Każdy twór Jamesa Rollinsa gwarantuje intelektualną podróż, która wiąże historię, geografię, religię i naukę w pełną akcji fabułę, która zdecydowanie nadaje się na świetną adaptację kinową. Tak żywe są obrazy tworzone przez mózg zanurzony w narracji. W „Oku Boga” autor skupia się po raz kolejny na bardzo skomplikowanych tematach takich jak na przykład: mechanika kwantowa, fizyka ruchu asteroid i komet oraz wciąż enigmatyczna ciemna energia teoretyzowana w kosmologii jako główny czynnik napędzający ekspansję wszechświata, fakty historyczne związane z Attylą Hunem, Czyngis Chanem, zdobywcą, który założył wielkie imperium mongolskie w XII i XIII wieku, które rozciągało się od brzegów Pacyfiku po brzegi Adriatyku, oraz apostoł św. Tomasz, który opuszczając Jerozolimę, udał się nad Adriatyk, biologia jeziora Bajkał w Rosji, najgłębszego słodkowodnego jeziora na powierzchni naszej planety czy geografia wielkich miast, takich jak Hongkong. Dla mnie jednym z aspektów zwiększających zainteresowanie lekturą beletrystyki tworzonej przez Jamesa Rollinsa jest fakt, że autor opiera swoje historie na odkryciach i teoriach istniejących w rzeczywistości, a na końcu książki oferuje czytelnikowi skomentowane podsumowanie składników, na których oparł narrację, oddzielając rzeczywistość od fikcji. Oprócz rozrywki sprawia to, że każda książka jest w równym stopniu okazją do nauki dla czytelnika, ponieważ nie tylko wzbudza zainteresowanie, ale także wskazuje ścieżki dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o teoriach, odkryciach i faktach, które wsparły narrację.
W tej części Sigmy Force Rollins bawi czytelnika świetnie przeplatając różne historie bohaterów, z niebywałą łatwością przenosząc nas do Stanów Zjednoczonych, Makao i Mongolii, a wszystko to w wyścigu z czasem, by uniknąć zniszczenia Ziemi przez kometę, która pojawiła się na orbicie okołoziemskiej. Aby Sigma Force mogła ochronić Ziemię przed zagładą, musi interpretować pisma i ustalenia historyczne, jednocześnie poszukując miejsca upadku sztucznego satelity, który zarejestrował istotne dane mogące pomóc lepiej zrozumieć jedną z największych tajemnic współczesnej kosmologii: ciemną energię. Na podstawie tych przesłanek Rollins rozwija fabułę pełną akcji i napięcia, podczas gdy bohaterowie interpretują różne historyczne wskazówki, które doprowadzą ich do miejsca ukrycia konkretnego artefaktu.
Moim zdaniem to najlepsza powieść Jamesa Rollinsa o Sigma Force. Czytałem ją nieco wolniej niż zwykle, ponieważ chciałem jak najlepiej przetworzyć naukę i historię, których pełne jest „Oko Boga”. Cóż, może nie należę do najinteligentniejszych ludzi na świecie, ale chyba nie było tak źle. Duża ilość nauki i historii to znak rozpoznawczy powieści pana Rollinsa. Myślę, że zakończenie tej książki było jednym z niewielu, które faktycznie wywołało łzy w moich oczach podczas czytania. Jednak uśmiechnąłem się szeroko, gdy przeczytałem epilog. Był on tak dopasowany do jednego z głównych tematów w książce i to takiego, który przynosi ludzkości nadzieję. Chociaż nie jest konieczne, aby przeczytać poprzednie powieści Sigma przed zanurzeniem się w „Oko Boga”, to gorąco polecam jednak czytać zgodnie z kolejnością. Przygody ekipy Sigmy skupiają się w dużej mierze na historii i postępach nauki, ale bohaterowie są równie ważni i obserwowanie ich losów na przestrzeni książek jest jak śledzenie losów starych przyjaciół.
Potrzeba było meteorytu, rozbitego satelity i jakichś reliktów. Do tego należało mieć drużynę ludzi będących prawie superbohaterami i kazać im lecieć z USA do Chin, północnego Wietnamu i Mongolii, a to wszystko doprawić dobrą akcją, porywającą przygodą i konieczną strzelaniną i mamy porywający thriller. Tak więc James Rollins po raz kolejny zdołał mnie usatysfakcjonować, dla mnie już 9. odsłoną serii Sigma. Oby było ich więcej.