Książka - Polskie morderczynie

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Polskie morderczynie

Polskie morderczynie

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Książka oparta na faktach. Powstała, aby pokazać, że nic nie jest czarno-białe. Stawia pytania, skąd bierze się agresja i czy jest bariera między nami i bohaterkami nakreślonych portretów.
Pomysł napisania Polskich morderczyń zrodził się kilka lat temu, gdy jej autorka, Katarzyna Bonda, pracowała jako sprawozdawca sądowy w jednym z ogólnopolskich dzienników. Przed warszawskim sądem toczyło się właśnie kilka procesów kobiet oskarżonych o zabójstwo.
Media wykreowały ich wizerunek złych, zdegenerowanych, bezlitosnych bestii w ludzkiej, często pięknej, skórze. Pochodzą z różnych domów, zabiły z różnych motywów, mają odmienne osobowości, wiek i wygląd.
Autorka, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania Jak to możliwe, że te kobiety wzięły udział w tak brutalnych zbrodniach, same zabiły albo wszystko ze szczegółami zaplanowały, a do wykonania morderstwa posłużyły się rękami mężczyzn? Jakie są? Dlaczego? Skąd wzięła się ich agresja? przeprowadziła w ciągu dwóch lat wiele kilkugodzinnych wywiadów z każdą z bohaterek książki.
Zbrodnia podzieliła ich życie na dwie części. I tak też autorka starała się pokazać morderczynie. Nie chce ich usprawiedliwiać, wybielać, udowadniać, że nie ma w nich zła. Postanowiła dać prawo wypowiedzi każdej z nich. Wiele z tych kobiet po raz pierwszy udzieliło wywiadu, którego odmawiały dziennikarzom latami. Mówią o różnych aspektach życia kobiety: miłości, macierzyństwie, pieniądzach, marzeniach, śmierci... Ich zbrodnie zaś poznajemy z rozdziałów sporządzonych na podstawie akt sądowych, które autorka przeczytała i posiłkując się nimi wszystkie historie starała się opisać rzetelnie i bez emocji.

Cena rynkowa: 39.90 zł

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Książka oparta na faktach. Powstała, aby pokazać, że nic nie jest czarno-białe. Stawia pytania, skąd bierze się agresja i czy jest bariera między nami i bohaterkami nakreślonych portretów.
Pomysł napisania Polskich morderczyń zrodził się kilka lat temu, gdy jej autorka, Katarzyna Bonda, pracowała jako sprawozdawca sądowy w jednym z ogólnopolskich dzienników. Przed warszawskim sądem toczyło się właśnie kilka procesów kobiet oskarżonych o zabójstwo.
Media wykreowały ich wizerunek złych, zdegenerowanych, bezlitosnych bestii w ludzkiej, często pięknej, skórze. Pochodzą z różnych domów, zabiły z różnych motywów, mają odmienne osobowości, wiek i wygląd.
Autorka, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania Jak to możliwe, że te kobiety wzięły udział w tak brutalnych zbrodniach, same zabiły albo wszystko ze szczegółami zaplanowały, a do wykonania morderstwa posłużyły się rękami mężczyzn? Jakie są? Dlaczego? Skąd wzięła się ich agresja? przeprowadziła w ciągu dwóch lat wiele kilkugodzinnych wywiadów z każdą z bohaterek książki.
Zbrodnia podzieliła ich życie na dwie części. I tak też autorka starała się pokazać morderczynie. Nie chce ich usprawiedliwiać, wybielać, udowadniać, że nie ma w nich zła. Postanowiła dać prawo wypowiedzi każdej z nich. Wiele z tych kobiet po raz pierwszy udzieliło wywiadu, którego odmawiały dziennikarzom latami. Mówią o różnych aspektach życia kobiety: miłości, macierzyństwie, pieniądzach, marzeniach, śmierci... Ich zbrodnie zaś poznajemy z rozdziałów sporządzonych na podstawie akt sądowych, które autorka przeczytała i posiłkując się nimi wszystkie historie starała się opisać rzetelnie i bez emocji.

