniowo, ale konsekwentnie będą budować w Rosji środowisko demokratyczne. Nic takiego się nie stało, a model sprawowania rządów wciąż przypomina układ znany z okresu carskiej Rosji, gdy dobry car i źli bojarzy toczyli ze sobą wojny o dobro zwykłych mieszkańców. Na początku XXI wieku chodziłem jeszcze do szkoły i nie miałem pojęcia, jakie może to wywołać konsekwencje, a jednak świadomość, jaka przedstawia w tym zakresie Anna Politkowska na łamach swojej książek, każe mi wierzyć, że historia lubi się powtarzać. Tak jak w latach 30’ XX wieku znaleźli się odważni, którzy przestrzegali przed wąsatym Adolfem, tam w Rosji na przełomie wieków również słychać było głosy wskazujące na niebezpieczny kierunek zmian. W jednym i drugim przypadku nikt tych głosów nie słuchał, w obu przypadkach zakończyło się to wojną. Ostatnim akordem tej samej pieśni może być wybuch III Wojny Światowej i użycie broni nuklearnej. Można się jedynie zastanawiać, czy gdyby opór na zachodzie po zabójstwie Politkowskiej był większy, Putin poczynałby sobie tak śmiało w Gruzji i w Ukrainie? Liczę, że w przyszłości Bóg oraz historia rozliczą tych, którzy naiwnie latali do Moskwy i jedli ośmiorniczki z Putinem, podpisując z nim kolejne umowy handlowe i uśmiechając się do zdjęć. Szczególnie nie pozdrawiam byłego kanclerza Niemiec, Gerharda Schrödera. 

Dodana przez Mateusz w dniu 27-10-2022

Przyznaje, nigdy specjalnie nie interesowałem się polityką, zajęty swoimi sprawami wyłączałem wiadomości i wolałem skupić się na przyjemnościach życia. Nie jest to może postawa szczególnie patriotyczna, trudno jednak być na bieżąco w przerzucaniu się inwektywami na rodzimym podwórku, gdzie dwa obozy staja naprzeciw siebie i szanowne audytorium dobrze wie, co usłyszy w ciągu kolejnych minut. A jednak moja postawa uległa zmianie w tym roku, co ma oczywiście związek z sytuacją na arenie międzynarodowej. Cytując Jacka Bartosiaka „czas obudzić się z geopolitycznej drzemki”. Czołowy geopolityk naszego kraju nie pozostawia złudzeń, że Rosja nie zatrzyma się w Ukrainie, lecz przegrupuje, odzyska siły i uderzy w przyszłości na Polskę oraz Kraje Bałtyckie. Zainspirowany tymi ponuro brzmiącymi prognozami, sięgam od paru tygodni po książki związane z Putinem i jego świtą, aby lepiej zrozumieć, skąd to całe zamieszanie, które w opinii niektórych komentatorów, przyniesie światu trzecią wojnę światową? Jedną z pozycji szczególnie godnych polecenia wydaje się „Rosja Putina”, napisana przez Annę Politkowską. Jest to publikacja o tyle wartościowa, że napisana przez kobietę, która otwarcie sprzeciwiła się reżimowi Vladimira Putina i to w momencie, kiedy ludzie na zachodzie byli zbyt zajęci sobą, aby dostrzec zagrożenie, jakie związane było z objęciem rządów na Kremlu przez nową administrację po odejściu Borysa Jelcyna na przełomie XX i XXI wieku.  

