W minionym tygodniu miałem okazje obejrzeć program Hejt Park na youtubie, gdzie prowadzący Krzysztof Stanowski zaprosił Andrzeja Dragana, człowieka mi wcześniej zupełnie nieznanego, bardzo lubię jednak programy tematyczne, przedstawiające ludzi nauki w luźnej, przystępnej formie dla odbiorcy, to był prawdziwy strzał w dziesiątkę! Andrzej Dragan okazał się nie tylko znakomitym naukowcem, obłędnie i szaleńczo ciekawie tłumaczącym zawiłości związane z fizyką kwantową, ale przede wszystkim spoko gościem, który ma dystans do siebie, potrafi zażartować, a nade wszystko robi w życiu to co kocha ? Program spodobał mi się tak mocno, że jeszcze tego samego wieczoru przeglądałem skupszop w poszukiwaniu tanich książek Andrzeja Dragana, ku mojej radości oczekiwania te zostały spełnione, a niżej przedstawiam recenzję związaną z książką pierwszą w dorobku autora, czyli.... “Kwantechizm” ? Trzeba przyznać, że sam tytuł stanowi ciekawa grę słów, za którą kryje się jeszcze ciekawsza osobność autora i naukowca, pana Dragana ?
Gdybym jakoś miał w skrócie określić o czym jest “Kwantechizm”, to bym zaklasyfikował to dzieło gdzieś na pograniczu opowieści biograficznej, zbioru anegdot popularyzujących fizykę, z wyraźnym zacięciem do filozofii – Andrzej Dragan porusza w swojej książce sprawy ważne, a jednocześnie kompletnie zawiłe, często nieuchwytne, nie dające się też jakoś szczególnie zwizualizować. A jednak treść “Kwantechizmu” stanowi prawdziwe dzieło sztuki w moich oczach – dlaczego? Otóż autor wydaje się nie tylko zapalonym naukowcem, mającym prawdziwą szajbę punkcie fizyki teoretycznej, ale również wydaje się mieć świadomość, że większość ludzi nie ma kompletnie pojęcia o czym mówi, stąd często sięga po porównania i przykłady z naszego życia codziennego, za ich sprawą tłumacząc enigmatyczne i obco brzmiące naukowe teorie. Czyta się je łatwo – na tyle łatwo, że nawet zaprzysięgły humanista, alergicznie nie cierpiący fizyki czy też matematyki nie powinien czuć się skonfundowany przedstawiony przez autora treściami, nie ma mowy o wyrzucaniu książki przez okno na wzór czasów licealnych i przygotowań do sprawdzianu z fizyki ? Dość powiedzieć, że w książce, która o fizyce traktuje, nie ma wzorów, tabel; zaś oprócz samego tekstu są jedynie odręczne rysunki. Zatem nie znajdziemy tu niczego, co zdecydowanie by mogło humanistów odstraszyć! ? Sam Andrzej Dragan w Hejt Parku przedstawiał się jako naukowiec i popularyzator nauki, jest to widoczne w narracji miłej i łatwej w zrozumieniu dla każdego odbiorcy, i pod tym kątem “Kwantechizm” przypominał mi “Krótką historię czasu” Stephana Hawkinga, książkę, którą uważałem do tej pory za absolutny hit w oczach każdego zainteresowanego nauką, szczególnie fizyką teoretyczną ?
Podobnie jak “Krótka historia czasu”, tak również “Kwantechizm” to książki.... trudne do zdefiniowania. Czy to książki naukowe? Nie, trudno bowiem wyjaśnić meandry i trudne zagadnienia związane z fizyką kwantową na raptem trzystu stronach (razem ze słowniczkiem), to niemożliwe do zrobienia, a gdyby autor tylko na tym się skupił, pewnie sam “Kwantechizm” byłby czytany przez zapalonych miłośników fizyki, inni czytelnicy sięgaliby po tę książkę tylko jako lekarstwo na bezsenność. Dlatego warto podkreślić, że “Kwantechizm” to nie tyle książka naukowa, co ZNAKOMITE OPRACOWANIE POPULARNO – NAUKOWE, bowiem w moim przekonaniu chodzi raczej o uświadomienie sobie jak złożony, jak trudny do ogarnięcia umysłem jest ten świat, który większość ludzi uważa za coś „wyjaśnionego przez naukę”. Nic bardziej błędnego - przyzwyczajeni do pewnej rutyny dnia codziennego, nie zauważamy jak skomplikowane prawa fizyki każdego dnia trzymają nas przy życiu - od grawitacji, po siłę odśrodkową, aż po przejście wody w stan gazowy, kiedy parzymy wodę na kawę - a przecież wszystkie wymiennie siły znane są ze szkolnych ławek i dotyczą opisu w skali makro, i już samo to brzmi tajemniczo i ciekawie, a jeśli weźmiemy pod uwagę, że świat w skali mikro rządzi się zgoła odmienny prawami…. można dostać zawrotu głowy ? Na szczęście dla laików zdecydowana większość opisywanych w “Kwatechizmie” rzeczy nie wymaga jakiegoś szczególnego zrozumienia samych podstaw fizyki. Wystarczy ogólna erudycja, wiedza na poziomie ucznia kończącego podstawówkę, często nawet tylko zwykła ciekawość świata i to właśnie stanowi o największe wartości jaką niesie za sobą ta książka - stanowi źródło wiedzy dla ciekawskich, ale z powodzeniem również możemy ją zaoferować w prezencie dla osób nam bliskich, mając przy tym pewność, że ich percepcja świata po przeczytaniu “Kwatechizmu: radykalnie zmieni się na plus, sam poczułem, jak gdyby książka Andrzeja Dragana otworzyła moje oczy na wiele spraw wcześniej prze ze mnie nierozumianych, a przez to stałem się lepszym człowiekiem niż wczoraj, a biorąc pod uwagę, że zamówiłem już kolejne dwie książki Dragana, kto wie czy za rok o tej porze nie będę głównym inżynierem w Space X u Elona Muska! ?