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Okładka: Miękka

Ilość stron: 400

Rok wydania: 2020

Rozmiar: 145 x 205 mm

ID: 9788328714328

Autorzy: Katarzyna Bonda

Wydawnictwo: Muza

Inne książki: Katarzyna Bonda

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 1.91 zł 8.28 zł

Twarda , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 10.26 zł 59.90 zł

Etui karto... , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 6.49 zł 49.90 zł

Katarzyna Bonda, Julia Celer
Broszurowa , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż
Katarzyna Bonda
Broszurowa , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż
Karton , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 14.13 zł 34.90 zł

Katarzyna Bonda
Broszurowa , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż

Inne książki: Literatura faktu, reportaż

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 22.03 zł 26.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 21.18 zł 39.90 zł

Twarda z o... , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż
Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 23.45 zł 28.62 zł

Miękka , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 0.67 zł 41.47 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 25.00 zł 38.00 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 recenzje
Dodana przez Ilona w dniu 14-12-2022

Pierwszy raz usłyszałam o książce Katarzyny Bondy kilka lat temu. Byłam wówczas zaaferowana książkami Georga R.R. Martina, składającymi się na serie „Pieśń Lodu i Ognia”. Zbiegło się to w czasie z popularnością serialu „Gra o Tron”, a przez to inne literackie pokusy odeszły gdzieś w cień. Gatunek fantasy wydał mi się szalenie wciągający, z czasem jednak okazało się, że moje zainteresowania coraz mocniej wędrują w kierunki literatury kryminału. Zresztą nie tylko literatury. Przyjemność sprawiało mi śledzenie biografii znanych seryjnych morderców, m.in.  Teda Bundy'ego. To właśnie od tego drugiego mężczyzny rozpoczęła się moja przygoda z twórczością Katarzyny Bondy. Książka „Polskie morderczynie” została wydana w 2008 roku, w międzyczasie doczekaliśmy się jej zupełnie nowej odsłony. Taki ruch ze strony wydawnictwa „Muza” należy poczytywać jako odpowiedź na zainteresowanie, jakie niezmiennie od kilkunastu lat budzi książka Katarzyny Bondy. Polska autorka lubi chodzić pod prąd i tym razem nie było inaczej. Katarzyna Bonda uczyniła kobiety pierwszoplanowymi bohaterkami swojej książki. Książki, która przedstawia rozmowy z morderczyniami, których strona była sama autorka. Nie jest to pierwszy raz, kiedy polska pisarka wychodzi przed szereg i przekonuje do rozmowy ważne postacie z kryminalnego świata. 20 maja 2020 roku światło dzienne ujrzała książka „Motyw ukryty. Z archiwum profilera”, stanowiąca zapis rozmowy autorki z Bogdanem Lachem. Pan Bogdan przez ostatnie dekady był najważniejszym polskim profilerem, długo pozostającym w cieniu głośnych spraw kryminalnych. To właśnie osoba Pana Lacha stanowiła inspirację polskiej pisarki do stworzenia postaci Huberta Meyera. Z perspektywy lat wydaje się, że publikacja „Polskie morderczynie” była dla polskiej pisarki dziełem przełomowym. Jak sama Katarzyna Bonda wspomina w licznych wywiadach, wspomniana publikacja była dla niej granica, między dziennikarstwem, które uprawiała w przeszłości, a pisarstwem, do którego przygotowywała się od wielu lat.

Książka „Polskie morderczynie” zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Powodów takiego stanu rzeczy jest przynajmniej kilka. Nigdy wcześniej żaden z autorów nie napisał w naszym kraju książki, której bohaterkami byłyby bezwzględne, często zdemoralizowane kobiety, gotowe do wszystkiego, aby realizować swoje mroczne zamiary. Treść książki to jedno, forma zaś to drugie. Katarzyna Bonda przedstawiła czytelnikom historie niezwykłych kobiet, których nazwiska nierzadko przewijały się przez główne wydania dzienników i programów telewizyjnych. Wydawać by się mogło, że Katarzyna Bonda w chwili pisania książki „Polskie morderczynie” dysponowała imponującym materiałem dowodowym. Tysiące akt spraw sądowych relacje świadków, opinie policjantów, czy w końcu wyjaśnienia składane przez same podejrzane. Polska pisarka miała w swoich rękach dość informacji, aby uczynić z książki „Polskie morderczynie” swoisty „Młot na czarownice” w realiach XXI wiecznej Polski. Znajomość twórczości polskiej autorki wykluczała podobne podejrzenia. Jak wspominałam we wstępie, Katarzyna Bonda przez wiele lat była ceniona dziennikarką, ceniona przede wszystkim za swój warsztat, wrodzoną ciekawość i dociekliwość, przede wszystkim jednak za autentyczność. Autorka wspomina, że świat zbrodni fascynował ją bez reszty, im jednak mocniej się w niego zagłębiała, tym więcej widziała odcieni szarości. Myli się jednak ten, kto obieca sobie po książce „Polskie morderczynie” relatywizowanie motywów zbrodni przez bohaterki tej książki. Katarzyna Bonda oddaje głos swoim rozmówczyniom i pozwala nakreślić tło każdego z morderstw. Niekiedy motywy zbrodni były doraźne i wynikały z „potrzeby chwili”, innym razem stanowiły rozciągnięty w czasie proces eliminacji ze swojego otoczenia jednostek stojących na drodze bohaterkom książki „Polskie morderczynie”. Bez względu jednak na pobudki, jakie kierowały kobietami, z którymi rozmawiała Katarzyna Bonda, autorka nie ocenia w sposób jednoznaczny bohaterek swojej publikacji. Polska autorka wydaje się zbyt mądrą kobietą, aby ferować wyroki i palić na stosie swoje rozmówczynie. Jak mawiał klasyk, „nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. Po przeczytaniu książki „Polskie morderczynie” wyżej cytowane słowa nabierają zupełnie nowego znaczenia.