Na początek czuje się zobowiązany powiedzieć kilka słów na temat autorki książki „Rosja Putina”. Znamienne, że ostatnią publikacją w życiu Anny Politkowskiej miała miejsce w „Nowej Gaziecie”, gdzie dziennikarka bezceremonialnie rozprawiała się z brakiem sensu, jaki dostrzegała w toczonej na tamten czas wojnie Federacji Rosyjskiej w Czeczenii. Działania armii Putina były otwarcie krytykowane przez wąskie grono dziennikarzy, zanim prezydent Rosji dokonał na przełomie XX i XXI wieku czystek w środowiskach opozycyjnych, których symbolem skądinąd stała się właśnie autorka książki „Rosja Putina”. Warto wspomnieć jej słowa z książki pod tytułem „Druga Wojna czeczeńska”, gdzie Politkowska wyraźnie sugerowała, że nikt w Rosji tak naprawdę nie wie, o co toczy się ta wojna, bo nikt wiedzieć nie chce. Pytania ze strony dziennikarzy, ale też zwykłych ludzi nie były mile widziane w elitach władzy, które zaproponowały między słowami prostą umowę społeczną: dajcie nam rządzić i kraść, a przywrócimy Rosji dawną świetność, rozumianej jako odwołanie się do spuścizny Związku Radzieckiego. Nie wszyscy jednak nabrali się na narrację Kremla, a pracująca jako korespondentka wojenna podczas konfliktu w Czeczenii Politkowska, znana była ze swojej odwagi i determinacji w opisywaniu wydarzeń z wojny, określanej w mediach kontrolowanych przez Putina jako „operacja antyterrorystyczna”. Czy to nie brzmi dziś jak ponury żart, jeśli spojrzeć na narrację władz Rosji w kontekście wydarzeń na Ukrainie? Intryguje mnie sposób, w jaki Kreml opisuje alternatywną rzeczywistość, jeszcze większy szok przeżyłem, kiedy sięgając po książkę „Rosja Putina" okazało się, że to w gruncie rzeczy nic nowego, a kłamstwo i sianie propagandy to rzeczywiście kontynuowanie przez obecną Rosję najgorszych praktyk Związku Radzieckiego.  

Kiedy czytałem książkę „Rosja Putina”, nie miałem złudzeń co do intensji wierchuszki sprawującej władzę na Kremlu. Jest to o tyle szokujące, że publikacja Politkowskiej liczy sobie prawie 20 lat, a jej wydanie miało miejsce w czasach, gdy sam Putin wciąż konsolidował władzę po Borysie Jelcynie i układał rzeczywistość rosyjskiego miru na nowo po prezydencie, który zasłynął z wyjątkowo rubasznego zachowania na solach całego świata, nie stroniąc przy tym od nieśmiesznych żartów i alkoholu, który skądinąd przyczynił się do jego śmierci. Tymczasem już wtedy Politkowska uchodziła za czołową opozycjonistkę, krytykowała otwarcie nie tylko Putina, ale również m.in. przywódcę republiki czeczeńskiej, Ramzana Kadyrowa. Tego samego, który od kilku tygodni wygłasza groźby w kierunku Polski, a bardziej na świecie znany jest ze swojej „tiktokowej armii”, jak przyjęło się określać działania jego bojowników podczas działań w Ukrainie. Skąd ta ironia? Sam Kadyrow wydaje się szczekającym pieskiem na usługach Moskwy i choć wielu to dziś może zaskakiwać, już przed dwoma dekadami było oczywiste dla Anny Politkowskiej, że Czeczenia to preludium do większej wojny, jaką w przyszłości Putin i Kadyrow mieli rozpętać na terenie Ukrainy. Tym bardziej dziwi, że świat nie ujął się mocniej za Politkowską, gdy ta głosiła ostrzeżenia w tym zakresie, zwłaszcza że autorka książki „Rosja Putina” była wielokrotnie zastraszana przez władze, jej obecność w mediach głównego nurtu marginalizowana, a ją samą próbowano parokrotnie otruć, bez skutku. Przynajmniej do czasu. Wcześniej jednak Politkowska podróżowała na Kaukaz, prowadząc osobliwą, niebezpieczną grę ze służbami specjalnymi oraz bojówkarzami Kadyrowa — łatwo w tej sytuacji zrozumieć jak wielka odwaga musiała wykazać się dziennikarka, relacjonując druga wojnę w Czeczenii i mając wokół siebie tylu wrogów nieprzychylnie spoglądających na efekty jej pracy. A ta przyniosła rosyjskiemu społeczeństwo owoce w postaci rzetelnych informacji o mordowanej ludności cywilnej, gwałtach i rozbojach czeczeńskich bojówkarzy i zacieraniu śladów zbiorowych mordów.  

