Dodana przez Kinga w dniu 02-06-2022
W „Narrenturm” poznajemy dwudziestotrzyletniego szlachcica Reinmara z Bielawy, zwanego też Reynevanem, podczas gdy uprawia on seks z żoną innego mężczyzny. Niestety, bracia męża-rozgardiasza przerywają proceder i biją młodego rozpustnika. Naszemu bohaterowi jakoś udaje się uciec, gubiąc licznych prześladowców, aż w końcu Wolfer oświadcza, że Reinmar jest trupem.
W początkowym rozdziale pojawia się wiele postaci, a wszyscy zgadzają się, że chodzi im o Reynevana. Reinmar z Bielawy spędza większą część powieści, uciekając i ukrywając się przed wszystkimi. Na wszystkich, którzy wydają się mu przeciwni, przypada jednak wielu innych, którzy mu pomagają lub udzielają pomocy.
Reynevan jest niezwykle interesującą postacią pierwszoplanową. Jest przystojny, czarujący, inteligentny, jest lekarzem, magiem na poziomie czeladnika, często bywa lekkomyślny, podejmuje pochopne decyzje i ma dużą słabość do płci przeciwnej. Reynevan ma więcej wspólnego z Łupieżcą niż z najsłynniejszym bohaterem Sapkowskiego, Geraltem z Rivii.
Zanim sięgnęłam po „Narrenturm” jednym z moich ulubionych elementów pisarstwa Sapkowskiego było to, że tworzył on wspaniałe postacie drugoplanowe, grupy, bractwa i wspólnoty. Przykładem może być zespół Geralta, Dandeliona, Regisa, Milvy i Cahira w „Chrzcie ognia”. Ta siła autora jest obecna także w „Narrenturm”, gdzie postacie takie jak Scharley, Samson Miodożerca i Urban Horn są tak samo złożone, barwne i interesujące, jak główny bohater powieści.
W przeciwieństwie do czystej epickiej fantasy sagi o Wiedźminie, „Narrenturm” najlepiej opisać jako fantasy historyczne. Jej akcja rozgrywa się w XV wieku, w czasach wojen husyckich. Jest to alternatywna wersja wydarzeń historycznych, w której występuje magia, sekty religijne, inkwizycje, demony i wiele potworów, z którymi Geralt mógłby się zetknąć. Są tu czarownice i magowie, Wallcreepery, wilkołak, który gwałci niczego nie spodziewające się męskie ofiary, a także wiele innych stworzeń, które czają się w tej ponownie wyobrażonej Europie. Przyznam, że okres, w którym rozgrywa się akcja książki, jest czasem, o którym wiem bardzo niewiele, ale jestem pewna, że niektóre z postaci są oparte na prawdziwych odpowiednikach. Byłoby interesujące zbadać tę epokę i zobaczyć, jak postacie i wydarzenia pasują do tych przedstawionych w powieściach.
Dla mnie książka „Narrenturm” okazała się nieco mroczniejszą lekturą niż większość sagi o Wiedźminie. Często naiwnemu, ale mającemu dobre intencje Reynevanowi przytrafiają się w tej powieści straszne rzeczy, w tym wydarzenia w tytułowej wieży. Niektóre fragmenty czyta się wyjątkowo ponuro, a wrażenie to potęguje fakt, że momenty te wynikają z motywów i przekonań religijnych. W powieści jest wiele walk i potyczek, dużo przelanej krwi, momenty tortur, przemocy i makabrycznych śmierci. „Narrenturm” nie jest jednak pozbawiona humoru. Często się uśmiechałam, co stanowiło miłe zestawienie z mrokiem i ponurością. Bohaterowie poboczni prowadzą z Reinmarem niezwykle dowcipne rozmowy, a nasz narrator zdradza też bezczelnie i nieformalnie, co wydarzy się w nadchodzącym rozdziale.
„Narrenturm” to świetna lektura otwierająca Trylogię Husycką. Jest to dobrze skonstruowana mieszanka fikcji historycznej i fantasy z interesującymi postaciami, wartką akcją i wyjątkową scenerią. Akcja rozgrywa się w nowej Europie, a jej bohaterami są religia, herezja, wojna, magia, demony i potwory. Zakończenie jest dopracowane i satysfakcjonujące, a także dobrze nastraja do kontynuacji, Wojowników Boga. Mam pozytywne doświadczenia ze wszystkimi dotychczasowymi książkami Sapkowskiego i dla mnie „Narrenturm” plasuje się obok „Chrztu ognia” i „Wieży jaskółki” jako jedno z najlepszych dzieł tego autora. Jestem ciekawa, co dalej z wojnami husyckimi w tej serii i jaką rolę odegra Reinmar z Bielawy i jego towarzysze.