Książka „Polskie morderczynie” składa się w moich oczach z trzech aktów, składających się na większy dramat każdej z bohaterek tej publikacji. Po pierwsze, Katarzyna Bonda przyjęła precyzyjne kryteria w doborze swoich rozmówczyń. Każda z nich w przeszłości miała postawiony zarzut popełnienia czynu zabronionego, noszącego znamiona art. 148 Kodeksu Karnego. Paragraf pierwszy wspomnianego przepisu brzmi „Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”. Katarzyna Bonda na pierwszych stronach swojej książki wyjaśnia, że miała okazję zapoznać się z aktami spraw sądowych bohaterem swojej książki, miała więc wgląd w ustalenia organów ścigania, na podstawie których niezawisłe i niezależne sądy podejmowały decyzje w przedmiocie skazania kobiet zabierających głos na łamach książki „Polskie morderczynie”. Drugi akt dramatu rozgrywa się w głowach kobiet. Bohaterki książki polskiej autorki wyznają, że ich życie składało się z dwóch części. Zbrodnia, jakiej dokonały, zmieniła totalnie ich życie. Fragmenty, kiedy „polskie morderczynie” sięgają po retrospekcje i opisują okruchy swojego życia z przeszłości działa na wyobraźnię, stanowi bowiem unikalne spojrzenie na życie kobiet, których w przeszłości niewielu ludzi podejrzewało o mordercze instynkty. Momentami miałam wrażenie, że Katarzyna Bonda między słowami swoich rozmówczyń poszukuje odpowiedzi na palące pytanie: czy w każdym z nas tkwi zło, które w odpowiednich okolicznościach może zamienić się w akt najcięższej zbrodni? Pytanie to nie pada bezpośrednio na łamach książki „Polskie morderczynie”. Wydaje się, że autorka zbyt dużym szacunkiem darzyła swoje rozmówczynie, aby zadać je wprost, zwłaszcza że każda historia jest inna i dużym uproszczeniem byłoby ze strony Katarzyny Bondy szukać między nimi związku. Takie podejście do książki „Polskie morderczynie” nie jest w moich oczach żadnym zaskoczeniem. Ostatni akt stanowi wersja lingwistyczna wspomnianej książki. Polska pisarka stanęła przed nie lada wyzwaniem. Dziennikarstwo, literatura faktu oraz beletrystyka, choć nalezą do szeroko pojętej literatury i wymagają za każdym razem swobodnego operowania słowem, w rzeczywistości oznaczają zupełnie innego podejścia do pracy nad zgromadzonym materiałem. Katarzyna Bonda bez ogródek wyznała w jednym z wywiadów, że ogromnym wyzwaniem z jej strony było trzymanie się faktów, które w przeszłości ustalił sąd w ramach postępowania karnego. Nie było intencją polskiej pisarki, aby przywrócić dobre imię kobietom skazanym za najcięższe morderstwa. Założeniem książki było przedstawienie „polskich morderczyń” jako ludzi, którzy w przeszłości popełnili szereg błędów, ostatecznie prowadzących do aktów najcięższych zbrodni. Stąd już o krok od wniosku, że publikacja „Polskie morderczynie” jest osobliwym, literackim opisem drogi, jaką pokonała każda z bohaterek książki Katarzyny Bondy, zanim stanęła na ławie oskarżonych. Później,  jak wynika z relacji bohaterek książki, to życie radykalnie się zmieniło i w pewnym sensie rozpoczęło się na nowo.  
 
