Dodana przez Dominika F. w dniu 08-07-2022
Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy sięgnęłam po "Ono" Doroty Terakowskiej. Miałam dokładnie tyle samo lat, co Ewa, główna bohaterka powieści. Czułam sporo więzi i podobieństw z tą dziewczyną, choć tak wiele nas dzieliło. Ewa dorasta w małym miasteczku na południu Polski, pochodzi raczej z niezamożnej rodziny (można byłoby ją nazwać niższą klasą średnią), nie ma perspektyw na przyszłość. Jest niepewna co przyniesie jutro i czy wszystkie wybory jakie podejmuje są prawidłowe. To trochę przypadłość tego wieku, pomimo że życie zdecydowanie bardziej mnie rozpieszczało (mieszkam w Warszawie i nigdy niczego mi nie brakowało), czułam się podobnie jak ona. Jakbym była w klatce, jakbym nie mogła znaleźć miejsca na tej ziemi. Teraz powróciłam do lektury po ponad 10 latach i dostrzegam jak bardzo proza Doroty Terakowskiej wpłynęła na moje postrzeganie świata.
Głównym wątkiem w tej powieści jest problem aborcji. Ewa zostaje zgwałcona na imprezie sylwestrowej i musi podjąć decyzję, czy chce zachować dziecko. Jej matka proponuje, by jednak zgodziła się na usunięcie ciąży, ponieważ może to zaważyć na jej przyszłości. Ewa idzie nawet na wizytę do ginekologa, jednak w ostatniej chwili ucieka. Decyduje się dać szansę życiu. Tym samym główna bohaterka przyjmuje na siebie brzemię rodzicielstwa i przygotowuje się do tego, by wytłumaczyć swojemu nienarodzonemu dziecku dlaczego świat wygląda tak jak wygląda. To dla autorki dobra okazja, by udzielić kilku życiowych lekcji. Nie ma tu jednak próżnego moralizatorstwa, a raczej więcej tutaj zadawania pytań, na których nie ma łatwych odpowiedzi. Pod tym względem "Ono" to wręcz doznanie mistyczne, podróż duchowa.
Pamiętam, że jak byłam młodsza to książka mi się niezmiernie podobała, ale bardzo rozczarowało mnie jej zakończenie. Przy ponownej lekturze również mnie uderzyło jak bardzo jest ono niespójne z całą wizją książki Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale wydaje mi się, że nadchodzi ono zbyt nagle i nie ma ono wcześniej żadnej podbudowy. Ale jestem też wyrozumiała i rozumiem też, jak ciężko zakończyć sensownie tą historię.
Powrót do "Ono" dostarczyło mi ogromu wzruszeń i przemyśleń. Wydaje mi się nawet, że książka poruszyła we mnie więcej strun niż 10 lat temu. To niezwykle dojrzała powieść dojrzałej autorki. Jeśli ktoś Terakowską kojarzy wyłącznie z książkami dla dzieci, to niech przestanie - to dość krzywdzący obraz tej pisarki. Jej talent wykracza daleko poza beletrystykę dla najmłodszych. A najznakomitszym tego przykładem jest "Ono".
Dodana przez Renata W. w dniu 08-07-2022
Jakoś tak się złożyło, że nigdy nie miałam okazji ku temu, by sięgnąć po jakąkolwiek książkę Doroty Terakowskiej. Słyszałam o tej autorce niejednokrotnie, wiem że jest przez jednych niezwykle ceniona i uważana za jedną z najlepszych polskich pisarek, a przez innych uważana za moralizatorkę i kiepską pisarkę, która ma bardzo kontrowersyjne spojrzenie na niektóre sprawy obyczajowe i społeczne. Wypożyczając więc z biblioteki "Ono", nie wiedziałam czego tak naprawdę oczekiwać. Byłam gotowa zarówno na zachwyt jak i potężne rozczarowanie.
Nie spełniły się żadne z moich oczekiwań. Książka mnie przeraża i denerwuje jednocześnie, zachwyca w pewnych momentach bym za chwilę poczuła niesmak. Tak naprawdę nie wiem co o niej myśleć - co z pewnością wyjaśnię za chwilę.
Fabuła opowiada o młodej, kompletnie zagubionej i niezrozumianej dziewczynie o imieniu Ewa, której przydarza się coś co całkowicie odmienia jej pogląd na życie. Podczas sylwestra Ewa zostaje zgwałcona i zachodzi w ciążę. Zaczyna się więc jej najgorszy koszmar - tak przynajmniej widzą tą sprawę ludzie w jej najbliższym otoczeniu. Dla Ewy, ta ciąża może być jednak błogosławieństwem i szansą na inne życie.
Przez całą książkę nurtowało mnie jedno pytanie - czy ta ciąża musiała powstać w wyniku gwałtu? Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem przeciwna temu, by pisać o trudnych tematach, uważam nawet, że powinno się o nich mówić - oczywiście w granicach dobrego smaku. Tu jednak wydaje mi się, że autorka traktuje temat mocno instrumentalnie, wydaje się, że to po prostu jeden z punktów, który ma popchnąć fabułę do przodu i nadać jej dramatyzmu. Temat aborcji również nie jest do końca traktowany poważnie, a nawet można powiedzieć, że jest on demonizowany. Szanuję inne zdanie, ale nie mogę uciec od wrażenia, że autorka bardzo jednostronnie ukazuje temat i nie zaprasza nawet do dyskusji. Dzisiaj mam wrażenie, że ta książka nie przeszłaby ot tak, a wywołałaby gorącą dyskusję - i dobrze.
I okej, jeśli się przełknie te sprawy, to książka jest zadziwiająco szczerym portretem rodziny z prowincjonalnej Polski, w której marzenia i pragnienia zostały zabite przez marazm życia codziennego. W paru momentach płakać mi się chciało. Wiele z przemyśleń i przeżyć bohaterki wydawało mi się kopią z mojego osobistego życia. Czytanie tej książki było nieraz bolesne. I za te emocje muszę ukłonić się autorce.
Ocena, która widnieje pod spodem jest tylko moją oceną jakości pisarstwa Doroty Terakowskiej. Nie czuję się na siłach, by oceniać jej poglądy, które są w powieści wyrażane, bo przecież każdy może mieć na ten temat inne zdanie. Wiem, że książka mnie głęboko poruszyła i niejednokrotnie zmusiła do refleksji. Lektura jej była w porządku, autorka ma niewątpliwie jasny i klarowny styl. "Ono" to bardzo dobrze napisana książka.