Dodana przez Tomek w dniu 02-06-2022
Mam ambiwalentne uczucia po przeczytaniu tej książki: z jednej strony bardzo mi się podobała, wciągnęła mnie od pierwszej strony przedstawioną historią. Cieszyłem się każdym słowem, ponieważ dla mnie czytanie książek Nory Roberts jest jak wślizgiwanie się w moją ulubioną piżamę, koc i kącik do czytania i ciepła herbatka. Jest ona w mojej opinii utalentowanym autorem, a jej sposób pisania i postacie przez nią nakreślone przemawiają do mojej wyobraźni w szalony sposób. Uwielbiałem spędzać czas z rodziną Fallon, obserwować dynamikę zmian jej członków i złożone relacje między nimi.
Książka zaczyna się na farmie Swiftów gdzie pozornie zwyczajna rodzina prowadzi równie pozorne, zwyczajne życie. Poza granicami tego spokojnego zakątka świata niewyobrażalnie silne siły światła i ciemności zostały uwolnione....
Fallon Swift, "Ta jedyna" zbliża się do trzynastych urodzin ledwie znając świat, który istniał zanim zagłada pochłonęła miliardy ludzi. Wie, że wkrótce rozpocznie się jej szkolenie pod okiem Mallicka, którego umiejętności były doskonalone przez wieki. Będzie musiała nauczyć się starych metod leczenia, walki, sposobów działania wróżek, elfów i zmiennokształtnych... i odnaleźć ukryte w sobie moce, których wielkości nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić. Kiedy nadejdzie właściwy czas, będzie musiała chwycić za miecz i tarczę. Będzie musiała zostać przywódcą i walczyć. Spoczywa na niej wielka odpowiedzialność uratowania świata. To duża presja i bardzo podobał mi się sposób w jaki sobie z nią poradziła.
W pierwszej części czytelnik musiał niejako nauczyć się dzielić swoją uwagę na wszystkie strony konfliktu podczas gdy tutaj podążamy głównie za Fallon i jej wizjami. Musimy się z nią w pewien sposób "związać" jeśli mamy uwierzyć, ze to wystąpi w roli "Zbawiciela świata". Widzimy zatem jak uczy się tego rzemiosła w przedmiocie ratowania świata, jak zmagać się z tym wszystkim, ponieważ moc nie jest jej po prostu dana, ale musi odnaleźć sposób aby uzyskać do niej prawo i się nią posługiwać. Podoba mi się, że jest silna i zaradna, skłonna do działania i pomocy innym,. Dzięki niej lepiej rozumiemy tę "mroczną" moc, która zatruwa przedstawiony w powieści świat i umysły obecnych w nim ludzi. Naprawdę fajnie mi się czytało tę cześć, polecam i sięgam po kolejną!
Dodana przez Paulina w dniu 02-06-2022
Przede wszystkim "Z krwi i koście" bardzo różni się od pierwszej części i to warto mieć na uwadze zanim będzie się kontynuować tę serię. Tym razem nie mamy powieści romansowej, ta seria Nory Roberts to raczej.... paranormalna fantasy, brzmi odważnie, co?
Pierwsza książka była wprowadzeniem do serii, wprowadzeniem jak najbardziej potrzebnym, aby pokazać nam świat bohaterki tej książki, a także niektóre z postaci, które mają zasadnicze znaczenie dla całej historii. "Początek" opowiada nam jak to wszystko się zaczęło: m.in o zarazie, która prawie zdziesiątkowała ludzkość, o tych nielicznych ocalałych, którzy próbują uczynić znośnym swoje życie ale wśród całego tego rozgardiaszu pojawiają się ludzie z magicznymi mocami: wróżki, demony, odmieńcy, czarownice, itd. Odwieczna walka pomiędzy istotami światła i ciemności.
"Z Krwi i kości" to książka kształtująca "Wybrańca", przynosząca promyk nadziei na lepsze jutro dla bohaterów takich jak Fallon, Max i Lany. Fallon dorastała na spokojnej farmie, żyła w ukryciu w swoich wczesnych latach, ale zawsze wiedziała kim jest i kim będzie, niezależnie od świata w którym przyszło jej żyć, wolnego od zasad i wartości. Kiedy kończy trzynaście lat powraca Mallick, osoba, która pojawiła się przy jej narodzinach i powiedziała jej rodzicom, że ich przeznaczeniem jest wyszkolenie "Wybrańca". Mallick zabiera ze sobą Fallon, która przez dwa lata będzie uczyć się wszystkiego co musi wiedzieć, aby zostać "Zbawicielem", a jej przeznaczeniem jest zakończenie czasów ciemności, które panują w świecie postapokaliptycznym.
Tak jak pisałam wcześniej to nie jest typowa powieść Nory Roberts, której można się spodziewać znając autorkę z jej innych dzieł. Z "krwi i kości" to fantastyczny dodatek do tej trylogii co nie jest zaskoczeniem, kto czytał ten wie, że Nora Roberts jest mistrzem w sztuce nazywania rzeczy dokładnie takimi, jakimi są, zachowując przy tym często nutkę niedopowiedzeń. Jest tak wiele piękna w tym ciemnym, napiętym i magicznym świecie, w tej fantazji, która była de facto thrillerem. Wszyscy potrzebujemy Fallon Swift, zwłaszcza teraz, gdy włączając tv znajdujemy tylko złe informacje o pandemii, wojnach i zgniłych, śmierdzących jajami elitach władzy!