W 1982 roku Stephen King opublikował książkę „Skazani na Shawshank”. Minęło 12 lat i świat ujrzał adaptację powieści mistrza kryminału w reżyserii Franka Darabonta. W filmie z ust „Reda” jednego z głównych bohaterów (w tej niezwykłej roli Morgan Freeman), pada zdanie: „Jestem jednym słusznie skazanym w tym więzieniu”. Słowa te mają słodko-gorzki wydźwięk, wielu z osadzonych w wiezieniu Shawshank niezmiennie utrzymuje, że ich skazanie było wynikiem błędów i nieporozumień w toku postępowania sądowego. Słowa te w pewnym sensie unoszą się nad książką „Polskie morderczynie”. Cześć bohaterek publikacji Katarzyny Bondy jawnie wyznaje, że w ich ocenie nigdy nie powinny zostać skazane. Inne z kolei utrzymują, że choć przypisana im wina odpowiadała popełnionym czynom, często sądy i prokuratura nie wzięła pod uwagę istotnych okoliczności, w których świetle popełniono zbrodnię, tym samym rozmiar kary nie odpowiada stopniowi zawinienia. To, co jednak rzuca się w oczy przy okazji każdej z relacji, to niezwykłe emocje towarzyszące każdej z bohaterek. Niektóre z nich spędziły za kratkami już wiele lat w momencie zbierania materiałów do książki przez polską pisarkę, inne z kolei wciąż wierzyły, że ich koszmar zostanie przerwany, a wyrok dożywotniego pozbawienia wolności poddany rewizji w niedalekiej przyszłości. Niektóre z relacji bohaterek książki „Polskie morderczynie” mają wyjątkowo intymny charakter. Można odnieść wrażenie, że Katarzyna Bonda była pierwszą osobą na drodze tych kobiet, która oddała im głos i umożliwiła tym samym swobodną, mocno subiektywną ocenę dokonanych w przeszłości czynów. Czy każda z czternastu historii opowiedzianych przez „polskie morderczynie” pokrywa się z materiałem zgromadzonych przez prokuraturę i poddanym ocenie sądu? Zdecydowanie nie. Wydaje się, że Katarzyna Bonda była przygotowana na taką okoliczności i potencjalny dysonans. Z jednej strony autorka oddaje głos swoim rozmówczynią, nie strofuje ich, nie przypomina o faktach, lecz daje możliwość przedstawienia swojej wersji wydarzeń. Z drugiej zaś strony Katarzyna Bonda fragmentami bezpośrednio odwołuje się do postawionych kobietom zarzutów i zgromadzonego w tym zakresie materiału dowodowego. W tym miejscu warto podkreślić, że książka „Polskie morderczynie” nie jest próbą konfrontacji bohaterek tej publikacji z ustaleniami policji i prokuratury. Polska pisarka nie przekracza tej cienkiej czerwonej linii, między dziennikarstwem, literatura faktu i beletrystyką. Książka „Polskie morderczynie” stanowi reportaż w najlepszym wydaniu. Czternaście rozmów z czternastoma kobietami. Każda rozmowa jest inna, choć każdej towarzyszy intymny, wyjątkowy charakter. Katarzyna Bonda sprawia wrażenie, jak gdyby latami przygotowywała się do każdej z tych rozmów. Oddaje głos „polskim morderczynią”, często pozwala im na bardzo osobiste wyznania, w żadnym jednak momencie polska pisarka „nie pozwala” bohaterkom swojego reportażu wejść w rolę „ofiar”. Prawdę mówiąc, przyjęłam ten fakt z uśmiechem na twarzy. Abstrahując od mocno kryminalnego charakteru książki Katarzyny Bondy, istniało ryzyko, że te w gruncie rzeczy zdemoralizowane i gotowe na wszystko kobiety zobaczą w polskiej pisarce narzędzie do ostatecznego wybielenia się przed światem. Nawet jeśli miał to być ich ostatni donośny głos zabrany w życiu. Nic podobnego nie obserwujemy na lamach książki „Polskie morderczynie”.  