W październiku obchodziliśmy niedawno rocznicę śmierci Anny Politkowskiej, która stała się kolejną ofiarą reżimu władzy kremlowskiej. W ocenie przyjaciół i rodziny dziennikarki, jej śmierć nigdy nie została wyjaśniona. Wykonawcy zostali co prawda postawieni przed sądem i skazani, nigdy jednak nie ujawniono nazwisk mocodawców.  

Po tym swoistym hołdzie oddanym Annie Politkowskiej chciałbym skupić się na ocenie napisanej przez niej książki „Rosja Putina”. Za tym enigmatycznym, choć wiele mówiącym tytułem, kryje się publikacja odzierająca czytelnika ze złudzeń. Już na wstępie autorka zauważa, że zachód ma zwyczaj uciekać w swoje wyobrażenia na temat Putina, a jej książka ma przedstawić perspektywę wolną od złudzeń i naciąganych interpretacji. Tytuł „Rosja Putina” sugeruje, że państwo to zmieniło się w prywatny folwark prezydenta Federacji Rosyjskiej i czas ściągnąć różowe okulary. Przypominam, książka miała swoją premierę w 2003 roku!  

Anna Politkowska przedstawia początki Vladimira Putina na Kremlu. Wraca w tym zakresie do ostatniego dnia 1998 roku, kiedy przyszły prezydent Rosji został wezwany przez Borysa Jelcyna do jego gabinetu. Już wtedy Putin uchodzić za sprawnego polityka i bezkompromisowego urzędnika. Wcześniej pracował w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, później piastował stanowisko wicemera Petersburga. I to właśnie „Paryż Północy” jak określano najdalej wysunięty port na zachodzie Rosji, było miejscem szczególnym w życiorysie przyszłego prezydenta. Politkowska, pisząc książkę „Rosja Putina”, nie traktowała swojej publikacji jako biografii, nie znajdziemy tu zatem przytłaczającej ilości szczegółów i dat z życia Putina. Niemniej pewien ogólny zarys przeszłości „bohatera” książki pojawia się na jej łamach, co służy autorce w wyciąganiu wniosków w ocenie sposobu funkcjonowania Putina oraz jego otoczenia. Dwa lata po wydaniu książki „Rosja Putina”, tytułowy bohater podczas jednego z wystąpień publicznych oświadczył, że nie można z Federacją Rosyjską sobie pogrywać. Przypomniał anegdotę ze swojej młodości, gdy gonił szczura na klatce, a ten w końcu nie miał gdzie uciec, stanął przed ścianą, odwrócił się i rzucił się na młodego Wołodię. Tamta sytuacja mocno zapadła w pamięć przyszłego prezydentowi Rosji i wielokrotnie w swoich wystąpieniach nawiązywał do niej, sugerując jednocześnie, że jeśli Rosję postawi się pod ścianą, to wściekła ruszy i zaatakuje bez względu na koszty. Znamienne, że Anna Politkowska przedstawia bardzo podobny oraz myślenia prezydenta Federacji Rosyjskiej w swojej książce „Rosja Putina”. Publikacja liczy łącznie 448 stron, a ja co jakiś czas okładałem ją pogrążony w refleksjach i pytaniach bez odpowiedzi, dlaczego świat nie reagował wcześniej?  

