InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
24 marca 1976 roku. W Argentynie władzę przejmuje armia. Rozpoczyna się siedem lat terroru. Wojsko porywa i morduje dziesiątki tysięcy osób: to dramat tzw. desaparecidos – tych, którzy „zniknęli”. W Buenos Aires jezuita Jorge Mario Bergoglio ratuje wszystkich, których może. Teraz ci, którzy zostali przez niego ocaleni, wyznają, jak ojciec Jorge po cichu działał, by ich chronić. „Bergoglio ocalił wielu, więcej niż on sam jest w stanie sobie przypomnieć” – w czasie zbierania materiału wiele razy słyszałem takie słowa. Inni mówili: „Przykro mi, ale to ty musisz odkryć dalszy ciąg tej historii”. Podejrzana postawa, jak gdyby było coś do ukrycia. Czyżby zmowa milczenia, aby chronić tę sympatię, jaką dziś cieszy się papież Franciszek? Nikt, począwszy od wcale nie wąskiego kręgu jego starych przyjaciół, dosłownie nikt nie chciał mi wskazać właściwego kierunku.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
24 marca 1976 roku. W Argentynie władzę przejmuje armia. Rozpoczyna się siedem lat terroru. Wojsko porywa i morduje dziesiątki tysięcy osób: to dramat tzw. desaparecidos – tych, którzy „zniknęli”. W Buenos Aires jezuita Jorge Mario Bergoglio ratuje wszystkich, których może. Teraz ci, którzy zostali przez niego ocaleni, wyznają, jak ojciec Jorge po cichu działał, by ich chronić. „Bergoglio ocalił wielu, więcej niż on sam jest w stanie sobie przypomnieć” – w czasie zbierania materiału wiele razy słyszałem takie słowa. Inni mówili: „Przykro mi, ale to ty musisz odkryć dalszy ciąg tej historii”. Podejrzana postawa, jak gdyby było coś do ukrycia. Czyżby zmowa milczenia, aby chronić tę sympatię, jaką dziś cieszy się papież Franciszek? Nikt, począwszy od wcale nie wąskiego kręgu jego starych przyjaciół, dosłownie nikt nie chciał mi wskazać właściwego kierunku.