 Największe wrażenie zrobiły na mnie relacje dwóch kobiet. Pierwsza z nich wyznała, że długo pracowała na zaufanie swojej ofiary. Nawiązanie emocjonalnej relacji było warunkiem koniecznym do popełnienia zbrodni w przyszłości. Kobieta wyznała, że przez ten cały cas, gdy spotykała się ze swoją ofiarą, konsekwentnie i uparcie realizowała swój plan. Uderzające są słowa kobiety, że nic tak naprawdę nie mogło zmienić jej planów. Nawet uczucia, jakie stopniowo budziła w niej przyszła ofiara planowanego morderstwa. Trudno nie odnieść wrażenia, że takie podejście wpisuje się w szerszy klimat zaburzeń psychicznych czy zaburzeń osobowości. Inną wstrząsającą relację stanowiła opowieść kobiety, która zorganizowała porwanie i morderstwo maturzysty. Kobieta z perspektywy czasu nie potrafi wyjaśnić, co nią właściwie kierowało. Refleksja, jaka pojawia się w tym zakresie, nie dotyczy poczucia winy czy żalu za popełnione czyny, ale obejmuje szersze spojrzenie na swoje nieudane życie. Nie sposób w tym momencie nie zauważyć, że podobna postawa w gruncie rzeczy stanowi dla sądu okoliczność obciążającą. Kara wymierzana przez wymiar sprawiedliwości przyjmuje różne formy, również w zakresie prewencji indywidualnej oraz społecznej. Pierwsza dotyczy bezpośrednio sprawcy morderstwa, który winien swoją postawą w toku postępowania sądowego udowodnić, że w przyszłości nie zdecyduje się na podobny czyn. Prewencja społeczna z kolei to sygnał dla społeczeństwa, jakie zachowania są akceptowane, a jakie z kolei podlegają penalizacji. Żadna z bohaterek książki „Polskie morderczynie” tak naprawdę nie zaprezentowała się jako człowiek, który ma świadomość, jak wielkie zbrodnie w przeszłości popełnił. Być może to konwencja książki wywołała we mnie podobne wnioski, jednak w istocie trudno było mi znaleźć powody do współczucia dla wszystkich 14 bohaterek książki „Polskie morderczynie”. Nie zmienia to faktu, że niektóre z nich wydały mi się... znajome. Być może wynikało to z faktu, że Katarzyna Bonda mocno skróciła dystans miedzy sobą i swoimi rozmówczyniami. Pozwoliła w ten sposób przyjrzeć się z bliska czytelnikowi postaciom opisanym w książce i zobaczyć w nich zwykłych ludzi. Ludzi, którzy w przeszłości mieli swoje marzenia i plany na życie, ale z różnych powodów wkroczyli na mroczną ścieżkę. Ścieżkę, z której jak uczy wszystkie 14 relacji „polskich morderczyń”, nie było już odwrotu. Dobrym podsumowanie książki „Polskie morderczynie” Katarzyny Bondy są słowa Friedricha Nietzsche: „Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie”.  

Dodana przez Ewa w dniu 14-12-2022

Kilka lat temu studiowałam na w Poznaniu na uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Stolica województwa wielkopolskiego była poniekąd wyborem podyktowanym potrzebą chwili. Do Krakowa się nie dostałam, a Poznań wydawał mi się ciekawym, nieco tajemniczym miastem. Bywałam tam w czasach mojej młodości tylko okazjonalnie, jednak pamięć o rogalikach marcińskich miała w przyszłości okazać się moją codziennością. Pewnego dnia kolega zaprosił mnie na kawę, zrobiły się z tego trzy piwa (Fortuna miodowa nie znosi limitów) i tak od słowa do słowa pojechaliśmy na cmentarz komunalny, położony na północy Poznania. Cmentarz na Naramowicach. Zastawiacie się, dlaczego o tym wspominam w kontekście książki „Polskie morderczynie”? Jeśli tak, to znak, że sprawy kryminale w naszym kraju nie stanowią waszego szczególnego zainteresowania i książka Katarzyny Bondy może w tym zakresie przynieść pożądaną zmianę. Nie dowiecie się jednak z niej, kim był Edmund Kolanowski, polska pisarka poświęciła w całości swoją pracę kobietom.  
 