Jedną z najbardziej intrygujących cech publikacji „Rosja Putina” jest zamysł autorki na tę książkę. Nie jest ona bowiem naukową analizą o zabarwieniu geopolitycznym, ale przyjemną w odbiorze publicystyką najwyższych lotów. A takie książki charakteryzuje fakt, że opisują dwie strony medalu. Jedną już wspomniałem, odwołując się do rządów Putina i jego świty w ocenie autorki. Druga część wydała mi się nie mniej ciekawa, autorka oddaje głos zwykłym Rosjanom, którzy podejmowali z nią tematy zmian na szczytach władzy, i to zanim jeszcze swobodne wypowiedzi w tym zakresie oznaczały wieloletnie wiezienia w koloniach karnych na dalekiej Syberii. Zapadła mi w pamięć szczególnie relacja pewnej kobiety, która znalazła się w sytuacji bez wyjścia, gdy zażądano od niej łapówki za... wydanie ciała zmarłego syna, który wcześniej zginął w obronie ojczyzny w związku z konfliktem toczonym w Czeczenii. Jest to opis zdarzenia, który budził we mnie głęboki sprzeciw, a jednak łatwiej byłoby mi ten fakt zrozumieć, gdyby podobne sytuacje zdarzały się przed dwudziestoma laty. Czas zmienia naszą perspektywę, dziś Warszawa przypomina najpiękniejsze miasta Europy i już nikt nie pamięta, że na przełomie wieku bieda i bezrobocie wpisane były w krajobraz naszej stolicy. Świat poszedł naprzód, latamy w kosmos, odkrywamy tajemnice morskich głębin, a Marc Zukenberg snuje plany o alternatywnym uniwersum, gdzie każdy będzie miał swojego awatara. Tymczasem „Rosja Putina” się nie zmieniła. Przy okazji wojny toczonej w Ukrainie co rusz wychodzą podobne sytuacje jak ta opisana wyżej, gdy żołnierze brani są często podstępem i rzucani na front, a kiedy giną, szuje i kanalie oczekują łapówek za wydanie ciała żołnierzy zaangażowanych w konflikt. Żeby było jasne, samym żołnierzom nie współczuje, ich obecność na terytorium naszego wschodniego sąsiada łamie w mojej ocenie wszystkie reguły międzynarodowe, nie warto jednak stosować odpowiedzialności karnej wobec narodu, który od ponad dwóch dekad ma wyprany mózg propagandą Putina. Najbardziej szkoda mi w tej sytuacji matek rosyjskich, które już od czasów carskiej Rosji, a później Związku Radzieckiego, były traktowane jako inkubatory, czego symbolem stały się słowa towarzysza Stalina „Ludiej u nas mnogo" (Ludzi i nas wielu). „Rosja Putina” to obraz początkowych lat rządów Putina, Anna Politkowska wskazuje jednak, że mentalność na szczytach władzy nie zmieniła się z nadejściem XXI wieku. Inna historia, która zapadła mi w pamięć po przeczytaniu „Rosji Putina” to telefon pewnego starszego pana, który fatalnie się poczuł i wezwał pogotowie. W odpowiedzi usłyszał, że dyspozytor nie wyśle karetki, ponieważ pacjent jest... zbyt stary. Przypominam, mowa o początku obecnego wieku, czy jednak cokolwiek zmieniło się w tym zakresie? Wydaje się sprawą oczywistą, że status społeczny otwiera, lub dla odmiany zamyka wiele drzwi w Rosji, a prawa i wolności jednostki są rzeczą umowną, o której decydują lokalni decydenci, reprezentowani przez kadry, o których można powiedzieć „mierni, bierni, ale wierni”.  