Uwaga warta odnotowania: o jednym rozbudzony intelektualnie czytelnik owej książki się z pewnością przekona – fizyka jest ciekawa i rozpala wyobraźnię! Jest to dla mnie wniosek oczywisty, sam bowiem interesuję się prawami jakie rządzą tym światem, a czasy, w których żyjemy są pod tym względem niezwykłe: już u Hawkinga zauważyłem, że fizyka teoretyczna wyprzedza niejako fizykę właściwą, a jego książka “Jeszcze krótsza historia czasu”, czyli wznowione wydanie pierwszej edycji o podobnym tytule, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziła. Dlaczego? Wydaje mi się, że dochodzimy do momentu w historii ludzkości, gdy potrzebny jest konkretny przełom: w tym miejscu chciałbym nawiązać do książki prof. Bogdana Galwasa, który przypomniał w jednej ze swoich publikacji pod przypomniał historię dotychczasowych rewolucji:
- pierwszej, która rozpoczęła się w roku 1784 i związana była z wynalazkiem maszyny parowej; rozpoczął się wtedy wiek pary;
- drugiej, w roku 1870, która zapoczątkowała wiek elektryczności, silnika Diesla, a wkrótce masowej produkcji;
- trzeciej, przemysłowej, która zaczyna się umownie w roku 1969 i zapoczątkowuje wiek elektroniki, komputera, automatyzacji i robotyzacji produkcji;
- czwarta, której świadkami jesteśmy, zaczęła się umownie w roku 2010 i rozpoczęła wiek sztucznej inteligencji.
Jak widać każdy z tych przełomów był związany z fizyką, jednak wydaje się, że jej prawa w ujęciu kwantowym będą zagadnięciem rozpalającym wyobraźnię w kolejnych dekadach obecnego stulecia, zwłaszcza w obliczu takich projektów jak prace nad wynalezieniem “sztucznego słońca”, czyli plazmy o strukturze i właściwościach podobnych do słońca, stanowiące jednocześnie niewyczerpane i zupełnie bez kosztowe źródło energii! Koszty będą związane z sama infrastrukturą, ale nic więcej, wyobrażacie sobie jakie to wielkie zbawienie wobec nadchodzących zmian klimatycznych, kosztów energii, elektryfikacji dosłownie wszystkiego co nas otacza? Nie dalej jak wczoraj usłyszałem, że w Afryce ludzie mogę nie mieć wody, jedzenia ani nawet książek, a mają.... telefony! I nikt, absolutnie nikt do tej pory nie zainteresował się promowaniem tam Powebanków ładowanych na fotowoltaikę ?
Wracając jednak to książki Andrzeja Dragana - fizyka jest bez wątpienia frapująca i totalnie zagadkowa, pokazująca jednocześnie, że współczesna nauka ociera się w swoich ustaleniach o paradoks, o niemożliwość wyobrażenia sobie tego, jaki ten nasz świat właściwie jest. Szczególnie fizyka kwantowa, w której to dziedzinie autor książki jest światowym autorytetem, okazuje się być dziwna na wiele sposobów. Tym samym, jeśli ktoś sięgając po książki naukowe spodziewał się, że pozycje z tego gatunku opisywane są przez naukowców właściwym tylko dla nich językiem, niezrozumiałym dla zwykłych śmiertelników, ustalając tym samym jakieś niezaprzeczalne „jak jest”, dobierając się w swojej pracy do tego co pewne i niepodważalne, to się bardzo zdziwi, gdy się dowie, że jest właściwie dokładnie odwrotnie. Fizycy coraz bardziej dochodzą do wniosku, że natura rzeczywistości jest niezrozumiała, zagadkowa w stopniu o jakim się jeszcze ludziom parę pokoleń wcześniej zupełnie nie śniło. A autor, na paru prostych przykładach, wyjaśnia, że fizyka da się lubić przez absolutnie KAŻDEGO CZYTELNIKA, warunkiem jest tutaj jedynie ciekawość świata i otwartość umysłu ?
Czy warto sięgnąć po Kwantechizm? W mojej ocenie odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna – TAK! Andrzej Dragan skutecznie prowadzi czytelnika przez meandry fizycznych zawiłości, wskazując na przykłady z życia codziennego, uchylając tym samym magiczne drzwi do świata dobrze nam znanego, jednocześnie gdzieś umykającego w niewiedzy dotyczącej fundamentów jakie nim rządzą - o tym właśnie jest “Kwantechizm”, pozwala czytelnikowi najpierw się zdziwić, potem zrozumieć, a na końcu lepiej rozumieć świat wokół siebie ?