Moje zainteresowanie kryminalistyką pojawiło się mniej więcej w wieku nastoletnim. Pochłaniałam bez reszty książki Stephana Kinga czy Camilli Läckberg. Interesowały mnie motywy sprawców, ich pokrętna, często chora logika w uzasadnianiu swoich zbrodni, a niekiedy postawa wyprana z jakichkolwiek emocji. Jeszcze zanim trafiłam do Poznania, przeczytałam historię jednego z najbardziej znanych morderców w historii najnowszej naszego kraju, Edmunda Kolanowskiego. Znajomość tej sprawy pozwala nieco inaczej spojrzeć na książkę Katarzyny Bondy pod tytułem „Polskie morderczynie”. Czy zło jest wpisane w naturę człowieka? Jak to się dzieje, że dziecko wyrasta na bestię? Czy wpływ na taką postawę ma jedno zdarzenie z życia człowieka, czy może jest to proces rozciągnięty w czasie niczym masło na zbyt wielu kanapkach?  
 
Mój znajomi, o których wspominałam wyżej, pojechał ze mną na Naramowice nie przeczuwając, co go czeka. Później usłyszałam, że postrzegał to jako jeden z wielu moich spontanicznych pomysłów. Nie słusznie. Wiele razy myślałam o podróży na to osobliwe miejsce pochówku, gdzie w latach 70’ XX wieku grasował nieuchwytny morderca. Niechwytny przynajmniej do czasu. Historia Edmunda Kolanowskiego jest absolutnie niezwykła. Mężczyzna w młodoci wychowywał się w „patologicznej rodzinie”. Ojciec pił alkohol i nie stronił od przemocy, matka z kolei wychowywała dwójkę dzieci. Edmund miał brata, który zmarł w wieku około 5 lat. Matka Edmunda zabierała go przez kolejne lata na cmentarz. Chłopiec początkowo nie mógł odnaleźć się w takim grobowym otoczeniu. Z czasem jednak zostawiał matkę pochyloną nad grobem i eksploatował okolice. Miał okazje z pewnego odległości przyglądać się pracy wykonywanej przez zatrudnionych w pobliskim krematorium. Nikt nie zwracał na niego uwagi, nikt tez nie podejrzewał, jak wielkie zmiany w głowie młodego chłopaka wywołuje permanentną obecność na cmentarzu. Kilkanaście lat później Edmund Kolanowski był mężem i ojcem. Rodzina mieszkała w niewielkim mieszkaniu, Edmund pracował w lokalnym zakładzie pracy. Pozornie nic nie wskazywało na to, jak wielka tragedia odbywa się za drzwiami mieszkania Państwa Kolanowskich. Kupiłam wasza ciekawość wspomniana historią? W pewnym sensie widzę w niej początek drogi każdej z czternastu rozmówczyń, którym Katarzyna Bonda oddaje głos na łamach swojej książki „Polskie morderczynie”. W 1982 roku Poznaniem wstrząsnęło odkrycie zwłok zamordowanej dziewczynki. Według relacji świadków i rodziny, Aniela wyszła przed dom, aby zebrać trawę dla swojego królika. Nie zdążyła. W tym samym czasie Edmund Kolanowski zmierzał autobusem na cmentarz położony na Naramowicach. Mężczyzna planował wykopać tam zwłoki przypadkowej kobiety. Kryterium, jakim się kierował, związane było ze  stanem rozkładu zwłok, nic więcej się nie liczyło. Kiedy Edmund Kolanowski dostrzegł młodą dziewczynkę, zbierającą trawę, doszedł do wniosku, że zamordowanie przypadkowej ofiary wymaga mniej pracy niż wykopywanie zwłok. Jakiś czas później milicja weszła do domu Państwa Kolanowskich. W środku znajdował się manekin. To na nim podejrzany „przyczepiał” narządy płciowe swoich ofiar, kolejno dokonując na nich aktu nekrofilii. Według zeznań małżonki Kolanowski miał się kryć ze swoimi „upodobaniami”, a ona sama nic nie wiedziała o działalności podejmowanej przez jej męża. Milicja wpadła na trop Kolanowskiego, ponieważ pewnego wieczoru milicjanci patrolowali cmentarz Naramowicki, a spłoszony Kolanowski zostawił tam reklamówkę. Przełom lat 70’ i 80’ XX to czas, kiedy w Polsce przymus pracy zakładał delegowanie pracowników do określonych stanowisk. Praca w obrębie jednego zakładu rzadko kiedy przynosiła zmianę w przyszłości. Ktoś, kto zostawił reklamówkę na Naramowicach z dużym prawdopodobieństwem w oczach organów ścigania pracował w jednym z lokalnych zakładów pracy. Pętla zaczęła się zaciskać na szyi Kolanowskiego. Wytypowano podejrzanych, wobec których w przeszłości stawiano zarzuty na tle napaści seksualnej. Edmund Kolanowski został skazany na karę śmierci. Przyznał się do zabójstwa trzech kobiet, prokuratura stawiała mu zarzuty w sprawach przynajmniej sześciu morderstw. Część zarzutów dotyczyła zbezczeszczenia zwłok. Edmund Kolanowski stał się jednym z najsłynniejszych nekrofilów na świecie, a jego przypadek studiują adepci kryminalistyki na całym świecie.  
 