Polecam fanom sagi o Wiedźminie Sapkowskiego oraz tym, którzy lubią mroczne, fantastyczne podejście do wydarzeń historycznych.
Dodana przez Klara w dniu 02-06-2022
„Narrenturm” to pierwsza książka z trylogii historycznej fantasy autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, autora powieści o Wiedźminie. Jej akcja rozgrywa się w Europie w latach dwudziestych XIV wieku - głównie na Śląsku, w Polsce.
Historia opowiada o młodym mężczyźnie imieniem Reynevan, który zmuszony jest do ucieczki z domu po tym, jak został przyłapany na sypianiu z żoną rycerza i rozgniewał potężną rodzinę w regionie, Sterczów. Reynevan jest lekarzem, a także, podobno, magiem - potajemnie studiował sztuki magiczne podczas pobytu w Pradze, jest więc tropiony przez Inkwizycję, by odpowiedzieć za swoje niecne zbrodnie.
Struktura tej historii jest bardzo prosta.
Mamy tylko jeden główny wątek i kilka małych przerywników z perspektywy różnych antagonistów, a całość jest bardzo prosta, bez retrospekcji czy wielkich przeskoków czasowych.
Może to zabrzmieć jak krytyka, ale dla mnie było to dość odświeżające i pomogło mi zżyć się z młodym Reynevanem na znacznie wyższym poziomie niż w innym przypadku - pomimo podejmowania przez niego niezliczonej ilości absurdalnie okropnych decyzji w trakcie podróży.
Wszyscy bohaterowie - towarzysze podróży, dawni przyjaciele ze szkoły i pomniejsze postacie poboczne - zapadają w pamięć, są dobrze napisani i różnią się od siebie.
Jest tu odpowiednia równowaga między ludźmi, którzy są gotowi okazać Reynevanowi dobroć, a tymi, którzy pragną jego krwi - wszyscy z własnych powodów i w dobrze wykreowanych okolicznościach.
Niestety sam Reynevan, przynajmniej w pierwszej połowie, wydawał mi się słabym ogniwem w dziale postaci. Wydawał się zbyt dziecinny i ignorancki, nie licząc się z konsekwencjami swoich czynów i goniąc za kobietami, gdzie tylko się da.
Jestem pewien, że był to celowy wybór, ale moim zdaniem zachowywał się zbyt dziecinnie, by uwierzyć, że studiował medycynę i czary na uniwersytecie.
Sama historia była fantastyczna. Nie będę spoilerować, ale po dość słabym prologu, w którym historia jest nieciekawa wtaz z biegiem historii fabuła poprawia się, za co jestem bardzo wdzięczna.
Jest tu dużo polityki historycznej, mowa o świętych krucjatach, bandytyzmie, fanatyzmie religijnym i gorliwości. Wszystko to przeplatane jest bardziej fantastycznymi elementami, takimi jak trzy wiedźmy, przepowiednia, nieumarłe duchy, odwrócony egzorcyzm i sabat na zboczu góry, w którym uczestniczy kilku nie-ludzi.
Jest to bardzo miękki system magii i używa się go z taką samą regularnością jak Gandalfa we Władcy Pierścieni - jako dobrze zaimplementowanego rozwiązania problemów, a nie kul ognistych i błyskawic na polu bitwy.
Tempo „Narrenturm” z pewnością może stanowić problem dla niektórych czytelników. Jest ono wyraźnie wolniejsze niż w przypadku pracy Sapkowskiego nad Wiedźminem. Dużo czasu spędza się na podróżach między lokacjami, opisach krajobrazów i dzikich terenów, postojach na zielarstwo i żerowanie, a także na rozmowach o polityce świata w głównych scenach i wokół nich.
Osobiście ceniłam sobie te wszystkie momenty. Dzięki temu czułam się, jakbym również odbywała prawdziwą podróż wraz z naszymi bohaterami. I oczywiście na końcu okazało się, że warto było poświęcić uwagę tej całej polityce i historii.
Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jak potoczą się losy bohaterów w kolejnych dwóch książkach, i mam nadzieję, że Reynevan rozwinie się tak, że stanie się postacią, z którą naprawdę się zżyję.
Jeśli masz ochotę na lekkie fantasy historyczne w wolniejszym tempie, osadzone w średniowiecznej Europie, to jest to świetne miejsce, by zacząć lekturę.