Takich historii na łamach książki „Rosja Putina” jest więcej, sprowadzają się one do smutnego obrazu państwa, które niewiele zmieniło się na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Anna Politkowska oddała głos zwykłym ludziom i wysłuchała ich ocen związanych z władzą sprawowaną w Rosji i to w czasie ostatnich swobód obywatelskich, nim Putin ograniczył wolność słowa czy władzę sądowniczą. Choćby z tego punktu widzenia książka „Rosja Putina” jest niezwykła. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego kobiety w Rosji wydają się często autorytarne, pewne siebie, krzykliwe i zdecydowane bardziej niż mężczyźni? Publikacja Anny Politkowskiej przynosi w tym zakresie smutne konkluzje. Postawa, jaką opisałem wyżej, wynika z historycznych uwarunkowań rosyjskiego społeczeństwa. Miniony wiek okazał się dla niego niezwykle okrutny, a zdecydowaną większość zabitych stanowili mężczyźni. Czasem ginęli na froncie, czasem zesłani do łagrów, to co jednak łączyło te sytuacje w opinii zmarłej dziennikarki, to potrzeba radzenia sobie w każdej sytuacji przez rosyjskie kobiety. Nie mogły one liczyć na mężczyzn w poprzednim stuleciu, nie mogą również obecnie. Alkoholizm w Rosji był problemem od zawsze, jednak to ostatnie lata przyniosły w tym zakresie zatrważające statystyki. To na swój sposób rechot historii, że Anna Politkowska wskazuje Putina jako cynicznego i bezwzględnego człowieka, bezczelnie kłamiącego o obronie przez Rosję „uniwersalnych wartości” przed rozpadającym się zachodem. Ten sam obraz Rosji to dziś jedne z najwyższych statystyk w zakresie aborcji, rozwodów oraz przemocy domowej. Wiedzieliście na przykład, że w Rosji pobicie żony nie jest przestępstwem? Stanowi jedynie wykroczenie, które i tak bywa ignorowane z uwagi na swoją powszechność i skalę. Tym samym nie można się dziwić, że największym marzeniem Rosjanek mieszkających na dalekim wschodzie jest mąż... z Chin. Bo nie pije, bo nie bije, a jeszcze żyje relatywnie dłużej nic przeciętny Rosjanin. Taka była „Rosja Putina” przed dwoma dekadami i taką samą jest dzisiaj.  

Mój znajomy zapytał mnie niedawno, po co czytam te wszystkie książki o Rosji i sytuacji na świecie, kiedy nic tak naprawdę od nas nie zależy. Trudno było mi się nie zgodzić z taką narracją. A jednak ciekawość wygrywa. Ludzie z natury pragną sobie jakoś tłumaczyć zjawiska, jakie mają miejsce wokół nich, tak było od zarania dziejów — sztormy na morzach tłumaczono kiepskim humorem Posejdona, a palone na stosie czarownice w średniowieczu słyszały modlitwę po łacinie i słowa „Bóg tak chciał”. Nie wiem, w co wierzy Putin, ale pamiętam artykuł na temat schyłkowego okresu rządów Borysa Jelcyna, gdy opuścił już Kreml i niedługo później oświadczył przed śmiercią, że żałuje w życiu tylko dwóch rzeczy: wojny w Czeczenii oraz nominacji Putina na swojego następcę. Wówczas wydawało się to jedynie majaczeniem starego alkoholika, którego wtedy nikt już nie brał na poważnie. A jednak sięgając po książkę „Rosja Putina”, znajdziemy wiele wskazówek związanych z „bohaterem” książki, które nie pozostawiają złudzeń, że ludzie blisko władz rosyjskich doskonale zdawali sobie sprawę w jakim kierunku podaży  administracja Putina. Sama Politkowska zginęła w zamachu zastrzelona z broni palnej, co w ocenie wielu komentatorów życia publicznego było egzekucja za jej „nieposłuszeństwo” wobec władz na Kremlu. Po przeczytaniu książki „Rosja Putina” nabrałem przekonania, że urzędujący prezydent Federacji Rosyjskiej dobrze wiedział doskonale, co robi. Wydał wyrok na kobietę, która jako jedna z nielicznych miała odwagę mówić prawdę o nim samym głośno i bez ogródek. 

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info