Historia Edmunda Kolanowskiego to swoisty papierek lakmusowy każdej zbrodni. Mężczyzna w przeszłości spędził całe swoje dzieciństwo na cmentarzu, w przyszłości doznawał spełnienia seksualnego jedynie w kontekście zwłok martwych kobiet. Aktualnie coraz więcej mówi się o tym, jak dzieciństwo kształtuje osobowość człowieka, niemniej historia Kolanowskiego rzuca w tym zakresie interesujące światło na sprawców najcięższych morderstw. Katarzyna Bonda oddaje w książce „Polskie morderczynie” głos 14 kobietom. Każda z nich została skazana za przestępstwo morderstwa. Opracowanie polskiej autorki można czytać na wiele sposobów, mam koleżanki, które dopiero po przeczytaniu publikacji naszej pisarki doszły do wniosku, że zbrodnia jest czymś zdecydowanie bardziej złożonym, aniżeli jedynie prostym związkiem przyczynowo-skutkowym pomiędzy decyzją o popełnieniu morderstwa i wykonaniem powziętego zamiaru. Proces przygotowania, usiłowania i w końcu wykonania zamiaru popełnienia zbrodni jest nieco inny w przypadku kobiet i mężczyzn. Prawdę mówiąc, zdecydowanie trudniej znaleźć opracowania, które dotyczą kobiet. Być może wynika to z faktu, że według statystyk, kobiety odpowiadają za około 10% morderstw? Wydawać by się mogło, że to niewiele, a zbrodnie popełniane przez kobiety nalezą do rzadkości. Nic bardziej mylnego. Przeczytałam książkę „Polskie morderczynie” trzy razy i nie mam wątpliwości, że rozmówczynie Katarzyny Bondy to bezwzględne kryminalistki. Część z nich z pewnością nie miałaby oporu, aby odebrać życie czytelnikowi, jeśli tylko dawałoby to gwarancję wyjścia na wolność. To jednak tylko połowa prawdy. Druga połowa dotyczy tego, kim są bohaterki książki Katarzyny Bondy. Każda z 14 kobiet ma swoją przeszłość. Każda z nich miała w tej przeszłości marzenia i plany na swoje życie. Część z nich pochodzi z tzw. Dobrego domu, niektóre nawet doczekały się dzieci i nigdy nie miały okazji widzieć, jak te dorastają rok po roku. Niektóre żałują swoich czynów, inne wydają się usprawiedliwiać i pamiętają tylko to, co chcą pamiętać, podając jednocześnie w wątpliwość ustalenia śledczych w toku postępowania sądowego. Wszystkie 14 pań łączy jedno: zarzut popełnienia zbrodni morderstwa. Każda z nich to jednak osobna historia, inne motywacje oraz inne okoliczności. Jeśli jednak wycisnąć książkę „Polskie morderczynie” jak cytrynę do herbaty, reportaż Katarzyny Bondy przynosi czytelnikowi gorzki napar ulubionego napoju. Wielość szczegółów, jakie przedstawiają bohaterki książki na jej łamach, wywołuje zawroty głowy, a niekiedy również fatalne mdłości. Komu jednak wystarczy cierpliwości, aby przeczytać historię 14. kobiet, które dokonały 14. zbrodni, ten obudzi się kolejnego dnia z przekonaniem, że mordercy są wśród nas. Czasem wystarczy tylko spojrzeć przez wizjer, popularnie zwany judaszem, aby ich dostrzec w naszym najbliższym otoczeniu. 
 
Jeśli dotarliście do tej części recenzji książki „Polskie morderczynie”, to czeka was mila niespodzianka. Miejscami charakter publikacji Katarzyny Bondy rzeczywiście prezentuje gęsty, mroczny i ciężki do udźwignięcia klimat. Przynajmniej dla osób, które wcześniej nie miały wiele do czynienia z literaturą faktu w przedmiocie prawdziwych zbrodni. Zupełnie inaczej czyta się wyobrażenia autorki opisane m.in. w książkach „Sprawa Niny Frank” czy też „Florystce”, gdzie polska autorka odtwarza pewne zbrodnie i wplata je udanie w fabułę swojej beletrystyki, a inaczej brzmią słowa kobiet, które dają świadectwa popełnionych zbrodni. Lubimy się bać, ale lubimy jednocześnie wyłączyć film albo zamknąć książkę i przestać się bać. Czy książka „Polskie morderczynie” nie pozwoli wam zasnąć w nocy? Nie wykluczam, że reportaż polskiej pisarki wywołałby podobne emocje, gdyby nie fakt, że Katarzyna Bonda po raz kolejny zaskoczyła swoim pomysłem na książkę. Autorka współpracując z fotografem Edwardem Kaweckim, zaprosiła wszystkie czternaście pań do sesji fotograficznej. Pomysł niezwykły, przywykliśmy raczej do wizerunku sprawców morderstw z czarnym paskiem na oczach. Książka „Polskie morderczynie” odkrywa przed nami nie tylko oczy, ale również ciało i duszę bohaterek reportażu Katarzyny Bondy. Z jednej strony pozwoliło to spojrzeć czytelnikom na postacie przedstawione w książce jako... ludzi. Tylko tyle i aż tyle. Między słowami bohaterek książki „Polskie morderczynie” można wyczuć, że one same w pierwszej kolejności zapomniały, że są kobietami, w drugiej zaś, że stanowią element większego społeczeństwa. Profesjonalna sesja fotograficzna pozwoliła bohaterkom reportażu Katarzyny Bondy spojrzeć inaczej na siebie. W czytelnikach z kolei umieszczone w książce zdjęcia wywołają przekonanie, że zło niesłusznie bywa utożsamiane z brzydotą, oszpeceniem, jakaś przykrą aberracją "normalności". Nic podobnego! Zdjęcia z sesji bohaterek książki „Polskie morderczynie” ukazują je jako piękne, delikatne i wrażliwe kobiety. Potrzeba uważnego przeczytania książki raz może dwa, aby docenić w pełni kontrast, jaki zaprezentowała nam Katarzyna Bonda w swoim reportażu „Polskie morderczynie”.  
 
 Publikacja „Polskie morderczynie” to znakomita literatura faktu. Głębokie studium psychologiczne, jakie autorka prezentuje w rozmowie ze swoimi bohaterkami, uzupełnione zostało trzema wywiadami z osobami specjalizującymi się w swoich dziedzinach. Zbigniew Lew Starowicz to znany w Polsce profesor seksuologii, Bogdan Lach to najbardziej znany w naszym kraju profiler policyjny, z kolei Lidia Olejnik to dyrektorka Zakładu Karnego dla kobiet w Lublińcu. Każda z wyżej wymienionych osób prezentuje nieco inny pogląd na rozmówczynie Katarzyny Bondy, każda z nich analizuje motywy zbrodni pod nieco innym kątem. Szczególnie cenne wydają się spostrzeżenia Bogdana Lacha, zaangażowanego w rozwiązanie niektórych spraw opisanych  na lamach książki „Polskie morderczynie”.  

Książka „Polskie morderczynie” liczy sobie równo 400 stron. Dużo, czy mało? Kryminały Katarzyny Bondy zazwyczaj mają podobną objętość, tym razem jednak polska pisarka prezentuje treść, która zaskoczy nawet jej najwierniejszych fanów. Styl, jakim posługuje się autorka na łamach swojej książki, wpływa na łatwiejszą percepcję relatywnie wymagającej treści. To wielka sztuka poruszać się wśród paragrafów Kodeksu Karnego z taką lekkością, aby wysupłać z opowieści swoich rozmówczyń ich ludzką twarz. W Polsce nikt nie może zostać dwukrotnie skazany za to samo przestępstwo. Katarzyna Bonda zdaje się ową prawidłowość doskonale rozumieć, toteż jej publikacja wolna jest od odzierania postaci przedstawionych w reportażu z czci i wiary. Z drugiej strony polska pisarka nie spoufala się ze swoimi rozmówczyniami, nie przekracza cienkiej granicy, pomiędzy swoim dziennikarstwem i beletrystyką. Oddaje głos wszystkich czternastu kobietom i pyta. Nie o to, dlaczego zabiły, ale jakie były, zanim popełniły morderstwo. I jak ten czyn zmienił ich życie. Na zawsze.  

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info